czwartek, 14 grudnia 2017

7

                                                                        Nadia
Kilka kolejnych dni mija w spokoju, Matthias znów zachowuje się jak kochający mąż, a ja zastanawiam się czy te wszystkie ostatnie wydarzenia nie są wytworem mojej  wyobraźni.Czy przypadkiem nie zwariowałam , przecież to po prostu nielogiczne że ktoś w jeden dzień nosi mnie na rękach, a w kolejny wpycha mnie w łapy innych facetów.Nie mam pojęcia dlaczego to robi, dlaczego ożenił się ze mną , tylko po to żeby później na mnie zarobić.Nie wiem co nim kieruje i tak naprawdę chyba nie chce wiedzieć.Zaczęłam się nawet obawiać że w końcu ściągnie tu Elizę i ona też podzieli mój los, dlatego od kilku dni nawet o niej nie wspominam.Nie dzwonię nawet do niej w jego towarzystwie.Nie chcę kusić losu, nie wiem co siedzi w jego głowie.
-Muszę wyjechać na kilka dni w interesach-przyciąga mnie do siebie i delikatnie całuje moją twarz.
-Mam zostać tu sama?
-No przecież nie uciekniesz-śmieje się-wiesz że zawsze Cię znajdę.
-Nie zamierzam uciekać-patrzę mu w oczy, bo i za co, wiem że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego że nie mam niczego.

Mam wrażenie że umieram ze szczęścia gdy z samego rana  pakuje walizkę do samochodu i znika za zakrętem, chwytam telefon i wybieram numer Elizy.
-Kilka dni spokoju Eliza , rozumiesz?-śmieję się ,a mój śmiech odbija się echem po okolicy.
-Wiesz która jest godzina?-słyszę zaspany głos Elizy i zdaję sobie sprawę że nie ma jeszcze siódmej.
-Daj spokój, wyjechał na kilka dni, wiesz jaka jestem szczęśliwa-śmiejemy się już obie.
-Super że się cieszysz , ale mogłabyś nie robić tego pod moimi oknami-z domu obok rozlega wściekły głos bruneta, a ja wybucham jeszcze głośniejszym śmiechem.
-Zadzwonię później Eliza,ktoś się chyba nie wyspał-spoglądam na niego i znikam w drzwiach domu.
Już po chwili słyszę odgłos otwieranych drzwi i dostaję ataku paniki że Matthias wrócił , odwracam się gwałtownie , spoglądając wprost w oczy Richarda.
-Nie zapominasz się-prycham -nie jesteś u siebie.
-Jesteś mi winna kawę za tą pobudkę.
-Jeszcze czego-próbuję się złościć , ale zdaję sobie sprawę że nawet mój sąsiad nie jest  w stanie zepsuć mi dzisiaj humoru.Nalewam kawę do dwóch kubków i siadam przy nim na kanapie.
-Taką radość sprawie Ci że Twój facet zostawia Cię na kilka dni?-pyta spoglądając na mnie.
-Lubię czasami pobyć sama.
-I z tego powodu budzisz całą okolicę z samego rana?
-Nie przesadzaj , chyba tylko Ciebie-wybucham śmiechem-jakoś nie widzę tłumów walących do mnie na kawę z tego powodu.
-Wpadłem zaprosić Cię na wieczór, będzie cała nasza ekipa,Stephan też-uśmiecha się do mnie.
-Poczekaj mam rozumieć że dajesz mi pozwolenie na zbliżanie się do Twojego kumpla?-mrużę oczy wpatrując się w niego.
-Nie, mam nadzieję że jak pozna Cię bliżej i przekona się jaką jesteś złośnicą w końcu odpuści-śmieje się.
-Złośnicą?
-Czasem mam wrażenie że rzucisz się na mnie z pazurami, jak wściekły kotek.
-Kotek?
-Jesteś całkowicie nieprzewidywalna, nie mam pojęcia co w danej chwili uderzy Ci do głowy, w jednym momencie ma się ochotę Ciebie przytulić ,a już w kolejnym miotasz się w złości.
-Chcesz jeszcze coś powiedzieć na mój temat?-próbuję sprawiać wrażenie poważnej , ale wiem że ma rację i nie umiem powstrzymać śmiechu.
-Chyba lepiej nie-patrzy na mnie z uśmiechem i pyta-to jak będziesz?
-Zastanowię się.
-Będzie Stephan-próbuje mnie przekonać.
-Już to mówiłeś, a ja już kiedyś mówiłam Ci że nie jestem zainteresowana.
-Myślałem że mówisz to żebym dał Ci spokój.
-Jakbym chciała żebyś dał mi spokój to bym Ci to powiedziała.
-No to fakt , na tyle już Cię poznałem.To co z nim?
-Lubię go, to fajny facet-nie wierzę że rozmawiam o tym akurat z nim-ale chwilowo chyba mam dość facetów.Akurat Ty chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
-To on prawda?Nie potknęłaś się, ani za pierwszym razem , ani za kolejnym.
-Wybacz, ale nie chcę z Tobą na ten temat rozmawiać-spuszczam głowę mieszając łyżeczką w kubku kawy.
-Ale pamiętaj że jestem Twoim sąsiadem,jakbyś kiedykolwiek potrzebowała pomocy-chwyta mnie za rękę spoglądając mi w oczy.
-Będę pamiętać-rzucam , nie zdając sobie sprawy jak szybko to nastąpi.
-A na razie, dziękuję za kawę.I wpadnij wieczorem-otwiera drzwi i rzuca jeszcze przez ramię-jesteś o wiele fajniejsza gdy przestajesz się złościć.


2 komentarze:

  1. Dobrze, że Matthias wyjechał. Przynajmniej na parę chwil, Nadia się od niego uwolniła. Mógłby już nie wracać, ale wiadomo że byłoby wtedy za pięknie.
    Z tej całej jej radości, aż Richard został obudzony. :D Rozumiem jego niezadowolenie, też nie lubię jak ktoś mnie budzi i to wczesnym rankiem. Ale dzięki temu Nadia dostała zaproszenie na wieczór i porozmawiali ze sobą bez żadnej kłótni, a w ich przypadku to duży postęp. Ciekawa jestem, czy ona się u niego pojawi i jak ogólnie przebiegnie to spotkanie.
    Stephan pewnie będzie zadowolony, gdy będzie mógł spędzić trochę czasu w towarzystwie Nadii. Wyraźnie coś go do niej przyciąga.
    Niepokojące są tylko słowa, że Nadia niedługo będzie potrzebowała pomocy. Zapewne okrutność Matthiasa, znowu da o sobie znać.
    Czekam na nowy rozdział, bo coraz bardziej ciekawi mnie, jak to wszystko się dalej potoczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam radość Nadii że Matthias wyjechał. Dziewczyną sb odpocznie od niego chociaż przez chwilę...
    Fajnie, że ten cały Richard zaprosił ja na grilla no i że sobie porozmawiaj. Chociaż dziwnie się zachowuje i mam przeczucie że z tego coś wyniknie
    Oczywiście na końcu dorzucialas nutke tajemnicy i aż mnie zżera ciekawość co się wydarzy. Obstawiam że pewnie Matthias furia i że ktoś ja uratuje bynajmniej taka mam nadzieję...
    Mam nadzieję że next bd tak szybko jak ten. Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń