środa, 31 stycznia 2018

42

                                                                    Richard


Konkurs, skoczyłem bez rewelacji, ledwo mieszcząc się w trzydziestce. Wszyscy pytali co się stało, po tym jak wygrałem kilka ostatnich konkursów z rzędu.Co im miałem powiedzieć? Że przyszedłem tu tylko po to żeby zabić czas.Żeby nie myśleć o niej.Bo myślałem , niestety. Mimo tego że w ogóle nie chciałem.
Hotelowy klub, kolejne piwo pomagające przestać myśleć.Marudzący nad uchem Andreas że nie powinienem. Mam ochotę powiedzieć mu żeby się odpieprzył, on i cała reszta.
Nie robię jednak tego.Tak jak i nie protestuję gdy siadają przy nas jakieś gówniary niewiele starsze od mojej siostry. Nie przeszkadza mi gdy jedna chwyta moją rękę i kładzie ją na swoim udzie.Szepcze mi coś do ucha , dotykając go ustami.
-Chyba nie zamierzasz tego zrobić?-Selina staje na przeciwko mnie,opierając się o stolik.
-Zjeżdżaj stąd, to nie miejsce dla takich dzieciaków jak Ty.
-Nie?-wybucha nerwowym śmiechem- a ta małolata według Ciebie ile ma lat?
Spoglądam na nią z wściekłością, wiem że ma rację.Mimo tego chcę zrobić jej na złość żeby w końcu się odpieprzyła.Przyciągam do siebie brunetkę chcąc zapomnieć o wszystkim przy jej pocałunkach. W ostatniej chwili spoglądam jej w oczy.Brązowe, powinny być niebieskie, czasem najsmutniejsze na świecie.A czasem tak bardzo śmiejące się że tańczą w nich wesołe iskierki.
Odsuwam się , zadziwiając siebie i całe  towarzystwo.
-Powiedziałem żebyś stąd zjeżdżała-chwytam Selinę za rękę i ciągnę ją w stronę wyjścia.Patrzy na mnie , jakby nie wierzyła w to że wychodzę razem z nią.
-Może coś jeszcze z Ciebie będzie- prycha pod nosem , ale  widzę że delikatnie się uśmiecha.
Idę za nią chwiejnym krokiem wprost do ich pokoju.Elizka podnosi tylko głowę ale nie odzywa się gdy zajmuję łóżko Nadii.
-Zamierzasz tu zostać?- Selina prycha na mnie kolejny raz.
-Chyba powinienem żebyś znowu gdzieś nie polazła -spogląda na mnie i więcej się nie odzywa.
Dobrze wie o co mi chodzi. Boję się że gdy stąd wyjdę to wrócę na dół.Nie wiem dlaczego ale nie chcę tego.Mimo że tak bardzo jestem na nią wściekły.




                                                                           Nadia

Nie wiem jak długo siedzę skulona na podłodze łazienki.  Co chwilę moim żołądkiem szarpią torsje na wspomnienie ostatnich kilku godzin. Było ich tylko dwóch,albo aż dwóch.Nie wiem , Monica mówi że czasem zdarza się ich o wiele więcej. Więc chyba miałam szczęście.
 Pamiętam tylko ich dotyk. I to jak mocno zaciskałam oczy modląc się o koniec. Wiem że nie mam wyjścia. Przecież nie mogę pozwolić na to żeby dziewczyny tu trafiły. Ani żeby Richardowi coś się stało. Wiem że on nie chce mieć że mną nic wspólnego. A teraz to już w ogóle.
 Nie mam prawa nawet o nim myśleć. Muszę tylko robić to co każe mi Matthias żeby im nic się nie stało.Tak bardzo się nienawidzę.

-Chodź, prześpij się i coś zjedz -Thomas staje nade mną i podaje mi rękę.
-Nie chcę- wstaję jednak posłusznie i idę za nim w stronę pokoju.
To chyba jego mieszkanie.Matthiasa nie ma. Nie wiem dlaczego cieszy mnie to.Z dwojga złego wolę jednak towarzystwo Thomasa.Nie rzuca się na mnie z łapami. I od mojego pierwszego dnia w klubie kilka miesięcy temu stara się ze mną w miarę normalnie rozmawiać.

Chyba w końcu zasypiam ,otwieram oczy gdy na dworze jest już ciemno.Thomas zjawia się po chwili stawiając przy mnie kawę i jakieś kanapki.
-Dlaczego to robisz ?
-Nie chcę żebyś zemdlała na dole.Matthias nie byłby zadowolony.
-Nie o to pytam.Dlaczego przy nim jesteś?Dlaczego dla niego pracujesz?
-Jedz -nie odpowiada .Nie wiem czy nie chce czy jednak nie może. Upijam łyk kawy i próbuję zmusić się do jedzenia.
-To Twoje mieszkanie ?
-Coś się nagle taka rozmowna zrobiła-burczy ale dodaje po chwili - Powiedzmy że moje.
-Mieszkamy tu teraz razem ,mogę chyba z Tobą rozmawiać. Czy tego Matthias też zabrania?
Dźwięk otwieranych drzwi sprawia że Thomas pospiesznie wychodzi. Kończę kawę i zaczynam się ubierać. Nie mam przecież innego wyjścia.


                                                  
                                                                       Richard

-Wstawaj w końcu- Selina stoi nade mną , a mnie pęka głowa.
-Idź stąd-warczę tylko i zakrywam się cały kołdrą.
-Nie zapominaj że jesteś w naszym pokoju- no tak, całkiem wypadło mi to z głowy- trzymaj.
Podaje mi do ręki kawę.Nie wierzę że poszła do hotelowej restauracji i ją dla mnie przyniosła.
-Dzięki.Czasami masz jeszcze jakieś ludzkie odruchy.
-Powinnam Ci przylać-patrzy na mnie ze złością- jak mogłeś powiedzieć jej coś takiego?
-Ona ma męża Selina.
-I co z tego?
-Co z tego?Czy Ty siebie słyszysz?
-Zależy Ci na niej mniej z tego powodu?
Spoglądam na nią nie wiedząc co odpowiedzieć.Przecież nie przyznam gówniarze racji, jeszcze tego brakowało.
-Co nie potrafisz odpowiedzieć?Może w ogóle Ci na niej nie zależało, tylko chciałeś się chwilowo pobawić?
-Upadłaś na głowę?
-No to o co chodzi?
Przypominam sobie wszystkie chwile z nią spędzone, każdą naszą kłótnie i każdy pocałunek.
-Możesz odpowiedzieć-podnosi głos.
-Nie krzycz boli mnie głowa.
-Przestanę jak odpowiesz na moje pytanie.Zależy Ci na niej mniej?
-Nie Selina.Zależy mi ciągle tak samo mocno .
-To zrób coś. Dzisiaj macie wolne.Proszę sprawdźcie ten klub przed wyjazdem do Innsbrucka.
-Pogadam z chłopakami.
-Pojadę z Tobą.
-Nigdy w życiu.Matka by mnie chyba zabiła- zbieram się do wyjścia.Muszę się jakoś ogarnąć przecież trener by mnie chyba zabił jakby mnie teraz zobaczył.


                                                               


wtorek, 30 stycznia 2018

41


                                                                         Nadia

Od kilku godzin wpatruję się w ścianę czekając aż wróci Matthias, mimo wszystko podskakuję ze strachu na dźwięk otwieranych drzwi. Siada na przeciwko mnie , stawiając na podłodze torbę. Zapewne z moimi ciuchami, które przydadzą mi się teraz w klubie.Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze.
-Miałem dzisiaj niespodziewanych gości-rzuca , a ja podnoszę na niego wzrok- Odwiedziła mnie Twoja przyjaciółka z moim sąsiadem i jeszcze jedna para.Szukali Cię, tak jakbym miał jakiekolwiek pojęcie gdzie możesz się znajdować.
-Jesteś popieprzony Matthias-syczę przez zaciśnięte zęby.
-Zadzwoń do niego,powiedz że zwiałaś bo nie miałaś ochoty z nim być-wpycha mi do ręki jakiś telefon.
-Nigdzie nie będę ...- nie zdążam dokończyć bo dostaję w twarz, a on wpatruje się we mnie ze złością.
-Zadzwonisz i będziesz robić to co Ci każę, albo ten Twój kochaś i jego kumpel już nigdy nie będą mieli okazji pojawić się na skoczni, a Elizka z tą swoją koleżanką wylądują tutaj z Tobą.
Przełykam łzy i zabieram telefon z jego rąk, drżącymi palcami wybieram numer Richarda i wsłuchuję się w sygnał.Odbiera po chwili , a ja siłą powstrzymuję się żeby nie wybuchnąć płaczem gdy słyszę jego głos.
-Przepraszam że uciekłam, to od początku nie miało sensu.Nie szukaj mnie .
-Nie zamierzam, nie sypiam z mężatkami Nadia- jedno zdanie , kilka słów sprawia że serce pęka mi na tysiące drobnych kawałeczków, wypuszczam telefon z rąk zalewając się łzami.
-A zapomniałem Ci powiedzieć że mieli dość zdziwione miny gdy usłyszeli że jesteś moją żoną-wybucha śmiechem i dodaje po chwili-wieczorem masz być gotowa.

                                                             Richard

-Startujesz jednak?-Markus wpatruje się we mnie , gdy szykuję w pokoju swoje rzeczy.Wróciliśmy w ostatnim momencie żeby zdążyć na konkurs.
-Nie mam już żadnych powodów żeby tego nie robić.
-Co się stało Richard?
-Nic, w jednej chwili przekonałem się jaką ona jest zakłamaną osobą.W sumie czego mogłem się spodziewać?Sypiała ze Stephanem będąc z Matthiasem, a potem ze mną będąc ze Stephanem.
-Nie przesadzasz ?
-Nie , Markus.
-Naprawdę chcesz odpuścić?
-O co Ci chodzi Markus?
-A jeśli on jej coś zrobi?
-Daj spokój, może przez cały ten czas chciała do niego wrócić.
-Naprawdę wierzysz w to co mówisz? Pamiętasz co jej zrobił ostatnim razem, naprawdę myślisz że wróciłaby do niego dobrowolnie?
-Nie wiem w co mam wierzyć Markus. Dlaczego od razu nie powiedziała nam prawdy? Dlaczego to ukrywała?
-Może..
-Jeszcze Ty jej nie tłumacz -przerywam mu chcąc skończyć ten temat.Nie mam pojęcia kim ona jest.Nie wiem co mam o niej myśleć.Jedyne co wiem to , to że jestem na nią teraz cholernie wściekły.


Wychodzimy z pokoju wprost na dziewczyny, gdy dzwoni mi telefon, wpatruję się w nieznany numer na wyświetlaczu i odbieram po chwili.
-Przepraszam że uciekłam,to od początku nie miało sensu.Nie szukaj mnie -słyszę jej głos w słuchawce. Przez chwilę przemyka mi przez głowę jak bardzo chciałbym żeby była tu ze mną.
Wściekłość na nią jednak bierze górę i bez zastanowienia rzucam tylko jedno zdanie do słuchawki.
-Nie zamierzam, nie sypiam z mężatkami Nadia- wkładam telefon do kieszeni wywołując atak złości u Seliny.
-Zwariowałeś?-rzuca się na mnie z pięściami.
-Nie, właśnie wróciłem do normalności-odsuwam ją od siebie.
-Nienawidzę Cię rozumiesz -wrzeszczy próbując kolejny raz mnie uderzyć, Eliza tylko stoi ocierając łzy.
-Odpieprz się Selina.
-Dlaczego to powiedziałeś?
-Bo to prawda.
-Pożałujesz tego , jak coś jej się stanie to będzie Twoja wina.
-To jej życie i jej wybór Selina .Od początku wszystkich okłamywała.
-I co z tego?Ty jesteś niby taki idealny?
-Nie porównuj mnie do niej.
-Masz rację, nie zasługujesz na nią.I nigdy nie będziesz zasługiwał.
Selina odsuwa się, nie spuszczając ze mnie wzroku .Eliza robi krok w moim kierunku, chce coś powiedzieć.Patrzy  na mnie chwilę oczami pełnymi łez i jednak rezygnuje. Chwyta Selinę za rękę i obie znikają za drzwiami swojego pokoju.


                                                                            Nadia

Leżę zwinięta na łóżku, gdy do pokoju ponownie wchodzi Matthias.
-Miałaś być gotowa- rzuca tylko, a ja nawet nie spoglądam w jego stronę- masz 5 minut.
-Nie zrobię tego Matthias.
-Jesteś pewna?-szarpie mnie za rękę zmuszając do tego żebym na niego spojrzała- Jak myślisz Elizie się tutaj spodoba?A ta druga?Jak ma na imię ? Jest jeszcze młodsza od Ciebie, wydaje mi się że będzie na nią wielu chętnych.
-Nie możesz tego zrobić.
-Udowodnić Ci?
Kręcę tylko głową przełykając łzy, wiem że nie mam wyjścia, Matthias jest zdolny do wszystkiego, nie mogę dopuścić do tego żeby one też tutaj trafiły.
-I nie próbuj kombinować, w każdym pomieszczeniu w klubie jest kamera gdyby przyszło Ci tylko na myśl prosić kogoś o pomoc.

Schodzę po schodach z Thomasem kurczowo trzymając się poręczy, nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Zmuszam się żeby iść dalej.
-Pospiesz się ,Matthias nie lubi czekać.
-Pieprzę go -rzucam , ale posłusznie staram się przyspieszyć.
Wchodzimy do pustego jeszcze o tej porze klubu , nic się tu nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Przy barze widzę te same dziewczyny , ale jest też kilka nowych twarzy.
-Wróciłaś?-śmieje się kpiąco jedna z nich- ale podobno już nie jako ulubienica Matthiasa.
-Każda tutaj wraca-odzywa się kolejna.
Stoję tylko przy nich przełykając łzy , nie mam pojęcia jak mam dać sobie radę.
-Trzymaj- wysoka brunetka podaje mi drinka i odciąga na bok.
Wydaje mi się najsympatyczniejsza z całego towarzystwa tutaj.
-Jestem Nadia-mówię tylko cicho siadając z nią przy stoliku.
-Wiem, pamiętam Cię-uśmiecha się- Ja Monica.
-Długo tu jesteś?
-Ponad rok, tylko początki są najgorsze.
-Nie dam rady, nie jestem w stanie.
-Każda z nas tak myślała, po pewnym czasie przyzwyczaisz się .Będzie lepiej zobaczysz.Staraj się o tym nie myśleć, nie sprzeciwiaj się, to i tak nic nie daje.A zaoszczędzi Ci złości Matthiasa.
Nie wiem co mam odpowiedzieć.Jak mam się nie sprzeciwiać, jak mam pozwolić im na to wszystko.Przecież to obrzydliwe.Nie jestem w stanie nawet sobie tego wyobrazić, a najgorsze jest to że muszę to zrobić.

