piątek, 5 stycznia 2018

23

                                                                        Nadia
-Nienawidzę Cię.Jak możesz?-odskakuję od niego ze złością , a po policzkach spływają mi łzy, spogląda na mnie nic nie rozumiejąc i próbuje przyciągnąć mnie do siebie, ale szarpię się wzbudzając zainteresowanie innych osób na parkingu.
-Możesz się uspokoić?Co Ci znowu odbiło?-rzuca tylko.
-Ja mam się uspokoić?-podnoszę głos-traktujesz mnie jak..
-Poczekaj-przerywa mi z wściekłością-czy Ty myślisz że ja? Nie, nawet nie chce mi to przejść przez gardło.
Patrzę na niego i już wiem że kompletnie się wygłupiłam, spuszczam tylko głowę , nie mogąc spojrzeć mu w oczy.
-Przepraszam.
-Jak mogło Ci w ogóle coś takiego wpaść do głowy?-widzę że nadal jest wściekły, ale chwyta mnie za rękę i przytula do siebie.
-Po prostu po ostatnich zakupach z Matthiasem,wylądowałam w klubie, a Ty od początku traktowałeś mnie jak ..
-Nigdy bym nawet nie pomyślał o czymś takim-przerywa mi , ociera  łzy z twarzy i całuje  w czoło.
-Przepraszam, naprawdę mi głupio-uśmiecham się-To jak mogę Ci się odwdzięczyć?
-Dziś wieczorem dasz się porwać na kolację, a jutro bez marudzenia pozwolisz się odwieźć do Monachium-śmieje się.
-Bałam się nawet o to poprosić-wybucham śmiechem.
-A kolacja?
Patrzę na niego przez chwilę i sama nie wierzę w to co mówię.
-Wolałabym ją zjeść z Tobą w domu-szepczę mu wprost do ucha, całując go delikatnie.

 Droga powrotna mija nam w milczeniu, jakoś w ciągu kilku minut straciłam całą pewność siebie którą miałam jeszcze przed momentem na parkingu.Znów nie mam pojęcia co mi strzeliło do głowy, mam wrażenie że ostatnio w jego towarzystwie przestaję racjonalnie myśleć i zachowuję się jakbym była zupełnie inną osobą.Cieszę się że to moje ostatnie godziny w jego towarzystwie i jutro będę mogła zostawić to wszystko za sobą.Nie mam tylko pojęcia jak mam rozwiązać sprawę z Matthiasem, przecież nie możemy do końca życia być małżeństwem.Za jakiś czas będę musiała się tym zająć, ale teraz jest jeszcze na to za wcześnie, za bardzo się go jeszcze boję.

                                                                         Richard
 Bawią mnie zakupy z Nadią, złości się tak słodko że mam ochotę ciągle ją całować , a to denerwuje ją jeszcze bardziej.Po pewnym czasie w końcu też zaczyna się dobrze bawić, ale nie przeszkadza jej to w ciągłym protestowaniu gdy płacę za zakupy.W sumie sam nie wiem dlaczego to robię, dlaczego tak bardzo chcę żeby niczego jej nie brakowało jak już wyjedzie.Gdyby ktoś jeszcze kilka dni temu powiedział mi że tak będzie w życiu bym w to nie uwierzył.
Sytuacja gdy pakujemy zakupy do samochodu, sprawia że na moment ogarnia mnie wściekłość, po chwili jednak przestaję się jej dziwić, gdy wyjaśnia mi że jej własny facet po zakupach zmusił ją do pracy w klubie.
Złość mija mi już całkowicie gdy delikatnie mnie całuje i wyznaje że woli zjeść kolację ze mną w domu.W samochodzie jednak milczy i nawet na mnie nie patrzy, jakby wstydziła się tej krótkiej chwili na parkingu.

-Powiesz mi jak mam to wszystko zmieścić do jednej walizki?-wybucha śmiechem, gdy wpatruje się we wszystkie torby położone na łóżku.
-W tym akurat mogę Ci pomóc, przez ciągłe wyjazdy pakowanie mam opanowane-rzucam w jej stronę- zaraz to wszystko ogarniemy.
-Dziękuję, nie miałam wielu okazji do wyjazdów i taka ilość rzeczy trochę mnie przeraża-uśmiecha się i siada na łóżko.
Wyciąga po kolei wszystkie rzeczy , składa je powoli i układa na boku, nie spuszcza ze mnie wzroku gdy pakuję wszystko do walizki, ale jak tylko na nią spoglądam odwraca wzrok.

-Gotowe-zamykam walizkę i siadam przy niej- to co z tą kolacją?Na co masz ochotę?
-Chyba nie jestem głodna, a Ty?-mówi cicho zbliżając swoją twarz do mojej.
Nawet nie odpowiadam,przestaje się liczyć kolacja, przestaje się liczyć wszystko oprócz niej w tym momencie.Nie wiem jak ona to robi , jak sprawia że w jednym momencie jestem w stanie zapomnieć o wszystkim. Jej bliskość sprawia że nic się nie liczy, jestem w stanie rzucić dla niej wszystko i zrobić co tylko będzie chciała.

Owija się kołdrą , odwraca w moją stronę i przymyka oczy, dotykam opuszkami palców jej twarzy, siniaki zaczynają już blednąć i za kilka dni nie powinno być już ich widać,rozcięcie na głowie goi się jej równie szybko.Wydaje mi się że już niedługo znikną wszystkie ślady tego co ją tutaj spotkało i będzie mogło zacząć wszystko od nowa.
-Nie mogę uwierzyć że jutro już mnie tu nie będzie.
-Mówiłem Ci już kiedyś że możesz zostać.
-Wiesz że to niemożliwe i to nie tylko z powodu Matthiasa-spogląda mi prosto w oczy-chyba wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej.A raczej jak zwykle ja wszystko skomplikowałam.
-Żałujesz?
-Czego?-śmieje się smutno.
-Nie wiem, wszystkiego?
-Chyba nie, może tylko tego że zbyt długo godziłam się na to co Matthias dla mnie przygotował.
-Bałaś się, to normalne.
-Cały czas się boję.Dobra nie mówmy o tym-uśmiecha się ,całując mnie w policzek, a mnie znów ogarnia podniecenie na samą myśl o tym że nic na sobie nie ma.
-Nie nadążam czasem za Tobą-wybucham śmiechem-czasem zachowujesz się jak wstydliwy dzieciak, a czasem..
-Sama za sobą nie nadążam -przerywa mi-nie mam pojęcia co się ze mną dzieje w ostatnich dniach.
-Cokolwiek to jest bardzo mi się podoba-przyciągam ją do siebie , kolejny raz zatracając się w jej pocałunkach.
                                                                Nadia
Nie wiem kiedy zasnęłam, nie mam pojęcia ile razy tej nocy zatracałam się w jego pocałunkach, ale wiem  na pewno że zbyt dużo .Gdybym miała teraz tu zostać i spojrzeć Stephanowi w oczy , chyba zapadłabym się pod ziemię, myśl że to on zawsze był przy mnie,a ja ciągle go zwodziłam nie dawała mi spokoju.Nie mogę zrozumieć jak to się stało, że po tym wszystkim co łączyło mnie ze Stephanem, nie potrafiłam do końca się przed nim otworzyć i obdarzyć go większym uczuciem, a kilka dni w towarzystwie Richarda sprawiły że całkowicie traciłam zdrowy rozsądek w jego pobliżu.
-Zrobiłem Ci kawę-brunet siada przy mnie podając mi kubek , a ja czuję jak mocno bije mi serce gdy tylko jest blisko mnie.
-Dziękuję-spoglądam na niego, a on nie zważając na kubek w moich rękach przyciąga mnie do siebie,odsuwam się wybuchając śmiechem-wylejesz mi tą kawę.
-Zrobię Ci nową-nie daje za wygraną.
-Zwariowałeś-kręcę tylko głową i próbuję zmienić temat-znasz tą skocznię?
-Pytasz czy w najbliższym czasie będą tam jakieś zawody?-śmieje się.
-Wcale nie, tak pytam po prostu.
-Puchar Świata się tam nie odbywa, raczej jakieś krajowe mistrzostwa, zawody niższej rangi , dla juniorów.
-Czyli mogę się nie obawiać , nie wpadnę tam na Was?
-Tego Ci obiecać nie mogę, treningi , w pobliżu Klingenthal -mruga do mnie i nadal się śmieje.
-Zachowasz mój adres dla siebie?Nie podasz go Stephanowi?
-Wiesz w jakiej sytuacji mnie stawiasz?To mój kumpel.
-Ale nie przeszkadzało Ci to w spaniu ze mną?-wiem że nie powinnam tego mówić.
-Chyba trochę przesadzasz, przecież sama tego chciałaś-odsuwa się ze złością ode mnie.
-Tak wiem , przepraszam. To ja powinnam to przerwać.
-Tego nie powiedziałem,może nie powinniśmy, ale zrobiłbym to jeszcze raz gdybym miał okazję i wiem że Ty też-uśmiecha się po chwili  i wiem że ma rację.






3 komentarze:

  1. Na szczęście, to drobne nieporozumienie pomiędzy naszą dwojką na samym początku się wyjaśniło. I obyło się nawet bez kłótni, co jest dużym postępem w ich wykonaniu. 😉
    Umiejętność życia na walizkach się przydała, dzięki czemu Nadia na idealnie spakowany bagaż i jest gotowa do rozpoczęcia nowego etapu w swoim życiu. 😁
    Tylko, że przez wydarzenia ostatnich dni, wydaje się mi się, że już nie czeka na to z takim wyczekiwaniem, jak wcześniej. Ktoś umiejętnie jej w tym przeszkadza i wzbudza mętlik w głowie. 😄
    Przeczuwam, że wcale nie będzie im się tak łatwo pożegnać, jak jeszcze do niedawna zakładali.
    W ich relacji widać coraz większe postępy, pojawia się w niej coraz więcej czułości wobec siebie i głębszych uczuć, nie ma tu już tylko pożądania. Mimo to, wyjazd Nadii wydaje się nieunikniony. Pytanie tylko, co dalej? Czy to, co zaczęło łączyć ją z Richardem, przetrwa tę rozłąkę. Czy może jednak, każdy pójdzie w swoją drogę i wspólnie spędzone chwile, staną się wyłącznie wspomnieniem. A wtedy jakimś cudem Stephan,znajdzie drogę do serca Nadii. Choć na razie, wydaje się to zwyczajnie niemożliwe. Spędzili w końcu z Nadią trochę czasu i ona mimo, że się starała, nie potrafiła się bardziej zaangażować w ich relację. Mimo to, już nie raz mnie zaskoczyłaś, więc kto wie, co tutaj się wydarzy za jakiś czas. 😏 Swoją drogą osoba Stephana, coraz bardziej staje się wyrzutem sumienia u Nadii i Richarda. W końcu, jakby nie było został tym pokrzywdzonym i odstwionym na boczny tor. To on pierwszy, zainteresował się Nadią i wspierał ją w trudnych dla niej chwilach. Z drugiej strony, nie można obwiniać ani Richarda ani Nadii o to, co czują. To się po prostu stało. I mimo, że walczyli sami ze sobą, nie potrafili tego powstrzymać. Zastanawia mnie też, czy uda się Stephanowi zdobyć ten adres, który wydaje się, będzie na wagę złota w najbliższym czasie. ☺
    Czekam na nowy rozdział i dalszy rozwój wypadków. 😄



    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odpisałaś na mój komentarz coz XDD przynajmniej wyjaśniłas to początkiem rozdziału.
    Czekam aż Nadia w końcu wyjedzie i będzie mogła zacząć wszystko od początku. Chociaż mam wrażenie że nie będzie to takie łatwe bo wszystkie relacje jakie ma są mega skomplikowane.
    Czekam na ciąg dalszy ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedzmy że w odpowiedzi na komentarz dodałam nowy rozdział z wyjaśnieniem sytuacji ;)

    OdpowiedzUsuń