poniedziałek, 8 stycznia 2018

25

                                                                      Nadia
Nad ranem lądujemy na jakimś czeskim lotnisku, kompletnie nie mam pojęcia gdzie się znajdujemy i jak dostaniemy się na miejsce.
-Czechy?Myślałam że zostajemy w Niemczech-patrzę zdezorientowana na Elizę , a ona wybucha śmiechem.
-Stąd mamy najbliżej, to blisko granicy.Naprawdę coś Cię tak pochłonęło że nawet nie sprawdziłaś gdzie lecisz?
-Nie zaczynaj -prycham tylko w jej stronę.
-Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
-Co teraz?-rozglądam się dookoła wychodząc z lotniska próbując znaleźć jakiś postój taksówek czy cokolwiek co pozwoli nam się wydostać.
-Najlepiej będzie jak poczekamy tutaj do rana i znajdziemy jakiś transport-pewność siebie Elizy trochę maleje gdy rozgląda  się po ciemnym i pustym parkingu o tej godzinie.
-Chyba masz rację- odwracam się i ciągną ją  z powrotem w stronę hali lotniska gdy ktoś łapie mnie za rękę.
-Przepraszam za spóźnienie- jakiś  mężczyzna z uśmiecham się w nas wpatruje.
-To chyba pomyłka - rzucam krótko próbując odejść ,ale nie ustępuje.
-Nadia i Eliza,prawda?Jestem Christian ,miałem Was odebrać.
-Jak to?To chyba niemożliwe- zaczynam się bać, w mojej głowie  rodzi się myśl że Matthias się dowiedział i kogoś tu przysłał, choć wiem że to nierealne.
-Zaczynacie dzisiaj pracę u moich rodziców-podaje nazwę pensjonatu ale niewiele mi to mówi,za to Eliza wybucha śmiechem.
-Nikt nie wiedział że tu będziemy-ja nadal mu nie ufam , mimo tego że ona swobodnie rusza za nim.
-Ktoś wiedział, chodź- Elizka nadal się śmieje ciągnąc mnie w stronę samochodu.Wkładamy walizki do bagażnika i wchodzę niechętnie do samochodu wciąż nie będąc pewna czy dobrze robię.
-Wszystkich pracowników tak odbierasz ? -prycham po kilkunastu minutach jazdy, chcąc przerwać denerwującą ciszę.
-Nie, tylko tych wyjątkowych.
-To chyba źle trafiłeś, my jesteśmy całkowicie zwyczajne, nie ma w nas nic wyjątkowego.
-Słyszałem coś innego -wybucha śmiechem.
-Słyszałeś? -wybucham , strach powoduje we złość , Eliza próbuje mnie uspokoić szarpiąc mnie za rękę - skąd wiedziałeś że tu będziemy?
-Ona naprawdę nie wie dokąd jedzie?-Christian zwraca się do Elizy , czym powoduje u mnie jeszcze większą wściekłość.
-Co jest grane Eliza?
- Przepraszam, na początku też nie miałam pojęcia. Potem jakoś nie było okazji, chciałam powiedzieć Ci dzisiaj ale stchórzyłam i wolałam żebyś dowiedziała się na miejscu.
-Nadal nic nie rozumiem.Czy Matthias ma z tym coś wspólnego?- ogarnia  mnie coraz większy  strach.
-Zwariowałaś?!
-Więc o co chodzi Eliza? Coraz bardziej się boję- mówię  cicho , lecz zanim zdąża  odpowiedzieć samochód zatrzymuje się i jesteśmy na miejscu.
-Chodź, tylko proszę nie złość się, naprawdę nie mogłyśmy trafić lepiej.
Wychodzę niechętnie z samochodu, Christian zabiera nasze bagaże i podążamy w stronę budynku, mimo wczesnej pory w oknach na dole pali się światło, przekraczam próg domu, nie wiedząc czego mogę się spodziewać.
Christian zostawia nasze walizki w korytarzu i prowadzi do salonu, ciemnowłosa kobieta siedzi przed laptopem, popijając kawę.Gdy stajemy w drzwiach podnosi się i z uśmiechem podchodzi podając nam dłoń.
-Cieszę się że już jesteście.Jestem Diana , proszę mówcie mi po imieniu-uśmiecha się spoglądając na nas-Ty pewno jesteś Eliza, a Ty Nadia?
-Bardzo nam miło-Eliza odzywa się jako pierwsza, a ja tylko stoję rozglądając się po pomieszczeniu.
-Jeśli nie czujesz się jeszcze zbyt dobrze, praca może poczekać-zwraca się do mnie.
-Nie , nic mi nie jest naprawdę-patrzę na nią zaskoczona, ślady na mojej twarzy są już ledwo widoczne , myślałam że dobrze je ukryłam pod delikatnym makijażem.
-To naprawdę nie problem.
Nie mam pojęcia co się dzieje, spoglądam na Elizę, ale nie sądzę żeby opowiadała moją historię obcym ludziom, znam ją na tyle i wiem że mogę jej zaufać, nie paplała by na prawo i lewo o tym co mi się stało.Zresztą sama tak do końca nie znała ostatnich wydarzeń, nigdy nie opowiedziałam jej jak mocno Matthias pobił mnie ostatnim razem.
-Przepraszam ale nie bardzo rozumiem, nie ma powodu żebym była inaczej traktowana, przyjechałam tutaj do pracy i będę ją wykonywać najlepiej jak potrafię-cała sytuacja powoli zaczyna wyprowadzać mnie z równowagi.
-Nadia-Eliza znów stara się zapanować nad moją złością.
-No co?Mógłby ktoś w końcu wytłumaczyć mi o co chodzi?-prycham tylko w kierunku przyjaciółki , wzbudzając uśmiech na twarzy Christiana i zwracam się do niego-skąd widziałeś o której i gdzie masz nas odebrać?Przecież nikt o tym..
Przerywam , zdając sobie sprawę że jednak ktoś wiedział, jedna osoba doskonale zdawała sobie sprawę o której wylądujemy i na jakim lotnisku.Przypominam sobie wybuch jego śmiechu na widok adresu pensjonatu do którego się wybieramy, jedyne na co mam teraz ochotę to wyjść stąd czym prędzej i nigdy więcej nie wracać.

                        Richard
Gdy tylko zniknęły w hali odlotów zadzwoniłem do Christiana , przecież ktoś musiał je odebrać.Nie wyobrażałem sobie zostawić ich samych nad ranem na jakimś lotnisku, gdzie nie znają nikogo.
Nie chciałem się wdawać w zbędne szczegóły tego co nas łączyło przez ostatnie dni , ale musiałem mu przynajmniej trochę przybliżyć jej sytuację. Zdawałem sobie sprawę z tego jak Nadia się wścieknie jak się dowie , dokąd pojechała. Dobrze że byłem tak daleko, bo pewno cała jej złość skupiła by się na  mnie że to przed nią ukryłem. Jak miałem jej wytłumaczyć że nie chciałem jej mówić prawdy, bo zapewne zrezygnowałaby z tej pracy od razu chcąc odciąć się od wszystkiego i wszystkich.
Zrezygnowany zaparkowałem samochód  i wszedłem do pustego domu. Była tu tylko kilkanaście dni, a tak mocno przywiązałem się do jej obecności tutaj.

Spoglądam na zegar i zdaję sobie sprawę z tego że od kilku godzin siedzę i wpatruję się w załączony telewizor. Za kilka minut rozpoczyna się kolejny trening chłopaków którzy zdążyli już z krótkiego zgrupowania w Austrii . Chyba najwyższy czas wyrzucić ją ze swojej głowy i zabrać się za porządne treningi.
Zbieram się pomału w stronę skoczni bo nie mam pojęcia jak zachować się przy Stephanie, co zrobić z wiedzą na temat jej miejsca pobytu.Przecież nie będę wstanie ukrywać tego w nieskończoność. W końcu i tak się dowie gdzie ona jest , a wtedy na pewno wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej.

                                                                                 Stephan
Gdy zobaczyłem Richarda zbliżającego się do skoczni wiedziałem że to już. Że właśnie wyjechała, na długo  znikając z mojego życia. Nie chciałem myśleć że na zawsze , nie dopuszczałem do siebie tej myśli . Byłem pewny że jeszcze ją spotkam , przecież on musiał znać jej adres.Albo przynajmniej kierunek w którym się udała.
Richard podchodzi witając się z każdym z nas i nie wiem  czy tylko mi się wydaje że unika mojego wzroku.
-Dała Ci adres?
-Prosiła żeby nikomu go nie podawać.
-Jestem Twoim kumplem Richi , a ona panienką której nawet nie lubisz - rzucam ze złością .
- Mógłbyś nie stawiać mnie w takiej sytuacji?
- Daj spokój , to tylko adres.
-Oberwiesenthal -rzuca tylko nazwę miejscowości chcąc odejść, a mnie ogarnia jeszcze większa złość.
-Żartujesz? -chwytam go za ramię, bo jestem  już prawie pewny gdzie ona się znajduje.
-Nie i dodam od razu że nie mam z tym nic wspólnego.
-Mam Ci wierzyć że to dziwny zbieg okoliczności?
-Wierz w co chcesz i dajcie mi oboje święty spokój-odwraca się i idzie w stronę szatni, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.Z jednej strony cieszę się że nie zniknęła tak do końca, że znajduje się w bezpiecznym miejscu, a z drugiej jestem wściekły że to znowu Richard jest w lepszej sytuacji niż ja, że znów w każdej chwili może ją mieć na wyciągnięcie ręki.


3 komentarze:

  1. Nareszcie wszystko się wyjaśniło z nowym miejscem pobytu Nadii. Nie mogłam przestać się śmiać, gdy poskładałam wszystkie fakty w całość. :D Nie dziwię się Nadii, że była zła i trochę przestraszona tym, co się działo. W końcu jako jedyna, nie została w nic wtajemniczona.
    Na dodatek jej ostatnia reakcja, na powolne odkrywanie prawdy, sugeruje że nie jest, tak do końca zadowolona z takiego obrotu sprawy.
    Richard po tym, jak już zadbał o to, by Nadia z Elizą dotarły bezpiecznie na miejsce, zaczyna wyraźnie odczuwać brak Nadii. A przecież miało być tak prosto i łatwo. :D
    Po dłuższej nieobecności, pojawił się także Stephan. Który wciąż pozostaje w bojowym nastroju i jest niezwykle zdeterminowany w walce o uczucia Nadii. Nawet nie chcę myśleć, co tu się stanie, jak on choćby przypadkiem odkryje, co było pomiędzy nią a Richardem.
    Przecież już sama wiadomość, gdzie znajduje się aktualnie Nadia wywołała u niego dużą złość.
    Współczuję też pozostałej części drużyny. Bo to napięta atmosfera, pomiędzy Stephanem i Richardem może udzielić się, także im.
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, bo dzieje się tutaj coraz więcej ciekawych rzeczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że Richard zadbał o dziewczyny, bo bez jego pomocy miałyby spory problem. Dobrze że jest taki troskliwy. Zastanawiałam się też czy poda Stephanowi miejsce pobytu dziewczyny i okazało się że w końcu to zrobił, moze niechętnie ale podał.
    Co do miejsca pobytu mam kilka teori i nie bd zgadywać ☺ poczekam aż wyjaśnisz to chyba że nie masz takiego zamiaru hahaha to bd miała problem...
    Mamy perspektywę Stephana, której przez jakiś czas nie było. Z jego myśli wnioskuje że jeszcze się nie poddał i ma zamiar walczyć o Nadie 😁
    Ciekawi mnie jak to się zakończy. Który z chłopaków będzie z Nadia. I przede wszystkim kiedy Nadia będzie w końcu szczęśliwa. Czekam więc na następny, a w wolnej chwili zapraszam do siebie.
    N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejnych rozdziałach powinno już być wszystko jasne:) Co do Nadii to sama jeszcze nie wiem którego W końcu wybierze😉.Napewno wpadnę i nadrobię zaległości ☺

      Usuń