   

poniedziałek, 29 stycznia 2018

40

                                                     Nadia

Wiedziałam, przecież od początku zdawałam sobie sprawę że on nigdy nie odpuści i kiedyś mnie znajdzie. Spoglądam w okno samochodu gdy przejeżdżamy przez ulice Obersdorfu . Nie zatrzymujemy się jednak pod jego domem, no tak to przecież oczywiste że nie będzie mnie tutaj trzymał. Zbyt łatwo byłoby mnie znaleźć.
-Telefon-szarpie mnie za rękę gdy wychodzimy z samochodu pod jakąś obskurną kamienicą w pobliżu klubu.
-Nie mam- zdaję sobie sprawę że zostawiłam go chyba w pokoju hotelowym.
-Oddaj telefon-powtarza ze złością prowadząc mnie po schodach  do mieszkania na pierwszym piętrze.
-Czego nie rozumiesz? Nie mam-podnoszę głos.
Mierzy mnie wzrokiem , od góry do dołu i chyba faktycznie stwierdza że go nie posiadam, przecież nie miałabym go nawet gdzie schować.
-Naprawdę myślałaś że Ci się uda ?-śmieje się, gdy nie odpowiadam uderza mnie w twarz i popycha na łóżko.
Nie mam zamiaru z nim rozmawiać, nie mam ochoty przymilać się do niego bo to i tak w niczym mi nie pomoże.
-Nie chcesz rozmawiać?Nie musisz. Dziwki nie muszą za dużo gadać, wystarczy że dobrze będziesz wykonywać swoją pracy.
Podnoszę głowę patrząc mu prosto w oczy, nie widzę ani jednego przejawu ludzkich uczuć, nie mam pojęcia jak mogłam zakochać się w nim rok temu. Siada na mnie  jednym  ruchem zrywając ze mnie sukienkę, nie protestuję , nie mam po co  i tak zrobi co będzie chciał.

Wychodzi z mieszkania trzaskając drzwiami , spoglądam przez okno jak wchodzi do swojego samochodu i odjeżdża w stronę miasteczka , pewno do swojego domu. W jednej chwili wybiegam z pokoju, łudząc się że zostawił mnie tutaj samą.
-Nie próbuj- głos Thomasa , rozlega się kilka metrów za mną gdy dopadam do drzwi.
Odwracam się tylko i z powrotem znikam za drzwiami pokoju , zdając sobie sprawę że to będzie teraz moje więzienie.
-Zrobiłem Ci kawę-Thomas wchodzi chwilę po mnie stawiając  na stoliku kubek z kawą- Źle Ci było że uciekłaś? Teraz będziesz miała jeszcze gorzej.
-Nie interesuje mnie to.
-A  powinno.Po cholerę wracałaś do Obersdorfu? Mówiłem Ci już  że nie pasujesz do tego klubu, tylko  wtedy szefowi jeszcze trochę na Tobie zależało.Teraz sprzeda Cię każdemu który tylko będzie chętny.A będzie ich wielu-spogląda na mnie siadając na przeciwko.
- A Ciebie to niby martwi ?
-Nie wiem czemu , ale jakoś mi Cię żal.
-Jak Ci tak żal , wypuść mnie stąd do cholery.
-Wiesz że nie mogę.
-Pieprz się Thomas.Ty, on, cały ten cholerny klub-kładę się na łóżku, odwracając się do ściany, czuję jak wpatruje się we mnie jeszcze przez chwilę, po czym znika za drzwiami.

                                                                          Richard

Na początku łudziłem się jeszcze że zaszyła się w jakiejś knajpie, nie chcąc mnie oglądać. W końcu był sylwester, miasteczko tętniło życiem. Ale po kilku godzinach szukania jej w okolicy, byłem już pewny że to Matthias.
Obserwował ją od zawodów w Obersdorfie, on albo któryś z jego ludzi.I czekał na okazję gdy będzie sama. A ja mu tą okazję stworzyłem idealnie. Bo przeszkadzało mi to że nie mogę jej swobodnie całować, do cholery. Gdybym wiedział że tak będzie , mógłbym się ukrywać z nią do końca życia byleby tylko była teraz przy mnie.
-Jadę do Obersdorfu- rzucam w stronę chłopaków, zabierając kluczyki.
-Konkurs Richard- Markus staje na przeciwko mnie.
-Pieprzę dzisiejszy konkurs i cały ten cholerny turniej-omijam go szybko zbiegając po schodach.
-Zaczekaj, przecież nie pojedziesz sam- Stephan z dziewczynami doganiają mnie przy samochodzie.

Jego samochód stoi przed domem i przez chwilę mam jeszcze nadzieję że jest z nim w środku. Że stanie w drzwiach i z uśmiechem powie że musiała pozamykać swoje sprawy. Gdy Matthias otwiera nam drzwi mam ochotę rzucić się na niego, Eliza przytrzymuje jednak moją rękę i robi krok do przodu.
-Gdzie Nadia?
-Eliza jak miło Cię widzieć-uśmiech nie schodzi mu z twarzy gdy na nas spogląda.
-Przestań pieprzyć i powiedz gdzie jest Nadia-doskakuję do niego.
-Spokojnie, skąd mam do cholery wiedzieć gdzie ona jest?
-Gdzie jest Nadia ?-powtarza Eliza nie spuszczając z niego wzroku.
-Nie widziałem jej od października, myślałem że jest z Tobą.
-Kłamiesz Matthias, obserwowałeś ją na skoczni, a potem wykorzystałeś tą krótką chwilę gdy była sama.
-Naprawdę myślisz że bawiłbym się w takie rzeczy?
-Jesteś tak popieprzony że nie mam pojęcia.
-Uciekła i tyle.Aż tak mi na niej nie zależało Eliza.
-Zawiadomimy policję, wiem że masz z tym coś wspólnego.
-I co im powiesz-wybucha śmiechem - że porwałem własną żonę?
Zatrzaskuje drzwi , a ja stoję wpatrując się z niedowierzaniem w Elizę, widzę szok na twarzach Stephana i Seliny. Zresztą pewno wyglądam teraz tak samo jak oni.
-Żonę?-to słowo ledwo przechodzi mi przez gardło.
-Ona miała Ci powiedzieć-mówi cicho Eliza .
-Miała mi powiedzieć?Błagam Cię- idę w stronę samochodu , nie mając ochoty nawet patrzeć na jej przyjaciółkę.
-Richard, poczekaj.
-Tylko jej nie tłumacz, nie mam najmniejszej ochoty tego słuchać- w milczeniu wracamy do hotelu, zastanawiam się co Nadia jeszcze przede mną ukrywała.Jak mogła być taka obłudna. Wypominała mi jakieś nic nie znaczące panny, gdy sama była mężatką.

 

czwartek, 25 stycznia 2018

39



                                                                                 Nadia

Jak zawsze gdy tylko jest przy mnie tracę głowę i całkowicie poddaję się jego pocałunkom. Na korytarzu hotelu pełnego gości.Wiem że nie powinniśmy. W każdej chwili ktoś może nas zobaczyć.
Tylko że ja też mam już tego dosyć. Tego ciągłego udawania, spotykania się po kryjomy. Złoszczę się sama na siebie że jestem takim tchórzem i nie potrafię wyznać Stephanowi prawdy.

-Od początku to planowałeś Richard- głos Stephana rozlega się za moimi plecami i odskakuję od Richarda w jednej sekundzie.
Spoglądam na niego nie do końca nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy, kręci tylko głową i nie czekając na wytłumaczenie żadnego z nas po prostu wychodzi z hotelu.
-Wiedziałeś że nas widzi, zrobiłeś to specjalnie- zdaję sobie sprawę z tego że Richard musiał go widzieć jak podchodzi i ogarnia mnie wściekłość.
-I co z tego Nadia?Stephan już wie i po sprawie. Wścieknie się trochę i mu przejdzie.
-Nie mogę uwierzyć że to zrobiłeś, nie mieści mi się to w głowie-łzy złości cisną mi się do oczu.Walczę żeby się nie rozpłakać.
-Wydaje mi się że przesadzasz-chwyta mnie za ręce , ale nie mam najmniejszej ochoty teraz z nim rozmawiać.
-Myślisz tylko o sobie.Jesteś cholernym egoistą.
-Nadia - patrzy na mnie prosząco.
-Zostaw mnie w spokoju, nie chcę Cię dzisiaj więcej oglądać-wyrywam się i nie zważając na mróz na dworze wychodzę przed hotel w samej sukience.
Rozglądam się szybko próbując dostrzec gdzieś Stephana. Nie mam pojęcia czy będzie chciał teraz ze mną rozmawiać ,ale muszę przynajmniej spróbować mu się wytłumaczyć.
Biegnę gdy widzę jego sylwetkę w oddali. Przystaje jak chwytam go za rękę , w jego wzroku widzę że nie ma ochoty nawet na mnie patrzeć.
-Przepraszam, nie widziałam jak mam Ci to powiedzieć.
-Nie musisz mi się tłumaczyć.
-Nie planowałam tego Stephan , nie mam pojęcia jak to się stało.
-Nie wiesz jak to się stało?Od samego początku mnie okłamywałaś.
-To nie tak Stephan.
-Od kiedy to trwało ?Bo nie uwierzę że tak nagle doznaliście olśnienia w czasie świąt.
-Odkąd zamieszkałam u niego w Obersdorfie-spuszczam głowę nie mogąc spojrzeć mu w oczy.
-Jesteś naiwna jak myślisz że on zmieni się dla Ciebie.
-Może jestem, nic na to nie poradzę.Powinieneś mnie zrozumieć.W końcu Ty wiesz najlepiej jak to jest zakochać się.I nie potrafić przestać o kimś myśleć.
-Ja mam Cię zrozumieć?To że mnie okłamywałaś od dawna? To że nie potrafiłaś się przyznać?
-Przepraszam- spuszczam głowę , nie mając pojęcia co więcej mogłabym mu powiedzieć.
-Mam nadzieję że przynajmniej dobrze się bawiłaś.Matthias, Richard , ja.Kto jeszcze Nadia? Z iloma z naszej ekipy już się przespałaś?
-Przecież wiesz że..
-Nie wiem już nic Nadia, kompletnie nie wiem kim jesteś.Wydaje mi się że Richard dobrze Cię ocenił na samym początku, a ja naiwnie wierzyłem że jesteś inna-odwraca się i odchodzi.
Patrzę za nim, a łzy zalewają mi twarz. Nie wiem co bardziej boli, jego ostanie słowa czy to że w jednym momencie straciłam ich obu.Życie kolejny raz rozsypuje mi się jak domek z kart  i mam wrażenie że tak już zostanie, widocznie nie zasługuję na to żeby być szczęśliwą.
Stoję na chodniku, gdy z piskiem opon zatrzymuje się przy mnie tak dobrze znany mi samochód. Nie mam ochoty uciekać, nie mam dokąd. Właśnie straciłam to na czym najbardziej mi zależało. Nie protestuję gdy Thomas wpycha mnie na tylne siedzenie, a zza kierownicy spogląda na mnie Matthias uśmiechając się.
-Mówiłem że zawsze Cię znajdę- w jego wzroku jest coś takiego że w momencie przytomnieję, próbując wydostać się z auta.
-Nie szarp się, będzie mniej  bolało-Thomas wykręca mi ręce sadzając mnie z powrotem i wiem że mój koszmar zaczął się na nowo.

                                                                               Stephan

W sumie od dawna się tego spodziewałem. Te ich unikanie się nawzajem, napięta atmosfera która panowała między nimi już od dawna, dziwna zbieżność w ostatnich dnia że gdy nie ma Nadii nie ma też jego.
Przez moment ogarnia mnie wściekłość, że oszukiwała mnie od dłuższego czasu i zostawiam ją samą na środku ulicy mówiąc to czego nie powinienem .Mimo tego że wcale tak o niej nie myślę, nie mogę winić ją za to że wybrała jego. Zdaję sobie sprawę że musiało jej być ciężko w ostatnich dniach gdy ciągle się ukrywała, nie chcąc mnie zranić.
 Wracam po chwili do miejsca w którym ją zostawiłem, jestem pewny że stoi tam nadal w samej sukience trzęsąc się z zimna i nie wiedząc co zrobić.
Ze zdziwieniem stwierdzam że jednak jej nie ma, pewno zdecydowała się  na powrót do hotelu i przyspieszam kroku żeby jak najszybciej ją przeprosić za swoje słowa.

Richard stoi przed hotelem z resztą ekipy i dziewczynami , rozglądając się w którą stronę iść.
-Nie ma jej ?-pytam tylko.
-Wybiegła za Tobą.
-Pokłóciliśmy się, zostawiłem ją tylko na moment, myślałem że wróciła tutaj.
-Zostawiłeś ją samą?-Eliza jest coraz bardziej zdenerwowana.
-Tylko na chwilę, pewno zaraz się tutaj pojawi.
-Przecież szedłeś tą samą drogą, powinna tu być.A jak on ją znalazł?
-No coś Ty Eliza, przecież Matthias nawet nie ma pojęcia że tu jesteście-Selina przytula ją do siebie.
-A jak ona miała rację?Jak jej się nie wydawało?
-O czym Ty mówisz Eliza?- Richard szarpie ją za rękę.
-Od zawodów w Obersdorfie , wydawało jej się że ktoś ją obserwuje, dziś na kwalifikacjach czuła to samo.
-Dlaczego nic mi nie powiedziała do cholery?
-Stwierdziła że to pewno jej wyobraźnia, a Ty się przejmiesz i nie pozwolisz jej nigdzie się ruszać-Eliza nie stara się już opanować płaczu.
Patrzę na Richarda i widzę przerażenie na jego twarzy, jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie.  Zdaję sobie sprawę z tego że mój kumpel zakochał się chyba pierwszy raz w życiu.






środa, 24 stycznia 2018

38


                                                                   Richard

Nie mogłem oderwać od niej wzroku , niestety nie tylko ja, miałem wrażenie że większość facetów patrzy tylko na nią, a Markus zdecydowanie przesadzał. Usiadł przy niej, ciągle ją zagadywał, a ona co chwilę wybuchała śmiechem.
Wydawało mi się że nawet Stephanowi nie przeszkadzało to tak mocno jak mnie. Tak jakby pogodził się z tym że między nimi już nic nie będzie. Tym bardziej nie wiedziałem po co to całe nasze udawanie.
Selina miała niezły ubaw spoglądając to na mnie, to na nią, byłem prawie pewny że to ona wybierała jej ciuchy wiedząc jaki efekt to spowoduje.
-Dobrze się bawisz?-zajmuję miejsce przy niej gdy Markus ze Stephanem odchodzą na chwilę w kierunku baru.
-Wolałabym być teraz gdzieś indziej, z kimś innym -uśmiecha się , dotykając mojej ręki -jak myślisz ktoś zauważyłby że stąd zniknęliśmy?
-Markus zapewne już po chwili-szepczę  muskając jej ucho delikatnie ustami.
-Zwariowałeś-śmieje się , odsuwając się szybko, bierze kieliszek do ręki dopijając wino.
-Tylko nie pij za dużo.
-Jestem dorosła Richard, nie zapominaj o tym -wybucha śmiechem, podnosi się i razem z Elizą gdzieś znikają.

-To chyba trochę męczące?-Andreas siada przy mnie gdy dziewczyny odchodzą.
-Nie mam pojęcia co zmieni te kilka dni, dlaczego już dzisiaj nie może porozmawiać ze Stephanem.
-Wiesz  trochę ją z nim łączyło, pewno nie ma pojęcia jak to zrobić.
-Może tak zwyczajnie, jesteśmy dorosłymi ludźmi Andreas.
-Rozumiem ją, ale z drugiej strony zastanawiam się jak wytrzymujesz to że każdy tutaj spędza z nią więcej czasu niż Ty- spoglądam za jego wzrokiem , stoją obie kilka metrów dalej przy stoliku austriackiej kadry.
 Gregor rozlewa wino do kieliszków, podając dziewczynom , kręci głową ze śmiechem, ale po chwili zabiera z jego rąk kieliszek.Eliza szepcze jej coś na ucho, Nadia odwraca się posyłając w naszą stronę delikatny uśmiech, nie ma zamiaru jednak odejść.
Śmieje się gdy Michael robi im miejsce i ku mojej coraz większej złości siadają przy ich stoliku.

                                                                     Nadia

Tak bardzo chciałam przytulić się do Richarda , że wolałam na chwilę odejść od naszego stolika, bo bałam się że już dłużej nie wytrzymam tego udawania.A sylwestrowa noc to chyba nie najlepszy czas na informowanie Stephana o nas.
Poza tym Markus chyba za bardzo chce umilić mi ten wieczór , a ja nie mam ochoty ani na to , ani na jakieś kłótnie z Richardem z tego powodu.
Dlatego po krótkiej rozmowie decyduję się usiąść na chwilę przy chłopakach z Austrii. Eliza śmieje się cicho szepcząc coś o zazdrości Richarda, no ale przecież nie robię nic złego, a on nie może zabronić mi rozmowy z innymi facetami.
-Nadia to chyba nie najlepszy pomysł - Selina już po chwili pojawia się za moimi plecami , zapewne wysłana przez brata.
-Wyluzuj Selina, tylko rozmawiam.
-Ja to wiem, ale..
-No właśnie, poszłam stamtąd bo Markus za bardzo się do mnie kleił-przerywam jej.
-Powiedz to mojemu bratu.
-Daj spokój -rzucam , ale dopijam wino zamierzając posłusznie iść z nią.
-Już uciekacie?-Michael podnosi się razem z nami.
-Przepraszam, ale nasze towarzystwo się niecierpliwi.
-Jeden taniec na koniec?-spogląda na mnie uśmiechając się, a Gregor chwyta za rękę Elizę.
-Nadia-Selina szarpie moją rękę.
-Powiedz mu że zaraz będę- uśmiecham się. Przecież to tylko taniec w sali wypełnionej po brzegi, nie widzę powodów dla których  miałabym tego nie robić.
 Nawet gdybym miała ochotę go zdradzić nie zrobiłabym tego przy tych wszystkich ludziach na około.Zresztą nie widzę świata poza nim, jest dla mnie wszystkim .Wiec chyba nie ma powodów do zazdrości.

                                                                 Richard

-Mam Ci przekazać że zaraz będzie- mówi cicho Selina podchodząc do nas z powrotem.
-Gdzie ona jest?- rozglądam się po sali i widzę jak tańczy z Michaelem, próbuję wstać ale Selina ciągnie mnie z powrotem.
-Uspokój się, ona nie jest Twoją własnością.Nie robi nic złego.
Niby to wiem , ale nie zmienia to faktu że mi się to nie podoba.Wydaje mi się że jego ręce zbyt mocno ją przyciągają, a Nadia nie protestuje, widzę jak szepcze jej coś na ucho , a ona  się śmieje.
Muzyka cichnie  i zamiast odejść od niego stoi przy nim i spogląda mu w oczy. Gdy Michael coś  mówi, przygryza wargę i mam wrażenie że zaraz go pocałuje.W jednej chwili jestem przy nich i chwytam ją za rękę.
-Musimy pogadać-ciągnę ja przed hotelową restaurację.
-Co Ci odbiło?
-Mam dosyć tego udawania Nadia, skończmy to przedstawienie.
-Przecież Ci powiedziałam że zrobię to po turnieju.
-Co to w ogóle za różnica, co zmieni te kilka dni?
-No własnie co zmieni?Dlaczego nie możesz poczekać?
-Mam poczekać?Mam nadal patrzeć jak inni się do Ciebie dostawiają , a ja mam stać z boku?
-O czym Ty mówisz?Przecież odeszłam od stolika bo nie podobało mi się zachowanie Markusa.
-Za to Michaela już Ci nie przeszkadzało?
-Przecież tylko tańczyłam.
-Dobre mi tylko, nie potrafił się od Ciebie oderwać, a Ty prawie go pocałowałaś.
-Przesadzasz -rzuca ze złością-naprawdę myślisz że chciałam go pocałować?
-A nie?
-Jesteś idiotą , wiesz?- mruży oczy wpatrując się we mnie- od samego początku myślę tylko o tym jak się stąd urwać razem z Tobą. A Ty wyjeżdżasz z takim tekstami.Mnie też to męczy ,ale postaraj się mnie zrozumieć.
Robi krok w moją stronę i chwyta mnie za ręce , cała złość w momencie mi mija jak spogląda mi w oczy.
Nie mam pojęcia dlaczego to robię , dlaczego przyciągam ją do siebie widząc Stephana za jej plecami.
Składam na jej ustach pocałunek, a ona jak zawsze nie potrafi się ode mnie odsunąć i przywiera do mnie całym ciałem oplatając moją szyję rękami.
Gdybym wtedy wiedział jakie będą konsekwencje tego jednego pocałunku nigdy w życiu bym się na to nie zdecydował. Ale w tamtym momencie pragnąłem tylko tego żeby całe to przedstawienie już się skończyło, żebym mógł swobodnie się z nią pokazywać.










wtorek, 23 stycznia 2018

37

  
                                                                        Richard

 Wściekłem się gdy zobaczyłem jak wisi Stephanowi na szyi. A on jeszcze obejmował ją w pasie. Przecież to ja powinienem ją przytulać po zakończonych kwalifikacjach, a nie udawać  że ledwo się tolerujemy.
Jak długo Nadia zamierza jeszcze ciągnąć to przedstawienie, przecież to nie może tak wyglądać.Stephan pewno się wkurzy , ale przecież w końcu mu przejdzie.Muszę z nią jak najszybciej porozmawiać na ten temat.
Rozglądam się za nimi gdy wychodzimy z szatni , ale nie widzę ich w zasięgu wzroku, więc pewno postanowiły same pójść do hotelu.
Schodzą już na kolacje gdy wchodzimy, bez zastanowienia daję swoje rzeczy Markusowi , tłumacząc tylko że muszę porozmawiać z siostrą.
-Pogadamy?
-Może później?-uśmiecha się tylko-zaraz przecież wszyscy zejdą.
-Właśnie o tym chcę rozmawiać. Długo będziemy to ciągnąć?
-Nie zaczynaj , proszę Cię.
-Nadia, zlituj się, to Stephan nadal może przytulać Cię kiedy chce, a ja mam stać z boku i udawać że ze sobą nie rozmawiamy?
-Przesadzasz Richard.
-Ja przesadzam?To chyba normalne że chciałbym być z Tobą cały czas, a nie rozmawiać z Tobą po kątach jak nikt nie widzi- przyciągam ją do siebie ze złością i nie zważając na to kto nas zauważy składam na jej ustach pocałunek.
-Zwariowałeś?-odsuwa się ode mnie po chwili, ale widzę że się uśmiecha, po chwili jednak uśmiech schodzi jej z twarzy gdy wpatruję się w kogoś za moimi plecami.
-A jednak?-śmieje się Andreas stając przy nas- Stephan  wie?
-Powiem mu sama po Turnieju Czterech Skoczni- wpatruję się w nią zaskoczony że już podjęła decyzję.
-A byłaś taka pewna.
-Daj spokój Andreas.
-Richard i jedna dziewczyna od kilkunastu dni jak sądzę.Widok niespotykany.
-Mógłbyś przestać-proszę go tylko widząc jak cała reszta zbliża się do hotelowej restauracji.Nadia spogląda na niego prosząco , Andreas kiwa tylko głową ze  śmiechem i razem siadamy przy stoliku.

                                                                               Nadia

-Pójdę po coś do picia-rzucam do dziewczyn w przerwie między seriami i zanim zdążają zaprotestować znikam w tłumie ludzi kierując się do stoisk z napojami.
Staję w olbrzymiej kolejce , przeglądając telefon gdy czuję na sobie czyjś wzrok, rozglądam się w poszukiwaniu znajomych twarzy ale nie zauważam nikogo w pobliżu  kto mógłby mi się przyglądać.

-Miałaś nie chodzić nigdzie sama-Selina patrzy na mnie z wyrzutem -Richard chyba by mnie zabił gdyby coś Ci się stało.
-Przestańcie panikować, sama przestałam się bać , to teraz Wy zaczynacie-podaję im ze śmiechem kubki z kawą. Niestety do końca zawodów nie opuszcza mnie wrażenie że ktoś ciągle się we mnie wpatruje, mimo że staram się dyskretnie obserwować towarzystwo na około nie jestem w stanie wypatrzeć nikogo w tym tłumie kibiców.

Zaraz po konkursie pakujemy swoje rzeczy i przejeżdżamy do oddalonego o ponad sto kilometrów Garmisch-Partenkirchen , mimo że już podczas wczorajszych kwalifikacji strach całkiem mnie opuścił , jestem szczęśliwa opuszczając Obersdorf.
Ciągle myślę o tym czyj wzrok czułam na sobie przez drugą część zawodów i staram sobie wmawiać że to tylko moja wyobraźnia , po prostu mój wcześniejszy strach  i przewrażliwienie wszystkich na punkcie pilnowania mnie zrobiło swoje.
Oddycham z ulgą wchodząc do pokoju hotelowego , tutaj zdecydowanie czuję się bezpieczniej niż tam.
-Coś się stało?-Richi zjawia się w drzwiach pokoju gdy tylko dziewczyny znikają na kolacji.
-Nie, dlaczego pytasz?
-Nie odezwałaś się ani słowem przez całą drogę.
-Chciałam żebyś chwilę odpoczął od mojego głosu-wybucham śmiechem przytulając się do niego.Nie widzę potrzeby mówienie mu o moich dziwnych odczuciach na skoczni, przecież nic  się nie stało, nie zauważyłam nikogo podejrzanego-  zostaniesz do rana?
Nie odpowiada , uśmiecha się tylko i kładzie się na łóżku. Jestem taka szczęśliwa będąc tu z nim że już po chwili zapominam o wszystkim.

                                                                           

  -Długo zamierzacie jeszcze spać?-budzę dziewczyny , gdy tylko zamykają się drzwi za Richardem ściągając z nich kołdry.
-Nie zapominaj że snujemy się pół nocy po hotelu żebyście mieli jak najwięcej czasu dla siebie-mamrocze Selina, próbując się przykryć.
-Wiem jesteście kochane, ale nie zmienia to faktu że nie mam ochoty na siedzenie i patrzenie w ścianę.
-Zlituj się, w ten piękny sylwestrowy poranek.
-Sylwestrowy?-spoglądam na nią zdziwiona.
-Zauważasz coś jeszcze oprócz mojego braciszka?-wybucha śmiechem Selina.
-Czasami-śmieję się rzucając w nią poduszką, kompletnie wyleciało mi z głowy że dzisiaj sylwester.
-Zapewne nie zabrałaś ze sobą też nic co nadaje się do ubrania na imprezę?
-No nie-patrzę na nią zdziwiona-przecież chyba nigdzie się nie wybieramy.
-Chyba nie zamierzasz siedzieć w pokoju?-Selina ciągle się śmieje i wychodzi w końcu z łóżka-Ty Elizka pewno też nic nie masz?
Eliza kręci tylko głową, a Selina znika w łazience rzucając przez ramię że po śniadaniu czekają nas zakupy, jeśli jesteśmy takie nieogarnięte.

Nie mam ochoty na zakupy, nie mam ochoty na imprezę sylwestrową , mam jedynie ochotę zaraz po kwalifikacjach zamknąć się w pokoju z Richim , ale wiem że to niezbyt rozsądne , więc jedyne co mi pozostaje gdy tylko kończymy jeść to te nieszczęsne zakupy.
-Pójdę po Wasze kurtki -rzuca Selina widząc z jakim ociąganiem dopijam kawę.
-A Wy gdzie się wybieracie?-pyta Stephan.
-Selina twierdzi że nie możemy pokazać się dziś wieczorem w spodniach i adidasach -wybucham śmiechem.
-Zakupy naprawdę?-wpatruje się we mnie Richard- przecież do wieczora nawet nie wrócicie.
-Nie będzie tak źle-podnoszę się , bo widzę zbliżającą się Selinę.
-Uważaj na siebie- rzuca niby od niechcenia , ale widzę że martwi się tym że wychodzimy same.Mam ochotę go przytulić , ale uśmiecham się tylko i całą trójką wychodzimy.

-Nie lubię się tak ubierać-marudzę tylko gdy Selina karze mi mierzyć kolejną sukienkę, zaczynam się denerwować bo Eliza dawno już wybrała , a ja jak zawsze nie potrafię się zdecydować- daj wezmę obojętnie co.
-Weź tą- wciska mi jedną z sukienek do ręki , nie podoba mi się tak jak wszystkie inne zresztą, jak dla mnie zdecydowanie za krótka, choć i tak dużo dłuższa niż te które wybrał dla mnie Matthias - jeszcze tylko buty.
-Naprawdę nie mogę iść w trampkach-jęczę, a Selina tylko prycha w moim kierunku.
Kolejną godzinę spędzamy na wybieraniu butów, a ja marzę już tylko o tym żeby to się skończyło, spoglądam co chwilę na zegarek czy oby na pewno zdążymy na kwalifikacje.

Wpadamy do hotelu już dość mocno spóźnione. Wszystkie ekipy są już na skoczni  więc rzucamy tylko torby na łóżko i idziemy na miejsce.
I znów gdy tylko przekraczamy bramy skoczni , wydaje mi się że ktoś nie spuszcza ze mnie wzroku. To wrażenie nie opuszcza mnie aż do końca kwalifikacji , nie potrafię skupić się na wynikach. Nie mam pojęcia co się dzieje, ale nie podoba mi się to i znów zaczynam się bać.
-Co jest Nadia?-pyta cicho Eliza gdy zostajemy na moment same.
-Nie wiem Eliza, chyba zaczynam świrować.
-O co chodzi?
-Od wczorajszych zawodów wydaje mi się że ktoś się we mnie wpatruje.
-Widziałaś kogoś?-widzę że jest wyraźnie zmartwiona,
-Nie, nikogo.Ale to uczucie jest okropne.
-Mówiłaś Richardowi?
-Zwariowałaś?Przecież nie wypuściłby mnie z pokoju.
-Powinnaś mu powiedzieć Nadia.
-Daj spokój,to pewno tylko moja wyobraźnia.Tak bardzo się bałam jadąc tutaj że teraz po prostu wariuję.
-A jeśli nie?
-Nie mów nic nikomu, nawet Selinie- proszę  przyjaciółkę , mając nadzieję że tak naprawdę tylko sobie coś ubzdurałam.

Kilka godzin później ubieramy się w pokoju , przy moim marudzeniu i ciągłym chichocie Seliny.
-Wyglądasz świetnie-kończy prostować moje włosy- gwarantuję Ci że mój brat nie będzie mógł się od Ciebie odkleić.
-Tak jakby w ogóle mógł- wybucha śmiechem Eliza.
-Zabawne , naprawdę.Dobrze wiecie że nikt nie może się dowiedzieć.
-Ciężko to widzę , wiesz ilu na dole jest facetów, a ile dziewczyn?-śmieje się Selina-nie da rady, mogę Ci to zagwarantować.
-Nigdzie nie idę-prycham tylko i siadam na łóżku, gdy rozlega się pukanie do drzwi.
-Nie masz wyjścia-Selina otwiera i do pokoju wchodzi cała niemiecka ekipa, a ona informuje ich ze śmiechem że nie chcę iść.
-Ja chętnie z Tobą zostanę-Markus mierzy mnie wzrokiem , spoglądam tylko na Richarda i już wiem że nie będzie to łatwy wieczór.






poniedziałek, 22 stycznia 2018

36

                                                                         
                                                                        Nadia

Obersdorf , pamiętam swój zachwyt gdy przyjechałam tutaj pierwszy raz zaledwie pół roku temu. Szczęśliwa i pełna nadziei na nowe lepsze życie. Podciągam nogi pod brodę obejmując je rękami na przednim fotelu samochodu Richarda gdy wjeżdżamy do miasteczka. Ogarnia mnie taki strach że mam ochotę błagać go żeby zawrócił.
-Nic Ci się nie stanie , obiecuję- brunet spogląda na mnie ściskając mnie za rękę.
-Mam nadzieję że masz rację- mówię cicho mrugając szybko żeby opanować łzy cisnące  mi się do oczu.
-Zawsze ktoś przy Tobie będzie -odzywa się Selina.

Podjeżdżamy pod hotel znajdujący się przy samej skoczni , w którym zatrzymały się wszystkie ekipy. Nie ukrywam że wolałabym spędzić te kilka dni w domu Richarda .Wiem jednak że to dla mnie zbyt wielkie ryzyko. Nie miałabym nawet możliwości swobodnego wychodzenia, a przyjechałam tu przecież na zawody, a nie po to żeby siedzieć w zamknięciu.

-Pójdę pod prysznic i się położę- mówię cicho do dziewczyn, gdy zamykają się za nami drzwi naszego pokoju.
-Powinnaś zejść z nami coś zjeść.Od rana nic nie jadłaś.
-Jestem zmęczona, naprawdę nie mam ochoty -uśmiecham się do nich żeby dały mi spokój. Naprawdę nie jestem głodna , strach powoduje u mnie skurcz żołądka. Nie wyobrażam sobie że miałabym teraz przełknąć cokolwiek. Znikam w łazience ucinając rozmowę , po co mam się tłumaczyć jak i tak obie zdają sobie sprawę z tego co się dzieje.

Zwijam się w kłębek w kącie łóżka i owijam kołdrą, starając się zasnąć przed powrotem dziewczyn.Nie chcę psuć im zabawy, moim podłym nastrojem. Mam tylko nadzieję że do jutrzejszych kwalifikacji poradzę sobie ze swoim strachem i będę mogła bawić się razem z nimi.
-Mogę?- Richard po chwili pojawia się w drzwiach pokoju i nie czekając na moją odpowiedź siada przy mnie na łóżku.
-I po co pytasz ?-próbuję się uśmiechnąć.
-Czekałem na Ciebie na dole.
-Nie jestem głodna Richard.
-Nadal się boisz?
-Przepraszam, nie jestem w stanie nad tym zapanować.
-Chcesz żebym z Tobą został?- kładzie się przy mnie, a ja mimowolnie się uśmiecham.
-A Elizka z Seliną?
-Zajmą moje miejsce w pokoju Markusa, sądzę że nie będzie miał nic przeciwko temu-wybucha śmiechem.
-Szkoda że to niemożliwe- przytulam się do niego , marząc żeby naprawdę został tu do rana.
-Dziewczyny pewno szybko nie wrócą, widziałem że dobrze bawią się na dole z resztą ekipy- zaczyna delikatnie mnie całować , jednocześnie ściągając ze mnie koszulkę. Nie protestuję i jak zwykle będąc przy nim zapominam o wszystkich złych rzeczach związanych z tym miejscem.

 Budzę się gdy do pokoju wpadają pierwsze promienie słońca tego zimowego poranka i ze zdziwieniem stwierdzam że nadal jest przy mnie Richard.
-Co Ty tutaj jeszcze robisz?-szepczę cicho żeby nie obudzić śpiących obok dziewczyn.
-Mówiłem już kiedyś że uwielbiam przy Tobie spać.
-Ciekawe co powiesz Markusowi.
-Nie martw się coś wymyślę-uśmiecha się , całuje mnie szybko w czoło i wychodzi, a ja postanawiam obudzić dziewczyny, bo nie mam najmniejszej ochoty siedzieć sama.
-Każda noc będzie tak wyglądać?-uśmiecha się Selina, przeciągając się na łóżku.
-Przepraszam, nie mam pojęcia jak to się stało że zasnęliśmy razem.
-Nie miałyśmy sumienia Was budzić, tak słodko razem wyglądaliście-wybucha śmiechem Eliza ,ale po chwili poważnieje- tylko wszyscy wczoraj zauważyli że brakuje akurat Waszej dwójki.
-A Stephan?
-Powiedziałyśmy że źle się poczułaś, ale czy uwierzył-kręci głową i szykujemy się wszystkie do zejścia na śniadanie.

                                                                        Richard

Nie mam pojęcia kiedy razem zasnęliśmy, wiedziałem że nie uniknę pytań Markusa gdzie zniknąłem na całą noc. Mam dosyć tego ciągłego ukrywania się, w końcu jesteśmy dorośli i to przecież nie moja wina że Nadia wybrała mnie a nie Stephana.
Wiem jednak jak bardzo zależy jej na tym żeby go nie zranić, ciągle zadręcza się wyrzutami sumienia, tak jakby w czymś miało jej to pomóc.
 Gdy schodzę na śniadanie siedzą już z chłopakami przy stoliku .Jej widok od razu powoduje uśmiech na mojej twarzy.
-Która tym razem Richi? Jakoś nie zauważyłem ich tu wczoraj zbyt dużo-wybucha śmiechem Markus na mój widok, a Nadia tylko spuszcza wzrok.
-Widocznie słabo się rozglądałeś-rzucam tylko chcąc skończyć ten temat.
-Ciekawe czy kiedyś znajdzie się taka co w końcu zawróci Ci w głowie-nie odpuszcza Markus, a moja siostrzyczka krztusi się kawą.
-Może już się znalazła-Andreas spogląda to na mnie to na Nadię, a Selina nie potrafi powstrzymać śmiechu.
-No coś Ty , Richard i jedna panienka, potrafisz sobie to w ogóle wyobrazić?
-Zejdź ze mnie Markus-rzucam ze złością.
-My już chyba zjadłyśmy-Eliza jak zwykle pierwsza zauważa że ostatnia uwaga Markusa , powoduje złość w oczach Nadii i odciąga ją od stolika.

Muszę do niej zajrzeć przed wyjściem na kwalifikacje.Wiem że przez kilka kolejnych godzin znów będziemy musieli udawać że za sobą nie przepadamy.
-Nie złość się-siedzi na łóżku wpatrując się w ekran swojego telefonu.
-Nie złoszczę- chce się uśmiechnąć, ale niezbyt jej to wychodzi.
-Daj spokój przecież widzę.Naprawdę zależy mi na Tobie.
-Aż Ci się nie znudzę?Jak długo wytrzymasz z jedną?
-Naprawdę nie interesują mnie inne.
-Teraz tak mówisz bo jestem tu z Tobą, a co będzie na kolejnych zawodach?
-Jak chcesz mogę zabierać Cię na wszystkie-przyciągam ją do siebie , całując ją w policzek- tylko powiedzmy w końcu wszystkim.
-Jeszcze nie , daj mi jeszcze trochę czasu-uśmiecha się w końcu -idź bo się spóźnisz, dojdziemy niedługo z dziewczynami.
-Tylko uważaj na siebie- jej nastrój chyba mi się udziela, zwyczajnie zaczynam się o nią bać i wolałbym żeby poszła jednak ze mną.
-Nic mi nie będzie, Selina z Elizą nie zostawią mnie nawet na chwilę, tego możesz być pewny-całuje mnie szybko i zamyka za mną drzwi.

                                                                  Nadia

Wchodzimy na skocznię , z tłumem kibiców w który początkowo próbuję się jakoś wtopić. Po chwili jednak nie zwracam już na to większej uwagi dając się porwać zabawie.
Nigdy wcześniej nie oglądałam zawodów na żywo i jestem zachwycona atmosferą panującą  w tym miejscu , a to dopiero kwalifikacje . Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co będzie się tu działo jutro w czasie zawodów.
 Strach przed Matthiasem znika całkowicie ,z każdym kolejnym zawodnikiem pojawiającym się na belce startowej i zaczynam sama śmiać się ze swojego wcześniejszego tchórzostwa.
-I co tak sobie to wyobrażałaś? -Stephan podchodzi do nas po swoim skoku uśmiechając się.
-Nie -wybucham śmiechem-jest tysiąc razy lepiej.
-Wiedziałem że Ci się spodoba.
-Dziękuję-bez zastanowienie przytulam go do siebie całując w policzek , dopiero gdy przytrzymuje mnie w pasie i spogląda mi w oczy zdaję sobie sprawę z tego że chyba nie powinnam - przepraszam, po prostu tak bardzo się cieszę że tutaj jestem .
-Spokojnie , pamiętam o czym rozmawialiśmy - wybucha śmiechem, a ja razem z nim- pójdę się przebrać.
-Ktoś chyba jest zazdrosny-szepcze mi na ucho Eliza wskazując ręka na zbliżającego się do nas Richarda z Markusem.
-To gratulacje za udany skok?-spogląda tylko na mnie mrużąc oczy.
-Nie , to podziękowanie za zaproszenie nas.
-Szkoda bo nam też by się należały- mruga do mnie Markus.
-Gdybym miała tak całować każdego któremu by się należały gratulacje -nadal się śmieję.
-Nie krępuj się- rzuca brunet jeszcze bardziej wściekły i odchodzi zostawiając z nami zdziwionego Markusa.
-A jemu co się stało?
-Nie przejmuj się - rzuca tylko Selina -pójdziemy pomału  w stronę hotelu.

-Jak długo zamierzacie się ukrywać Nadia?To wszystko zaczyna rzucać się w oczy - spogląda na mnie Eliza gdy wychodzimy poza teren skoczni.
-Nie mam pojęcia, nie chcę zranić Stephana.
-O wiele lepiej będzie jak powiesz mu sama.Wścieknie się jeszcze bardziej jak dowie się od kogoś innego.
-Wiem, jestem mu to winna.Postaram się z nim porozmawiać po TCS.
-To chyba najlepsze wyjście, mój brat chyba też nie najlepiej czuje się z tym że nie może Cię mieć przy sobie wtedy kiedy chce- śmieje się Selina i wiem że ma rację.Ja też ciągle łapię się na tym że  chciałabym go pocałować lub po prostu przytulić i nie mogę.












niedziela, 21 stycznia 2018

35

                                                                 Nadia

Tak naprawdę to były chyba pierwsze normalne święta które miałyśmy razem z Elizą. Tych z rodzinnego domu starałam się nie pamiętać, a tych w domu dziecka chyba nie da się nazwać prawdziwymi  świętami.
 Obie jesteśmy zaskoczone rodzinną atmosferą która tutaj panuje i tym że wszyscy traktują nas tak jakbyśmy były częścią tego domu.
O dziwo wbrew przewidywaniom Markusa nie pozabijaliśmy się przy choince, a nawet nie pokłóciliśmy się ani razu od wyjazdu chłopaków.
-Mam coś dla Ciebie-szepcze mi na ucho Richard gdy późnym wieczorem siedzimy wszyscy w salonie po wigilijnej kolacji, chwyta mnie za rękę i prowadzi na górę.
-Naprawdę nie musiałeś-spoglądam na niego gdy podaje mi małe pudełeczko.
-Ale chciałem -całuje mnie w policzek , a ja  rozrywam papier i  wpatruję się w delikatny łańcuszek z malutkim serduszkiem z białego złota- mam nadzieję że będzie Ci  o mnie przypominać gdy będę musiał wyjeżdżać na kolejne zawody.
-Dziękuję, jest śliczny- zakładam go od razu ,uśmiechając się do niego-tylko co Tobie będzie przypominać o mnie?
-Jestem pewny że na pewno o Tobie nie zapomnę.
-Ostatnio jakoś szybko Ci się udało-nie potrafię się powstrzymać żeby tego nie powiedzieć.
-Daj spokój to było coś innego.
-Może dla Ciebie - prycham.
-Nie zapominaj że to Ty wyjechałaś, to Ty chciałaś uciec zostawiając wszystko za sobą.Proponowałem Ci kilka razy żebyś została, dobrze o tym wiesz.
-A Ty dobrze wiedziałeś o tym że nie mogę.
-Powiedz jeszcze że to moja wina , że Ty musiałaś uciec. Miałem Cię wtedy zatrzymać siłą żebyś została?
-Nie kłam przynajmniej  że już wtedy chciałeś spróbować.
-A myślisz że dlaczego chciałem żebyś została?
-Nie mam pojęcia, ale gdybyś już wtedy chciał ze mną być nie zaliczyłbyś tych wszystkich dziewczyn, tym bardziej że wiedziałeś dokąd się wybieram - wybucham i wychodzę trzaskając drzwiami.

 I to by było na tyle spokoju między nami , wiedziałam że to musi być tylko chwilowe i prędzej czy później któreś z nas po prostu wybuchnie.
Schodzę cicho do kuchni, nie mając ochoty z nikim rozmawiać, wyciągam z lodówki butelkę wina i siadam przy stole wpatrując się w okno.
Po dłuższej chwili zdaję sobie sprawę że cała ta kłótnia była po prostu zbędna. Uniosłam się tak naprawdę nie mając do tego prawa.Przecież rozstaliśmy się jako wolni ludzie, niczego sobie nie obiecując , Richard miał prawo spać z tymi wszystkimi dziewczynami, a ja nie powinnam mu teraz tego wypominać.

                                                              Richard

No tak kilka spokojnych dni między nami to już przecież za dużo.W sumie zastanawiałem się które z nas nie wytrzyma i wybuchnie jako pierwsze. Nie dziwię się że to Nadia, ona  po prostu uwielbia się złościć z byle powodu. 
Nie zdążyłem nawet zareagować, tak szybko wybiegła z pokoju. Cała ta sytuacja jest dla mnie śmieszna . Wypomina mi coś, co nie powinno ją w ogóle interesować Przecież nie byliśmy wtedy razem, uciekła nie mając ochoty  na kontynuowanie znajomości, a teraz robi mi jakieś sceny zazdrości.
 Wychodzę z pokoju z uśmiechem na ustach. Tak naprawdę cieszy mnie jej zazdrość, oznacza to że już całkiem wyrzuciła Stephana ze swoich myśli.
Siedzi przy stole w kuchni , bawiąc się pustym kieliszkiem , odwraca głowę w moją stronę gdy siadam przy niej.
-Przepraszam, chyba nie powinnam- uśmiecha się spoglądając mi w oczy.
-Może nie powinnaś, ale miałaś rację.Zachowałem się jak idiota, tak bardzo nie chciałem dopuścić do siebie myśli że mi na Tobie zależy, że przespałem się z nimi wszystkimi myśląc że to mi pomoże.I głupio się przyznać w pewnym momencie myślałem że tak jest. Dopiero jak zobaczyłem Cię kolejny raz zrozumiałem że o Tobie nie da się zapomnieć.
-Dlatego przywiozłeś ze sobą Stephana, prawda?Myślałeś że wrócę do niego?
-Pożałowałem tego już w momencie jak weszłaś z Seliną do kuchni.Wiesz że on musi się dowiedzieć, nie możemy ciągle tego przed nim ukrywać.
-Poczekajmy jeszcze trochę- mówi cicho, uśmiechając się.
-A co z nami po TCS? Nie mogę tu zostać, a Ty chyba nie możesz zamieszkać u mnie w Obersdorfie.
-No to chyba nie byłby najlepszy pomysł.
-Poza tym nie możesz tutaj pracować.
-Dlaczego?Lubię to.
-No sama przyznaj że trochę dziwnie to teraz wygląda-wybucham śmiechem.
-Potrzebuję tej pracy, dobrze o tym wiesz.
-Po co właściwie ? Przecież nie musisz pracować.
-A niby dlaczego?Chyba nie sądzisz że pozwolę Ci mnie utrzymywać?-widzę że znów zaczyna się złościć.
-Porozmawiamy o tym później-śmieję się , nie mam ochoty kolejny raz się z nią kłócić. Uśmiecha się delikatnie, ale zdaję sobie sprawę z tego że na pewno tak szybko nie odpuści.

                                                                        Nadia

Trzy dni później kończę pakować swoje rzeczy, na ten krótki wyjazd i zastanawiam się czy na pewno dobrze robię. Nie boję się tego że Matthias może mi coś zrobić, przecież zapewne ani przez moment nie będę tam sama. Bardziej obawiam się tego że jeśli przez przypadek wpadniemy gdzieś na siebie, wyda się to że jesteśmy małżeństwem.
A to w tym momencie naprawdę mi niepotrzebne. Przecież dopiero od kilku dni wszystko zaczęło się układać, a ta informacja zapewne wszystko by zniszczyła. Wiem że nie mogę ukrywać tego w nieskończoność, choć mam  nadzieję że może dałoby się to jakoś rozwiązać po cichu, tak żeby nikt się nie dowiedział.
 Zdaję sobie jednak sprawę z tego że to prawie niemożliwe, Matthias nigdy w życiu nie pozwoli mi od siebie odejść i będę potrzebowała czyjejś pomocy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że zgodziłaś na propozycję Stephana- Elizka ze śmiechem wpada do pokoju Richarda.
-Ja chyba też-uśmiecham się tylko słabo.
-Co jest ?Co się dzieje Nadia?
-Boję się że spotkamy Matthiasa, do tego kolejny raz oszukuję Stephana.
-Nic Ci nie zrobi, przecież będziesz ciągle z nami.A ze Stephanem już nie jesteś, Nadia.Nie oszukujesz go tak naprawdę.
-Ale tak się czuję Eliza.Myślisz że będzie zachwycony tym że jestem z Richardem.
-Nie możesz się o to obwiniać, przecież nie planowałaś tego.
-Wiem, ale to i tak nie zmniejsza moich wyrzutów sumienia.
-Chodźmy sprawdzić czy Selina jest już gotowa , bo Richard będzie miał pretekst żeby ją tutaj zostawić-wybucha śmiechem zmieniając temat.




piątek, 19 stycznia 2018

34

    
                                                                    Richard

Już drugi dzień budzę się przy jej boku. Uśmiecham się na samą myśl o tym że będę tutaj jeszcze kilka dni i zamierzam się tak budzić codziennie.Wpatruję się w nią przez dłuższą chwilę aż w końcu otwiera oczy.
-Co tak patrzysz ?
-Rozkoszuję się tą chwilą, gdy nie prychasz ze złością na okrągło- rzucam ze śmiechem i przytrzymuję jej ręce , całując ją w policzek.
-Ja dopiero mogę zacząć-próbuje udawać obrażoną, ale widzę jak śmieją się jej oczy.
-Co teraz?
-Teraz pójdę się ogarnąć , pożegnam się z chłopakami i zajmę się pracą.
-Wiesz że nie o to pytam.
-Nie? A o co?-opiera głowę na moim ramieniu całując mnie w szyję.
-Wydaje mi się że to wszystko może jeszcze chwilę poczekać- szepczę cicho , kolejny raz zatracając się w jej pocałunkach.
-Nie zapominaj że ja tutaj pracuję , pójdę pod prysznic - odsuwa się ode mnie i dodaje po chwili ze śmiechem- I nie, nie potrzebuję pomocy.

Wychodzi po chwili , ubrana tylko w moją koszulkę i wskakuje na łóżko owijając się kołdrą.
-Pójdziesz do Elizy?Poproś ją o coś do ubrania.
-Jak dla mnie możesz zostać w tym -śmieję się, ale posłusznie wychodzę do jej przyjaciółki i po chwili zjawiam się z kilkoma rzeczami.
-Dziękuję-przebiera się szybko , a ja nie potrafię oderwać od niej wzroku.
-Powinnaś przenieść tutaj swoje rzeczy, zaoszczędzi mi to biegania tam i z powrotem.
-Słucham?-patrzy na mnie zdziwiona.
-No to chyba normalne że kilka kolejnych dni spędzisz w tym pokoju.
-Zdajesz sobie sprawę z tego że możemy się pozabijać w ciągu kilku godzin? -śmieje się.
-Zaryzykuję, w końcu wiem jak Cię uspokoić-składam delikatny pocałunek na jej ustach i razem wychodzimy z pokoju, po uprzednim upewnieniu się że nie ma nikogo w pobliżu.

-Niemożliwe , to jakieś pojednanie przed świętami?-śmieje się Markus gdy wchodzimy razem do kuchni.
-Chyba jesteś niepoważny-prycha Nadia , nalewając  kawy do dwóch kubków. Widzę jednak że uśmiech nie schodzi jej z twarzy gdy siada przy stole przesuwając w moją stronę jeden z nich.
Andreas wpatruje się we mnie , po chwili przesuwa swój wzrok na Nadię i uśmiecha się mrużąc oczy.
-Niczego nie można już być pewnym , prawda Nadia?
-Ja ciągle jestem pewna tego samego-rzuca bawiąc się łyżeczką. Wydaje mi się że Andreas doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak nasza dwójka spędziła ostatnią noc.

                                                                      Nadia

Nie potrafię przestać się uśmiechać gdy pijemy wszyscy razem ostatnią kawę przed wyjazdem chłopaków. Andreas wpatruje się to we mnie to w Richarda i wydaje mi się  że wie , a ja tak bardzo chciałabym żeby wiedzieli już wszyscy . Żebym mogła w końcu przestać ukrywać to co naprawdę czuję.
 Wiem jednak że jest na to jeszcze za wcześnie , to chyba nie jest dobry pomysł . Poza tym nie do końca jestem jeszcze pewna tego co Richardowi chodzi po głowie.
 Z jednej strony wydaje mi się że naprawdę chciałby spróbować , z drugiej nie potrafię zaufać mu do końca. Przecież nadal każda nasza rozmowa kończy się mniejszą lub większą kłótnią. Do tego te wszystkie dziewczyny z którymi się przespał na trasie.
Wiem że  niczego sobie nie obiecywaliśmy gdy wyjeżdżałam z Obersdorfu. Nic oprócz seksu nas przecież nie łączyło . Ale jakoś czuję niepokój że tak szybko udało mu się wyrzucić te wspólne chwile ze swojej głowy, sypiając z innymi.
Boję się że jeśli postanowię w końcu mu zaufać , zbyt mocno się rozczaruję.Przecież nie będę jeździła z nim na zawody, ciągle będziemy setki kilometrów od siebie. Jaką mogę mieć pewność że skończą się jego cotygodniowe przygody.
Poza tym jak mogę od niego czegokolwiek wymagać nadal będąc mężatką, to kolejna rzecz która nie daje mi spokoju.Jak mam się im wszystkim przyznać do tego że oszukiwałam ich od początku, a co najważniejsze jak mam to małżeństwo rozwiązać.Sama myśl o tym że miałabym stanąć przed Matthiasem, wzbudza we mnie strach.
Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek zdobędę się na odwagę żeby to wszystko zakończyć. Niestety bez tego nie mam najmniejszej szansy zacząć czegokolwiek od nowa.

-Gdzie odpłynęłaś?-pyta cicho Elizka, szturchając mnie w ramię.
-Przepraszam , zamyśliłam się -rozglądam się po pomieszczeniu i zdaję sobie sprawę że zostałyśmy same z Seliną.
-Chyba wszystkie wiemy nad czym-chichocze Selina mrugając do Elizy.
-Kolejna wspólna noc daje do myślenia.
-Dajcie spokój.Naprawdę myślicie że to ma jakiś sens?
-Nie dowiesz się jeżeli nie spróbujesz.
-Niby tak, ale same wiecie jak to wszystko między nami wygląda od samego początku.Czasem siłą się powstrzymuję żeby go nie zabić.
-W sumie nie widzę problemu w tym  że uwolniłabyś mnie wtedy od brata-śmieje się Selina.
-Fajnie że Cię to bawi, ale ja po prostu się boję.
-On nie jest idealny Nadia, ale zapewne nie jest też Matthiasem i nigdy nie skrzywdzi Cię tak jak on-Selina poważnieje spoglądając mi w oczy.
-Wydaje mi się że jeśli obydwoje trochę odpuścicie i nie będziecie tacy uparci, może z tego wyjść coś całkiem fajnego- dodaje Eliza i wszystkie razem podnosimy się żeby pożegnać szykujących się do wyjścia chłopaków.

-To jak widzimy się za kilka dni?-uśmiecha się Stephan, gdy razem z chłopakami zbierają się do wyjazdu.
-Obiecuję że nie stchórzę-wybucham śmiechem , choć dzisiaj już wcale nie jestem tego taka pewna.
-Mam po Was przyjechać?
-Daj spokój , przecież zabiorę je obie ze sobą- rzuca Richard ze śmiechem.
-Chyba trzy -wpada mu w słowo Selina.
-Nie przesadzaj, nie zamierzam się Tobą zajmować przez tyle dni.
-Nie mam pięciu lat żebyś musiał mnie niańczyć. Dam sobie radę z Nadią i Elizą.
-Nie ma w ogóle takiej możliwości że pojedziesz ze mną.
-Udowodnię Ci że pojadę i  doskonale zdajesz sobie z tego sprawę-wybucha tylko śmiechem ,a cała trójka odjeżdża z pod domu.
Gdy ich samochody tylko znikają za rogiem , brunet przyciąga mnie do siebie wzbudzając kolejny atak śmiechu u swojej siostry i Elizy.Wchodzimy razem do domu , wprost na Dianę która tylko uśmiecha się na nasz widok.
-Mam nadzieję że to nie Twój chwilowy kaprys Richard.
-Daj spokój mamo.
-Nadia nie potrzebuje więcej problemów, więc nie próbuj się nią bawić.
-Powinna Cię pogonić za te wszystkie dziewczyny w ostatnim czasie-wybucha ze złością Selina-co Ci w ogóle strzeliło do tej pustej głowy?
-I ja mam Cię ze sobą zabrać?Wybij to sobie z głowy, gówniaro.
-Nie pojadę bez Seliny-rzucam tylko cicho, a wszyscy prócz Richarda wybuchają śmiechem.
-No to wpadłeś-uśmiecha się Selina.
-Naprawdę myślisz że aż tak mi zależy na tym żebyś pojechała że będę się z nią męczył tyle dni?-spogląda w moim kierunku, a mnie zalewa fala smutku i złości.Odsuwam się od niego i nie mam pojęcia co  odpowiedzieć. Selina z Elizą wpatrują się w niego z niedowierzaniem.
-Ty jesteś kompletnym dupkiem, zamienili Ci go w szpitalu , mamo.To nie może być mój brat.
-Przecież wiesz że  zabiorę Selinę jak Ci na tym zależy -uśmiecha się i kolejny raz przyciąga mnie do siebie, składając na moich ustach pocałunek- ale ostrzegam wystawię ją nawet na środku drogi jak będzie taka potrzeba.
-Nie znoszę Cię, wiesz?-oddycham z ulgą śmiejąc się i zwracam się do Diany-tylko ja tak naprawdę nie poprosiłam o wolne.
-Przecież wiesz że nie ma problemu, wolne jak najbardziej się Wam należy.Nawet od dzisiaj.
-Dzisiaj to my zaraz zabieramy się za pracę-śmieję się próbując się wyswobodzić z objęć bruneta.
-Na razie to może pomogę Ci przenieść Twoje rzeczy bo nie będę biegał tam i z powrotem z Twoimi ciuchami-mimo moich protestów ciągnie mnie za sobą na górę.
-To naprawdę nie jest dobry pomysł-siadam na łóżku .
-Udowodnię Ci że jest- nie zwracając na mnie uwagi zbiera  po prostu moje rzeczy i wynosi je do siebie, zrezygnowana , ale i szczęśliwa podnoszę się i robię to samo.
Nie mam pojęcia jak on sobie to wyobraża.Jakim cudem uda nam się wytrzymać razem w jednym pokoju przez kilka dni nie skacząc sobie do oczu. Wiem jednak że jeżeli naprawdę mamy  być ze sobą musimy spróbować, przecież nie możemy spędzać ze sobą tylko nocy,  jeśli chcemy żeby łączyło nas coś więcej niż seks.






czwartek, 18 stycznia 2018

33

                                                        Nadia

Mam wrażenie że nasza poranna rozmowa oczyszcza atmosferę i zaczynam się dobrze bawić w towarzystwie chłopaków. Pierwszy raz nie protestuję gdy Diana daje  nam wolne i cały dzień spędzamy  z Andreasem , Markusem i Stephanem. Mało tego zaczynam żałować że już dziś wieczorem stąd wyjeżdżają.
-Nie możecie wyjechać rano ? - rzucam tylko gdy wracamy do domu po szaleństwie na stoku gdy całą trójką  próbowali nauczyć nas jak utrzymać się na nartach.
-Niemożliwe, prosisz nas żebyśmy zostali dłużej?-wybucha śmiechem Markus.
-Aj tam od razu proszę,pytam tylko -mrugam do niego.
-W sumie to chyba nie robi nam to żadnej różnicy- Andreas patrzy na chłopaków -to co przebieramy się i skoczymy na jakieś piwo?
-My się zgadzamy -kiwa głową Eliza i ze śmiechem wbiegamy po schodach.

Zrzucamy z siebie całkowicie przemoczone ciuchy .Nie da się ukryć że więcej niż na nartach leżałyśmy na śniegu . Eliza znika w łazience , a ja owijam się kocem i czekam na swoją kolej.
-Dobrze się bawiłaś?- Richard bez pukania wchodzi do pokoju i siada przy mnie na łóżku.
-A dziękuję, znakomicie -wybucham tylko śmiechem.
-Nie bądź złośliwa- chwyta mnie za rękę i ze złością patrzy mi w oczy.
-Co Ci odbiło?
-Spędzasz ze mną noc a potem znikasz z nimi  na cały dzień .
-Niczego sobie nie obiecywaliśmy , pamiętasz?
-Oj przestań.
-Sam przestań nie mam pojęcia o co Ci chodzi.
Patrzy na mnie przez chwilę, po czym kręci tylko głowa i wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. A ja zastanawiam się czy to możliwe żeby był zazdrosny. I na samą myśl o tym uśmiecham się do siebie.


-Powiedz mi lepiej gdzie byłaś całą noc?- pyta Eliza gdy siedzimy w kuchni czekając na chłopaków-w życiu nie uwierzę że u Seliny.
-Wpadłam na Richarda na schodach .
-No tak to wiele tłumaczy- śmieje się tylko -przepraszam, prawie się wygadałam.
-Wiem, dobrze że Selina uratowała sytuację. Wyjaśniłam sobie wszystko dzisiaj że Stephanem. I wydaje mi się że zrozumiał. Nie potrafiłam mu jednak powiedzieć o Richardzie.
-Kiedyś się dowie. Nie potraficie bez siebie wytrzymać. To zaczyna być widoczne dla innych Nadia- mówi cicho bo cała reszta staje w drzwiach.
-Gotowe ?-uśmiecha się Stephan .
-Jeszcze Selina.
-Nie mów że mam spędzić wieczór ze swoją siostrą -prycha Richard.
-Nie musisz , możesz zostać -uśmiecham się słodko -pójdę po nią, dogonimy Was.


Od kilku godzin siedzimy w przytulnej knajpce. Wypite piwo sprawia że całkowicie się rozluźniam. Pierwszy raz od dawna czuję się tak beztrosko , nie martwię  się Matthiasem , tym że jest moim mężem, nawet tym że mnie znajdzie. Spoglądam na Stephana i pod wpływem chwili żeby się nie rozmyślić rzucam szybko.
-Zdecydowałam się -patrzy na mnie przez chwilę nie rozumiejąc o czym mówię i po chwili wybucha śmiechem.
-Wiedziałem że nie odpuścisz , przyjadę po Was po świętach.
-Na co Nadia ? -Eliza wpatruję się we mnie  nie wiedząc o czym mówię.
-Stephan zaprosił nas na Turniej Czterech Skoczni , a ja obiecałam że się zastanowię.
-Nie boisz się? -pyta i przez chwilę w mojej głowie znowu pojawia się Matthias, ale odganiam te myśli czym prędzej.
-Boję , ale  nie mogę pozwolić żeby strach przed nim decydował o moim życiu.
-Po co masz po nie wracać? Przecież mogą zabrać się z Richardem - rzuca Markus , a ja prawie dławię się piwem.
Richard podnosi na mnie wzrok , wpatrując się we mnie ze złością.
-Jasne , postaram się jakoś ją znieść.
-Dziękuję, naprawdę wolę jechać autobusem niż z nim .
-Mam nadzieję że mnie też zabierzesz braciszku ?
-Możesz jechać z Nadią tym autobusem . O ile Was nie wywalą przy najbliższej okazji-mruży oczy wpatrując się we mnie- ja mogę zabrać Elizę. Tylko z nią da się wytrzymać.
-Normalnie zazdroszczę Wam tych świąt-wybucha śmiechem Markus -zabijecie się przy choince.
Myślę  się nad słowami Markusa i zastanawiam się jakim cudem przeżyje kolejne dni w towarzystwie Richarda całkiem nie wariując.

                                                                    Richard

Spędza ze mną noc, a potem na cały dzień znika z chłopakami. Tak, muszę przyznać w końcu sam przed sobą że jestem o nią cholernie zazdrosny.Mimo tego że wkurza mnie tak bardzo.Nie potrafię sobie jej wyobrazić z nikim innym. Odkąd znowu ją zobaczyłem myślę tylko o niej , ciągle mam ją przed oczami. I już wiem że czegokolwiek bym nie zrobił i z iloma dziewczynami bym się nie przespał , każdą będę porównywał tylko z nią.
Wypad na piwo kończy się oczywiście kłótnią. Tak naprawdę jestem zły sam na siebie że sam nie wpadłem na to żeby ją zaprosić na zawody . Przecież wiedziałem jak bardzo jej na tym zależy.
Choć znając ją nawet nie brałaby pod uwagę wyjazdu tam ze mną, o czym świadczą jej słowa o jeździe autobusem.
Nie mam pojęcia co wydarzyło się pomiędzy nią , a Stephanem w ostatnich godzinach . Zachowują się całkiem inaczej, znowu rozmawiają ze sobą normalnie jak na początku znajomości.  Nadia przestała go unikać, ciągle wybucha śmiechem i błyszczą jej się oczy,
Przecież to chyba niemożliwe że przespała się ze mną i od razu wróciła do niego.Z drugiej strony sam już nie wiem, nie potrafię jej  zrozumieć. A ona nie daje mi szansy żeby to się zmieniło.


Wracamy do domu późnym wieczorem , gdy tylko wchodzimy na górę chwytam ją za ramię wciągając do swojego pokoju. Kompletnie mnie to już nie interesuje czy ktokolwiek nas zobaczy.
-Możesz mnie puścić do cholery? Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz?- podnosi głos, a ja wiem że jest tylko jeden sposób  żeby ją uciszyć.
 Chwytam ją kolejny raz i tylko przyciągam do siebie zamykając jej usta pocałunkiem. Szarpie się jeszcze przez moment , ale już po chwili zapomina o złości i nie potrafiąc się od siebie oderwać lądujemy na łóżku.
Trzask otwieranych drzwi powoduje że Nadia odsuwa się szybko i siada w kącie łóżka podciągając nogi pod brodę.
-Potrafisz pukać?-podnoszę głos spoglądając na wpatrującą się w nas Selinę.
-Przepraszam-wybucha śmiechem- chciałam pogadać,ale już uciekam.
-Nie, to ja powinnam już iść-Nadia podnosi się szybko , ale tym razem nie pozwalam jej stąd uciec.
-Ty zostajesz , ja wychodzę-rzuca Selina znikając za drzwiami, a ja pierwszy raz zgadzam się ze swoją siostrą.

                                                        Nadia

Widok Seliny w drzwiach działa na mnie jak kubeł zimnej wody, chcę wyjść ale  oboje nie pozwalają mi na to. Selina wychodzi z pokoju , a Richard nadal przytrzymuje moją rękę.
Wpatruję się w okno nie mając pojęcia co powiedzieć , czuję jego wzrok na sobie i kolejny raz próbuję wstać.
-Lepiej już pójdę.
-Zostań-rzuca tylko i dodaje po chwili- pogadajmy proszę.
-Zapomniałeś że my nie potrafimy ze sobą rozmawiać.
-Czasami nam się to udaje, jeśli się postaramy przez chwilę może znowu się uda.
-Może- śmieję się cicho , przypominając sobie ostatnie dni w Obersdorfie kiedy wszystko między nami było prawie idealne.
-Przepraszam że Ci nie powiedziałem gdzie jedziesz, byłem pewny że zrezygnujesz ,a potrzebowałaś tej pracy.
-Masz rację zrezygnowałabym od razu,ale teraz chyba się cieszę że mi tego nie powiedziałeś.
-Dobrze się tutaj czujesz?
-Czułam-poprawiam go -dopóki nie przywiozłeś ze sobą Stephana.
-Przecież i tak w końcu do siebie wróciliście-rzuca ze złością.
-Całkiem Ci odbiło?Myślisz że sypiam z Tobą i z nim naraz?
-A co to dzisiaj było?Przecież od razu widać że między Wami znowu coś jest.
-Rozmowa z Tobą kompletnie nie ma sensu-wybucham i chcę wstać.
-Przepraszam- mówi  i kolejny raz ciągnie mnie na łóżko - nie wiedziałem że kiedykolwiek to powiem, do tego jeszcze Tobie, ale tęskniłem .
Spoglądam na niego szeroko otwartymi oczami, nie wierząc w to co słyszę . Przecież to nie może być prawda, jakim cudem on tęsknił za mną.
-Mówisz to bo chcesz kolejny raz się ze mną przespać?-mówię, dopiero po chwili gryząc się w język.
-Jakbyś nie zauważyła,zrobiłem to wczoraj i  gdyby nie Selina mogłem to zrobić kolejny raz , nie jesteś w stanie mi się oprzeć-rzuca wściekły.
-Nie przeginaj-wyrywam swoją rękę i wstaję.
-A nie jest tak?-staje zaraz przy mnie , nachyla się nade mną i szepcze mi wprost do ucha-udowodnij że potrafisz.
Całuje delikatnie moją szyję , bierze mnie na ręce i po chwili kładzie na łóżku, nie protestuję gdy ściąga ze mnie koszulkę i przywieram do niego całym ciałem.Chcę wykrzyczeć całemu światu jaka jestem szczęśliwa w tym jednym momencie kiedy jest przy mnie , zamiast tego walcząc sama ze sobą, odsuwam się od niego po chwili.
-Udowodniłam -śmieję się cicho , patrząc na jego zawiedzioną minę- to teraz Twoja kolej, zobaczymy kto komu nie potrafi się oprzeć.
-To ja udowodnię Ci coś innego- patrzy na mnie z uśmiechem -udowodnię Ci że zależy mi na czymś więcej niż na seksie z Tobą.
Patrzę na niego i dopiero po chwili dociera do mnie to co powiedział. Śmieje się patrząc mi prosto w oczy i nakrywa mnie kołdrą.
-Możesz powtórzyć?
-Ale co? Że tęskniłem za Tobą?Czy to że i tak twierdzę że nie potrafisz mi się oprzeć?Czy może to że udowodnię Ci że zależy mi na czymś więcej?
-Sam nie wierzysz w to co mówisz-wybucham śmiechem.
-Powiedz lepiej czy Ty tęskniłaś?
-Chciałbyś-rzucam tylko , ale już po chwili poważnieję-co ze Stephanem ?
-Przecież rano wyjeżdżają.
-Wiesz że nie o to pytam.
-Wiem .
- Andi widział nas  w kuchni. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć.Wolę żeby dowiedział się ode mnie .Jestem mu to winna Richard.Tylko nie dałam rady.
-Pogadam z Andreasem.
-Rozmawiałam z nim, to nie o to chodzi.Po prostu to nie w porządku.
-Nie martw się , jakoś to rozwiążemy.
Nie odzywam się, zakładam tylko koszulkę i zamierzam iść do siebie, nie mogę spędzić tutaj kolejnej nocy.
-Nigdzie nie idziesz-Richard wybucha śmiechem , kolejny raz nie pozwalając mi wstać.
-Chyba nie powinnam-mówię cicho, ale zamiast wstać robię coś całkiem odwrotnego i przytulam się do niego przymykając oczy, wiem że nie powinnam tutaj zostawać, nie powinniśmy znowu ryzykować że ktoś zobaczy nas rano.Mimo tego że wyjaśniłam sobie wszystko ze Stephanem, to chyba nie najlepszy pomysł żeby od razu oglądał mnie ze swoim kumplem.


    

środa, 17 stycznia 2018

32

                                                                    Richard

Czasem się zastanawiam czy ona w ogóle potrafi chodzić, ciągle gdzieś znika , ucieka i zawsze w ekspresowym tempie. Tak samo jest teraz zauważam ją dopiero gdy zderza się ze mną na schodach i chwytam ją w pasie .
Wygląda jakby dopiero co wyszła z pod prysznica.Mokre włosy moczą jej koszulkę, która jest chyba zdecydowanie za krótka na bieganie w niej po domu pełnym ludzi.
Pachnie jakimś słodkim płynem tak że kręci mi się w głowie. Podnosi na mnie wzrok i jestem niemal pewien że za chwilę odepchnie mnie ze złością. Ryzykuję i przesuwam swoje ręce w dół zatrzymując się na jej biodrach, wzdryga się czując mój dotyk na swojej skórze.
-Mówiłam żebyś nigdy więcej mnie nie dotykał- szepcze , ale nie odsuwa się, jakby nie była w stanie nawet się poruszyć.
-Więc odejdź jak tak bardzo Ci to przeszkadza-uśmiecham się zbliżając swoje usta do jej.
Przygryza wargę przez moment myśląc co zrobić, a ja mam wrażenie że  zwariuję gdy zostawi mnie samego na tych schodach.Zamiast tego oplata moją szyję rękami i wbija się zachłannie w moje usta, nie mogę się od niej oderwać i ciągle ją całując ciągnę do swojego pokoju.
W jednej chwili znajdujemy się na łóżku , czuję jak drży gdy wsuwam  rękę pod cienki materiał jej koszulki , jej palce wędrują do zapięcia moich spodni i już wiem że przez kilka chwil znowu będzie tylko moja .

Spoglądam na nią jak leży wpatrując się w sufit. Na jej ustach błąka się delikatny uśmiech , ale mam wrażenie że w jej oczach widzę łzy.Przyciągam ją do siebie kolejny raz .Nie jestem w stanie w tej chwili myśleć o niczym innym tylko o niej.
 Zdaję sobie sprawę jak bardzo brakowało mi jej przez te ostatnie tygodnie, jej zapachu , jej dotyku a nawet naszych ciągłych kłótni.  Żadna z przypadkowo poznanych dziewczyn nie była taka jak ona. Przy żadnej się tak nie czułem, zastanawiam się dlaczego w ogóle przespałem się z nimi wszystkimi, co mi strzeliło do głowy.
-Lepiej już pójdę- podnosi się po chwili , wciągając na siebie koszulkę.
-Zostań- ciągnę ją z powrotem do siebie, a ona wpatruje się we mnie zdziwiona.
-Po co?
-Uwielbiam przy Tobie zasypiać-śmieję się tylko,całując ją w czoło,Nakrywam ją kołdrą i nie mam zamiaru jej stąd wypuszczać.


                                                                     Stephan 

Jesteśmy tutaj już trzeci dzień , a tak naprawdę nie miałem dłuższej okazji żeby porozmawiać z Nadią. Dziś wieczorem mieliśmy wyjechać do domów i zastanawiałem się czy to w ogóle się zmieni. Siedzę z Markusem i Andreasem  w kuchni gdy wpada Eliza  i ze śmiechem na mnie spogląda.
-Gdzie Nadia?Czekałam na nią w nocy, ale tak się zagadaliście że w końcu zasnęłam.
-O czym Ty mówisz?- nie mam zupełnie pojęcia o co jej chodzi .
-Poszła do Ciebie wieczorem.
-Nie było jej u mnie Eliza. Nie widziałem się z nią od momentu gdy wróciła z zakupów.
-To gdzie...
-U mnie -Selina wpada ze śmiechem do kuchni przerywając Elizie -zagadałyśmy się wczoraj i tak jakoś wyszło.
-Gdzie ona jest ?-pytam tylko.
-Poszła się ubrać, pewno zaraz zejdzie.Eliza zrobisz kawę? Zapomniałam telefonu z pokoju- rzuca i już jej nie ma.
Po chwili schodzą razem z Nadią, która wygląda dzisiaj inaczej. Uśmiecha się i błyszczą jej  oczy gdy na nas spogląda.
-Jest jakaś kawa?- uśmiecha się tylko wyciągając kubek z szafki, napełnia go gorącym napojem i siada przy stole.
-Podobno chciałaś wczoraj porozmawiać?-pytam ją po chwili.
-No, tylko jakoś nie doszłam- uśmiecha się spuszczając wzrok.
-To chodź-wstaję szybko nie dając jej dojść do słowa. Zabiera ze sobą kubek i podąża za mną do pokoju.

-To o co chodzi?-spoglądam na nią gdy siada na łóżku nie wypuszczając kawy z ręki.
-W sumie to nic ważnego, chciałam po prostu pogadać , bo jakoś nie było okazji w ostatnich dniach
-uśmiecha się - ale spotkałam Selinę na schodach i się zagadałyśmy.
-Ja w sumie też chciałem pogadać-przerywam spoglądając na nią-pamiętasz co kiedyś Ci obiecałem?
-Przepraszam ale staram się zapominać wszystko co wydarzyło się w tamtym czasie.
-Chciałaś zobaczyć zawody na skoczni w Obersdorfie. Po świętach zaczyna się Turniej Czterech Skoczni. Pojedźcie z nami.- przez moment widzę wesołe iskierki w jej oczach , lecz już po chwili smutnieje i odzywa się cicho.
-Nadal chcę, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł żebym się tam pojawiła.
-Na skoczni będzie kilkanaście tysięcy osób, to nierealne żebyś na niego wpadła.
-A jeśli wpadnę?-patrzy na mnie ze strachem.
-Przecież nie będziesz sama, będzie cała nasza ekipa , a Eliza z Seliną na pewno nie spuszczą Cię z oczu.
-Zastanowię się. Tylko że nie chciałabym żebyś obiecywał sobie coś po tym wyjeździe Stephan-spogląda na mnie smutno.
-Zaczynam pomału zdawać sobie z tego sprawę, nie martw się- uśmiecham się do niej i sam jestem zdziwiony bo to prawda, wydaje mi się że oczekuję od niej zbyt dużo, a ona chyba nigdy nie będzie  mogła mi oferować tego czego bym chciał.

                                                              Nadia 

Kolejny raz mu uległam . Ale ze mnie naiwna idiotka , tyle razy przysięgałam sobie że nie dam mu się więcej dotknąć i co. Wystarczył sam jego dotyk żebym całkowicie straciła głowę. 
A już kompletnie nie wiem co mi odbiło że zostałam z nim do rana. Nie potrafiłam nawet się poruszyć gdy przyciągnął  mnie do siebie i poprosił żebym została. Chciałam krzyczeć ze szczęścia że mogę znowu z nim być. A on pewno myśli o mnie tak samo jak o tych wszystkich dziewczynach na trasie.

Obudziłam się o wiele za późno żeby wrócić niezauważona do Elizy . Siedziałam na łóżku i zastanawiałam  się jak dyskretnie przemknąć  do siebie, a Richard zniknął w łazience gdy do pokoju wpadła Selina.
-Wiedziałam że to tutaj Cię znajdę -śmieje się od drzwi -idź się ubierz bo wszyscy są na dole.
-A Eliza?
-Wygadała się przed Stephanem że do niego poszłaś,dobrze że akurat weszłam. Pamiętaj spałaś dzisiaj u mnie -mruga do mnie, a ja oddycham z ulgą. 
-Dziękuję - ciągnę  ja za sobą i po kilku minutach schodzimy już na dół.


Propozycja Stephana żebym pojechała z nimi na zawody,   bardzo mnie cieszy. Zawsze chciałam zobaczyć jak to jest na żywo,poczuć tą  atmosferę, zapomnieć o wszystkim i dobrze się bawić.
Wiem jednak jak dla mnie niebezpieczne jest pojawienie się w Obersdorfie. Przecież w tak małej miejscowości mogę wpaść na Matthiasa w każdej chwili .Choć może Stephan ma rację że to mało prawdopodobne przy tylu tysiącach kibiców w jednym miejscu.
Muszę mu jednak powiedzieć żeby nie obiecywał sobie po tym wyjeździe zbyt wiele. Nie mogę kolejny raz go zwodzić  bo teraz jestem już pewna że nic z tego nie będzie.
Patrzę  na niego zdziwiona gdy mówi że zdaje sobie pomału z tego sprawę. Zastanawiam się czy przez przypadek  nie wie o mnie i Richardzie , ale to raczej  niemożliwe. Nie przyjąłby tego z takim spokojem.
-Wiem jak banalnie to brzmi -uśmiecham się do niego - ale naprawdę chciałabym żebyś był moim przyjacielem Stephan.
-Rzeczywiście banalnie-mimo wszystko wybucha śmiechem.
-Bardzo Cię lubię, ale to nigdy nie miało sensu.Przepraszam jeśli kiedykolwiek dałam Ci odczuć że jest inaczej.
-Nie  można nikogo zmusić do miłości Nadia. 
-Próbowałam Stephan . Naprawdę chciałam bo jesteś najfajniejszym facetem jakiego w życiu spotkałam, ale wyszło jak wyszło.Ja po prostu jestem mistrzynią komplikowania wszystkiego- spuszczam  wzrok nie mogąc spojrzeć mu w oczy. To jest ten moment w którym powinnam mu powiedzieć o Richardzie, ale nie jestem w stanie, cała wczorajsza odwaga mnie opuściła, mimo tego cieszę się że i tak dużo sobie wyjaśniliśmy.

wtorek, 16 stycznia 2018

31

                                                                  Nadia

-Zadzwoń po Andreasa- proszę Selinę gdy wychodzimy po skończonym seansie.
-Jesteś pewna że nie chcesz żeby to był mój brat?-mruga do mnie , uśmiechając się.
-Nie mamy o czym rozmawiać Selina, przecież widziałaś jak to wygląda.
-Wygląda jak wygląda , za to słyszałam jak próbował wyciągnąć od Elizy co nie co na Twój temat, pytał też czy zamierzasz wrócić do  Stephana.
-Chce być pewny że nic do niego nie mam- mówię tylko cicho.
-Nie wydaje mi się Nadia- rzuca , ale posłusznie wyciąga telefon i wybiera numer.

Po kilkunastu minutach zatrzymuje się przy nas samochód Andreasa,a on ze śmiechem ładuje nasze torby do bagażnika.
-Zostawiłyście coś innym?
-Starałyśmy się-wybucha śmiechem Selina pakując się na tylne siedzenie samochodu, siadam przy niej i cała droga do domu mija nam w świetnych nastrojach.
-Pogadamy chwilę?-Andreas zatrzaskuje bagażnik wyciągając nasze zakupy ,a ja wpatruję się w niego zaskoczona.
-To ja to zabiorę-Selina z ledwością zabiera wszystkie torby i znika za drzwiami domu.
-O co chodzi?
-Przejdziemy się kawałek?-pyta i nie czekając na moją odpowiedź ciągnie mnie za rękę-powiesz mi co się dzieje?
-Ale z czym Andreas?Nie bardzo rozumiem o co chodzi.
-Z Wami Nadia.
-Przecież wiesz że jeszcze w Obersdorfie skończyłam ze Stephanem. To od początku nie miało sensu.
-Nie pytam o Stephana -Andreas przystaje spoglądając mi w oczy.
-Więc o co?
-O Ciebie i Richarda.
-Nie wiem o czym mówisz-odwracam się szybko chcąc odejść, ale nie pozwala mi.
-Nie kłam Nadia.
-Dlaczego mnie o to pytasz, czemu nie pogadasz z kumplem?
-Gadałem, mówi to samo co Ty.
-Więc chyba wszystko jasne-śmieję się nerwowo.
-Może by było wszystko jasne gdyby nie to  że widziałem Was wczoraj w kuchni, przechodziłem gdy przeszkodziła Wam Eliza-rzuca , a ja zamieram , nie mam pojęcia co odpowiedzieć, brakuje mi tchu na samą myśl że zamiast niego mógł to być Stephan, tak bardzo nie chcę żeby się dowiedział.
-Nie mów nic Stephanowi, to ja muszę to zrobić-szepcze tylko spuszczając wzrok.
-Nie martw się, nie chcę rozpieprzyć teraz drużyny, tylko wiesz że następnym razem zamiast mnie może to zobaczyć ktoś inny?
-Nie będzie następnego razu Andreas.
-Jesteś tego pewna?Już u niego w domu dało się zauważyć że coś jest nie tak, zachowujecie się dziwnie w swoim towarzystwie Nadia.Niby ciągle się kłócicie, obydwoje twierdzicie że nie znosicie się nawzajem, a jednak da się wyczuć że coś jest między Wami.
-Jestem pewna , między nami nic nie ma i nie będzie-patrzę mu prosto w oczy próbując wytrzymać jego wzrok, mam wrażenie że przenika mnie do środka, jakby wiedział o wszystkim co między nami się wydarzyło- wracajmy, zaraz wszyscy będą pytać gdzie zniknęliśmy.
-A było?
-Nie Andreas-kłamię patrząc mu prosto w oczy.
-Chciałbym Ci uwierzyć-uśmiecha się tylko i idzie za mną w stronę domu.
-Jak myślisz, czy Stephan coś zauważył?-muszę zapytać, muszę wiedzieć.
-Nie mam pojęcia, kiedyś już dawno temu twierdził że on jest po prostu zazdrosny, dlatego tak bardzo chce go do Ciebie zniechęcić.Potem gdy zaczął się sezon, a Richard zarywał te wszystkie panienki chyba stwierdził że między Wami jednak nic nie ma- mam wrażenie że moje serce znowu na moment przestaje bić gdy o tym słyszę, a Andreas chyba to zauważa.
-Zależy Ci na nim?
Kręcę tylko głową nie odpowiadając, jestem szczęśliwa widząc Elizę czekającą na mnie przed domem, nie mam ochoty dłużej z nim rozmawiać na ten temat, boję się mimo tego co powiedział  że Stephan też coś zauważył.

                                                                   Stephan

Z samego rana Selina porwała ją na zakupy, jakby chciała odseparować ją od naszego towarzystwa. Mimo tego że żałowałem że jej tu nie ma , wiedziałem że te wolne jej się przyda. Miałem wrażenie że Nadia pracowała na okrągło, jakby praca pozwalała jej zapomnieć o wszystkim co wydarzyło się w Obersdorfie.
Co chwilę spoglądałem na zegarek i wsłuchiwałem się w telefon Andreasa bo to właśnie on miał po nie pojechać , mimo zbyt wyraźnej jak dla mnie chęci Richarda żeby to zrobić.Ciągle do końca nie miałem pojęcia czy między nimi coś się wydarzyło.Teraz rozmawiali ze sobą jeszcze mniej niż kiedyś, jakby nie potrafili w ogóle przebywać w swoim towarzystwie, co było dosyć dziwne po tym jak jej pomógł i mieszkali ze sobą kilkanaście dni.

-Wykupiłyście cały sklep?-Eliza wybucha śmiechem i odbiera część zakupów z rąk Seliny gdy ta sama wchodzi do salonu.
-Miałyśmy taki zamiar, ale brakło nam czasu.
-Nie było Was cały dzień-śmieję się.
-Ledwo kilka godzin.
-Gdzie zgubiłaś Nadię?-Eliza nagle zauważa brak przyjaciółki.
-Andreas ją porwał na chwilę.
Eliza spogląda na nią zaskoczona i odkłada zakupy na bok, odchodzą  szepcząc coś między sobą , po chwili Selina wraca sama , a za moment w drzwiach pojawia się Andreas z dziewczynami.Nadia uśmiecha się na nasz widok, ale jest dziwnie milcząca i już po paru minutach tłumaczy się zmęczeniem i znika na górze.

                                                                       Nadia

-Widział nas wczoraj w kuchni-mówię cicho do Elizy wychodząc z łazienki, zakładam na siebie tylko koszulkę i wsuwam się pod kołdrę.
-Andreas?
-Tak, pytał co jest między nami.
-Powie Stephanowi?
-Twierdzi że nie, ale nie jestem pewna.To najlepsi kumple Eliza, przecież nawet przez przypadek może się wygadać.
-Ty zawsze musisz widzieć wszystko w czarnych barwach .
-Wolę być przygotowana na najgorsze-śmieję się smutno.
-W sumie to chyba masz rację Nadia, zbyt długo nie da się tego ukrywać.
Spoglądam na nią i wiem że ma rację, to nie może tak dłużej wyglądać, lepiej dla wszystkich będzie jak Stephan dowie się prawdy ode mnie, a nie od innych osób.Może nie będzie tak źle , może zrozumie, próbuję przekonać samą siebie, choć wiem jak absurdalnie to brzmi. Muszę to zrobić teraz w tym momencie bo już za chwilę stracę resztkę odwagi.
-Gdzie idziesz?-Eliza podnosi głos gdy zrywam się z łóżka.
-Sama mu powiem, nie będę czekać aż dowie się od innych-wychodzę szybko z pokoju, nie zważając na swój strój , w mojej głowie szaleje tysiące myśli , nie zauważam go nawet na schodach, dopiero  gdy wpadam wprost na niego i czuję jak jego ręce przytrzymują mnie w pasie,wiem że znowu wpadłam i kolejny raz nic mi nie pomoże.


poniedziałek, 15 stycznia 2018

30

                                                                     Nadia

Krótkie zakupy ze Stephanem sprawiają mi przyjemność, fajnie jest móc znowu z nim porozmawiać, zdaję sobie sprawę że ciągle dobrze czuję się w jego towarzystwie. Szkoda tylko że ja potrzebuję mieć w nim  przyjaciela , a on zapewne ciągle ma nadzieję na coś więcej.
 Tak bardzo chciałabym żeby pogodził się z tym że nie jestem w stanie  obdarzyć go uczuciem , wtedy wszystko zrobiłoby się o wiele prostsze, niestety wiem że nie jestem w stanie od niego tego wymagać.
Wchodząc do kuchni natykamy się na Selinę kłócącą się z bratem, jednak milkną gdy tylko na nas spoglądają. Kładę reklamówki na stole i staram się w ogóle nie zwracać na niego uwagi, niestety chyba niezbyt mi się to udaje, bo jest zbyt blisko mnie i ciągle czuję na sobie jego wzrok.
-Zostaw to Stephan, później to zrobię-rzucam szybko i niewiele myśląc chwytam go za rękę, wyprowadzając z kuchni.
-Przecież mogłem Ci w tym pomóc.
-Nie , naprawdę już mi dzisiaj pomogłeś, za co bardzo Ci dziękuję, a teraz naprawdę idź odpocząć-próbuję się zaśmiać stając pod jego pokojem.
-Zobaczymy się wieczorem?
-To raczej nieuniknione , w końcu mieszkamy pod jednym dachem- uśmiecham się delikatnie i patrzę jak znika za drzwiami.
Odwracam się i ruszam z powrotem w stronę kuchni mając nadzieję że nikogo w niej nie zostanę. Niestety zniknęła tylko Selina , Richard siedzi przy stole i z uśmiechem na ustach patrzy jak wchodzę.
-I co wracacie do siebie?
-Nie powinno Cię to w ogóle interesować.
-I nie interesuje ,powiedzmy że jak już tu jesteś to możemy porozmawiać.
-Niepotrzebnie , akurat na tym najmniej mi zależy-rzucam szybko i zabieram się w końcu za rozpakowywanie zakupów.
-Zastanawiam się jak mogłem z Tobą wytrzymać te kilkanaście dni.
-Przynajmniej w jednym się zgadzamy.Też nie mam pojęcia jak mi się to udało- odwracam się tyłem wkładając kolejne produkty do szafek.
-Można  Cię tolerować tylko wtedy gdy jesteś cicho -słyszę jego głos zaraz przy swoim uchu, jego ręce chwytają mnie w pasie i odwraca mnie do siebie.
Spoglądam przez chwilę w jego oczy i zanim zdążam zaprotestować, przyciąga mnie do siebie składając na moich ustach pocałunek.
W jednym momencie zapominam o całym świecie, moje ręce obejmują jego szyję, wplatam palce w jego włosy i przez krótką  chwilę znów nie myślę o niczym.
- Przepraszam- kolejny raz dzisiaj głos Elizy sprowadza mnie na ziemię i odskakuje do tyłu.
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj- syczę przez zaciśnięte zęby i wybiegam z kuchni. Nie mam pojęcia jak wytrzymam kilkanaście dni w jego towarzystwie.
Zaczynam się zastanawiać czy nie skorzystać jednak z oferty wolnego, z drugiej strony wiem jednak że tak naprawdę nie miałabym się gdzie podziać przez ten czas.Jedynym wyjściem byłoby wynajęcie pokoju w którymś z hoteli, a na to nie mogłam sobie jeszcze pozwolić.

                                                                      Richard

Siedziałem z Seliną w kuchni gdy zobaczyłem przez okno jak wracają razem ze sklepu, widziałem uśmiech na jej twarzy gdy rozmawiali i poczułem ogarniającą mnie złość że my nigdy nie potrafiliśmy się dogadać.
-Dobrze Ci tak- rzuca Selina , uśmiechając się kpiąco.
-O czym mówisz?-udaję że nie wiem , ale zdaje sobie sprawę z tego że Nadia zapewne o wszystkim jej opowiedziała.
-Dobrze wiesz o czym mówię, po co ich tu zabrałeś jak tak bardzo Ci to przeszkadza?
-Co ma mi niby przeszkadzać?
-Wkurza Cię ich widok razem.
-Daj spokój w ogóle mnie to nie interesuje.
-Nie?-chichocze cicho , doprowadzając mnie do jeszcze większej wściekłości-poczekajmy co zrobisz jak Nadia zdecyduje się do niego wrócić.
-Odpieprz się Selina -rzucam , a oni pojawiają się w drzwiach kuchni. Widzę że sztywnieje na nasz widok i po chwili chwyta Stephana za rękę i razem wychodzą. Selina wybucha tylko śmiechem i znika z kuchni zaraz za nimi , a ja siedzę dalej zastanawiając się nad jej słowami.

Kiedy pojawia się po chwili już sama , nie mogę się powstrzymać i po krótkiej rozmowie, przyciągam ją do siebie. Nie mogę zrozumieć co mnie do niej tak przyciąga, po prostu nie potrafię w jej towarzystwie normalnie myśleć, chcę tylko trzymać ją w ramionach.
 Jestem zdziwiony że nie protestuje gdy decyduję się ją pocałować, oddaje pocałunek oplatając moją szyję rękami, serce mi bije jak oszalałe jak czuję ciepło jej ciała.Tą krótką chwilę znowu przerywa Eliza, a Nadia odskakuje ode mnie i wybiega z kuchni.
-A podobno miałam już więcej nie oglądać takich obrazków-śmieje się Eliza , siadając przy stole.
-Ona tak powiedziała?-rzucam siadając na przeciwko niej.
-Tak jakby.
-Co jeszcze mówiła?
-To moja przyjaciółka , myślisz że coś Ci powiem?
-To znaczy że mówiła?
-Może-Eliza wybucha tylko śmiechem. 
-Ona chce wrócić do Stephana ? 
-Skąd Ci to przyszło do głowy? -patrzy na mnie zdziwiona.
-Podobno Nadia Cię nie interesuje -Selina jak zwykle wpada w najmniej odpowiednim momencie.
-Nie masz innych zajęć?
-A Ty ? Nie musisz w końcu iść spać? -wybucha śmiechem i dodaje -tak wiem i tak nie zaśniesz myśląc ciągle o tej która Cię nie interesuje.
-Już żałuję że tu przyjechałem, tyle dni pod jednym dachem z Tobą to będzie jakiś koszmar.
-Gwarantuję Ci że na pewno się o to postaram, chyba że w końcu zmądrzejesz.

                                                                           Nadia

Wczoraj wieczorem nie zeszłam nawet na kolację żeby uniknąć spotkania chłopaków, dziś raczej już mi się to nie uda.Będą się plątać po domu i ciągle będę na nich wpadać.
Siedzimy z Elizą w kuchni pijąc kawę jak całe towarzystwo pojawia się w drzwiach, na końcu wpada Selina i z uśmiechem na ustach siada na przeciwko mnie.
-Masz dzisiaj wolne-mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu, a Eliza wybucha śmiechem.
-Nie chcę.
-Ale ja chcę, pojedziemy razem na zakupy, rozmawiałam z mamą-śmieje się.
-Nie mogę Selina-próbuję protestować, choć i tak wiem że to bezsensu, jak ona się na coś uprze.
-Przyda Ci się wolne, Nadia-uśmiecha się Eliza-dam sobie tutaj radę.
-Zawiozę Was-odzywa się Richard.
-Nie-obie z Seliną odzywamy się jednocześnie , wzbudzając śmiech całego towarzystwa.
-Może nas któryś z Was ewentualnie odebrać -dodaje po chwili Selina- Andreas ?Mógłbyś?
-Jasne , nie ma problemu-uśmiecha się tylko - zadzwońcie odpowiednio wcześniej.

Nie miałam pojęcia że zwykłe zakupy mogą mi sprawić taką przyjemność, chodzimy od sklepu do sklepu , szukając prezentów na zbliżające się święta.
 Nadal nie mam pojęcia jak spędzimy je w tym roku, przecież tak naprawdę nie mamy się gdzie podziać i ten pensjonat jest w tej chwili dla nas jedynym domem.
-Mam nadzieję że nie wybieracie się nigdzie w święta?-pyta Selina , jakby czytając w moich myślach.
-Nie mam pojęcia Selina, nie myślałyśmy o tym jeszcze, ale przecież nie możemy Wam siedzieć na głowie.
-Co Ty mówisz Nadia?
-Święta powinniśmy spędzać w gronie rodziny , a nie ze swoimi pracownikami.
-Zwariowałaś? Od początku traktuję Cię jak siostrę, nie wyobrażam sobie żeby Was z nami nie było.Rodzice na pewno nie pozwolą Wam nigdzie uciec.
-Jesteś kochana , wiesz o tym?
-No nie da się ukryć-wybucha śmiechem-masz ochotę na kino ?
-Jasne-śmieję się patrząc na nią- dziękuję że mnie dzisiaj wyciągnęłaś z domu.
-Wiedziałam że Ci się spodoba.
Kończymy zakupy i zmierzamy w stronę kina , to pierwszy dzień od dawna kiedy udaje mi się choć na chwilę wyłączyć i nie myśleć o Matthiasie, Stephanie i Richardzie.Jestem naprawdę wdzięczna Selinie że nie odpuściła i namówiła mnie na ten wypad.