wtorek, 12 grudnia 2017

5

                                                                           Stephan
Zaraz po treningu wszyscy zebraliśmy się u Richarda,mieliśmy tutaj najbliżej ze skoczni i często spędzaliśmy tu wolne popołudnia.
-Nie zauważyłem wcześniej że masz taką sąsiadkę,częściej bym tu przyjeżdżał-śmieje się Markus ,a ja podnoszę wzrok z nad telefonu i nie wierzę własnym oczom.To niemożliwe żeby to była ta sama dziewczyna którą spotykam na skoczni. Ten strój w ogóle do niej nie pasują,podnosi na nas wzrok na ułamek sekundy ,choć wiem że to niemożliwe wydaje mi się że przez ten krótki moment zobaczyłem w jej oczach łzy.Mam wrażenie że idzie z ociąganiem w stronę samochodu,że ten jej facet wpycha ją do niego na siłę.
-A nie mówiłem-rzuca tylko Richard-daj sobie z nią spokój.
-Widzę że ktoś już zdążył ją poznać -rzuca Markus.
-To chyba ta panna ze skoczni, tylko jakoś inaczej wygląda-Andreas wpatruje się w odjeżdżający samochód.
-Ten blond dzieciak z twarzą aniołka?-Markus nie może w to uwierzyć , tak samo jak zresztą ja.
-Dokładnie-Richard rozwiewa wątpliwości wszystkich.
-Często tak wygląda?-na twarzy Markusa maluje się zachwyt , a ja myślę że wolę ją oglądać w tamtym wydaniu.
-Nie mam pojęcia,nie zwracam na nią uwagi-wybucha śmiechem Richard i zwraca się do mnie-odpuść Stephan, no chyba że lubisz takie panny.
Dobrze wie że akurat mnie, w przeciwieństwie do większości z nich nigdy nie interesowały przygody na jedną noc.Nie mam pojęcia czemu ale byłem pewny że ona taka nie jest, wszystko da się w jakiś sposób wytłumaczyć.Nawet jej dzisiejszy strój,nie zmienia to jednak faktu że obiekt moich westchnień ma faceta, choć nie wyglądała na szczęśliwą przy jego boku.
                                                                                    Nadia
Wchodzimy razem do jakiegoś klubu,a ja ciągle mam nadzieję że zaraz otworzę oczy i znajdę się z powrotem w swoim łóżku,Niestety tak się nie dzieje, jakiś wielki facet podchodzi do Matthiasa zwracając się do niego szefie, a ja zdaję sobie sprawę że cały ten klub to własność mojego męża.
-Zrób jej coś mocniejszego , niech się trochę rozluźni-popycha mnie w jego stronę , a ja zaciskam oczy żeby się tylko nie rozpłakać-tylko łapy przy sobie, ona nie jest dla Was.
-Rozumiem  szefie, to Twoja lala-śmieje się i prowadzi mnie do baru-Thomas jestem.
-Nadia-mówię cicho nie podnosząc głowy.
-Nie pasujesz tutaj-patrzy na mnie z pod przymkniętych powiek stawiając przede mną drinka-jesteś inna niż te co tutaj trafiają.
-Ma mnie to pocieszyć?-przechylam szklankę i wypijam wszystko za jednym razem.
-Tak tylko mówię-stawia przede mną kolejną szklankę -szkoda tej Twojej niewinnej buźki.
Patrzę na niego , wypijając kolejnego drinka , nie zdążam niestety odpowiedzieć, bo Matthias staje przy nas i ciągnie mnie za rękę.
-Gotowa?-szepcze mi w ucho, a ja mam ochotę zwymiotować.
-Matthias, proszę-próbuję jeszcze raz, wiedząc że i tak nie mam szans.
-Pamiętaj co Ci powiedziałem , będziesz grzeczna , nie będziesz musiała z nimi sypiać-mówi z uśmiechem,a ja patrzę w jego oczy pozbawione jakichkolwiek uczuć i zastanawiam się jak mogłam pomylić się aż tak bardzo.

Nie wiem ilu ich było tej nocy, nie pamiętam albo po prostu wyparłam to szybko ze swojej głowy.Podjeżdżamy pod dom nad ranem , a ja od razu wbiegam do łazienki.Stoję pod prysznicem i pocieram swoje ciało gąbką, mając nadzieję że uda mi się zmyć wszystko z siebie.Niestety  tak się nie dzieje , moja skóra czerwienieje od gorącej wody i ciągłego szorowania, ale to nic nie pomaga, nadal czuję się brudna gdy wychodzę z łazienki i kładę się w kącie łóżka.
-Spisałaś się mała-Matthias przyciąga mnie do siebie nie zważając na moje łzy-za kilka dni powtórka.Nie możesz pokazywać się codziennie żeby nie wzbudzać podejrzeń.
Oddycham z ulgą że przynajmniej  przez parę dni będę miała spokój.

W kolejny dzień Matthias budzi mnie pocałunkiem, a ja zastanawiam się jak można być tak obłudnym.
-Wyspana?-przytula mnie do siebie , a ja godzę się na wszystko bez słowa sprzeciwu.Gdy tylko znika w samochodzie, wbiegam do łazienki, wymiotuję długo z nadzieją na to że ostatnia noc okaże się sennym koszmarem.Myję zęby i  upinam włosy w koka chowając je pod czapką ,zakładam trampki i biegnę w stronę skoczni mając nadzieję że nie będzie treningów w tym dniu.Siadam w swoim ulubionym miejscu ciesząc się z ciszy i spokoju.Dzwoniący telefon wywołuje we mnie wybuch strachu i podskakuję na swoim miejscu.Wpatruję się w imię Elizy na wyświetlaczu i odrzucam połączenie, nie mam pojęcia co mogłabym jej powiedzieć w tej chwili.Eliza nie daje za wygraną i telefon rozbrzmiewa raz za razem.Z każdym kolejnym dzwonkiem coraz więcej łez spływa po mojej twarzy , a ja ze złością rzucam go na ziemię.
-Ciężki dzień?-mój sąsiad siada przy mnie znienacka , wywołując kolejny atak strachu.
-Śledzisz mnie czy jak?-wybucham ocierając szybko twarz.
-Zapomniałaś?Ja tu trenuję.
-Jakoś nie widzę reszty.
-Nie zapominaj że mam tutaj najbliżej, reszta musi dojechać-śmieje się patrząc mi w oczy.
-To ja się lepiej zwinę-zbieram z ziemi części swojego telefonu starając się złożyć go w całość.
-Daj pomogę Ci.
-Nie potrzebuję niczyjej pomocy-prycham , ale posłusznie podaję mu to zostało z mojego telefonu.
-Czy choć przez chwilę potrafisz na mnie nie warczeć?
-Przypominam Ci że Ty też nie jesteś zbyt miły i nie kryjesz swojej niechęci do mnie.
-Zaraz niechęci, nie podoba mi się po prostu zainteresowanie Stephana Twoją osobą.
-Z tego co mi wiadomo, Twój kumpel jest dorosły.Poza tym nie martw się nie jestem nim zainteresowana.
-No widzisz , ale on jest.Próbowaliśmy mu przypomnieć że on nie lubi takich dziewczyn , ale coś go zaślepiło-podaje mi złożony telefon.
-Takich dziewczyn?
-Na jedną noc, to nie ten typ-mam wrażenie że źle słyszę,złość zastępuje smutek,uderzam go w twarz i zbiegam z trybun ,on w ogóle mnie nie zna, nie mam pojęcia dlaczego ocenia mnie w ten sposób.Czy to możliwe , że któryś z nich widział mnie w klubie,czy wystarczył im mój wczorajszy strój do ocenienia mnie. Wpadam na parking pod skocznią , wprost pod nadjeżdżający samochód.Mimo małej prędkości na parkingu wywracam się i czuję przeraźliwy ból w nadgarstku.

2 komentarze:

  1. Bardzo współczuję Nadii. Nie dość, że jej własny mąż, zmusza ją do pracy w jego klubie (o ile to w ogóle można nazwać pracą), upokarzając ją. To dodatkowo musi jeszcze znosić, niesprawiedliwe oceny innych. Richard mógł sobie darować, nie zna jej i nie powinien wysuwać niepotrzebnych wniosków. Tylko na podstawie tego, co widział. Zastanawiam mnie też jego, przesadne martwienie się znajomością Stephana i Nadii. Czy to, aby na pewno tylko zwykła troska o przyjaciela. Na szczęście przynajmniej Stephan, zauważył , że taki strój i zachowanie, kompletnie do niej nie pasuje.
    Mam nadzieję, że Nadii nie stało się nic poważnego przez ten upadek. Inaczej zapewne Matthias się wścieknie i jeszcze jej coś zrobi. Ciekawi mnie też, kto jest kierowcą tego samochodu. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi tej Nadi, bo miało być tak pięknie i był ślub nawet! A teraz jej własny mąż zmusza ja do takich strasznych rzeczy...wspolczuje jej z całego serca.
    A ten cały Richard mnie ciekawi, bo niby jej nie lubi, ale z nią rozmawia, potem znowu jej nie lubi i nie szczędzi jej brzydkich słów. Niech się w końcu zdecyduje!
    Szkoda że w rozdziale nie było Stephana...on jest taki słodki i lubię czytać jego perspektywę.
    Życzę weny i do następnego 😁

    https://youreyeslooksad.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń