Kilka kolejnych dni mija w spokoju, Matthias znów zachowuje się jak kochający mąż, a ja zastanawiam się czy te wszystkie ostatnie wydarzenia nie są wytworem mojej wyobraźni.Czy przypadkiem nie zwariowałam , przecież to po prostu nielogiczne że ktoś w jeden dzień nosi mnie na rękach, a w kolejny wpycha mnie w łapy innych facetów.Nie mam pojęcia dlaczego to robi, dlaczego ożenił się ze mną , tylko po to żeby później na mnie zarobić.Nie wiem co nim kieruje i tak naprawdę chyba nie chce wiedzieć.Zaczęłam się nawet obawiać że w końcu ściągnie tu Elizę i ona też podzieli mój los, dlatego od kilku dni nawet o niej nie wspominam.Nie dzwonię nawet do niej w jego towarzystwie.Nie chcę kusić losu, nie wiem co siedzi w jego głowie.
-Muszę wyjechać na kilka dni w interesach-przyciąga mnie do siebie i delikatnie całuje moją twarz.
-Muszę wyjechać na kilka dni w interesach-przyciąga mnie do siebie i delikatnie całuje moją twarz.
-Mam zostać tu sama?
-No przecież nie uciekniesz-śmieje się-wiesz że zawsze Cię znajdę.
-Nie zamierzam uciekać-patrzę mu w oczy, bo i za co, wiem że on doskonale zdaje sobie sprawę z tego że nie mam niczego.
Mam wrażenie że umieram ze szczęścia gdy z samego rana pakuje walizkę do samochodu i znika za zakrętem, chwytam telefon i wybieram numer Elizy.
-Kilka dni spokoju Eliza , rozumiesz?-śmieję się ,a mój śmiech odbija się echem po okolicy.
-Wiesz która jest godzina?-słyszę zaspany głos Elizy i zdaję sobie sprawę że nie ma jeszcze siódmej.
-Daj spokój, wyjechał na kilka dni, wiesz jaka jestem szczęśliwa-śmiejemy się już obie.
-Super że się cieszysz , ale mogłabyś nie robić tego pod moimi oknami-z domu obok rozlega wściekły głos bruneta, a ja wybucham jeszcze głośniejszym śmiechem.
-Zadzwonię później Eliza,ktoś się chyba nie wyspał-spoglądam na niego i znikam w drzwiach domu.
Już po chwili słyszę odgłos otwieranych drzwi i dostaję ataku paniki że Matthias wrócił , odwracam się gwałtownie , spoglądając wprost w oczy Richarda.
-Nie zapominasz się-prycham -nie jesteś u siebie.
-Jesteś mi winna kawę za tą pobudkę.
-Jeszcze czego-próbuję się złościć , ale zdaję sobie sprawę że nawet mój sąsiad nie jest w stanie zepsuć mi dzisiaj humoru.Nalewam kawę do dwóch kubków i siadam przy nim na kanapie.
-Taką radość sprawie Ci że Twój facet zostawia Cię na kilka dni?-pyta spoglądając na mnie.
-Lubię czasami pobyć sama.
-I z tego powodu budzisz całą okolicę z samego rana?
-Nie przesadzaj , chyba tylko Ciebie-wybucham śmiechem-jakoś nie widzę tłumów walących do mnie na kawę z tego powodu.
-Wpadłem zaprosić Cię na wieczór, będzie cała nasza ekipa,Stephan też-uśmiecha się do mnie.
-Poczekaj mam rozumieć że dajesz mi pozwolenie na zbliżanie się do Twojego kumpla?-mrużę oczy wpatrując się w niego.
-Nie, mam nadzieję że jak pozna Cię bliżej i przekona się jaką jesteś złośnicą w końcu odpuści-śmieje się.
-Złośnicą?
-Czasem mam wrażenie że rzucisz się na mnie z pazurami, jak wściekły kotek.
-Kotek?
-Jesteś całkowicie nieprzewidywalna, nie mam pojęcia co w danej chwili uderzy Ci do głowy, w jednym momencie ma się ochotę Ciebie przytulić ,a już w kolejnym miotasz się w złości.
-Chcesz jeszcze coś powiedzieć na mój temat?-próbuję sprawiać wrażenie poważnej , ale wiem że ma rację i nie umiem powstrzymać śmiechu.
-Chyba lepiej nie-patrzy na mnie z uśmiechem i pyta-to jak będziesz?
-Zastanowię się.
-Będzie Stephan-próbuje mnie przekonać.
-Już to mówiłeś, a ja już kiedyś mówiłam Ci że nie jestem zainteresowana.
-Myślałem że mówisz to żebym dał Ci spokój.
-Jakbym chciała żebyś dał mi spokój to bym Ci to powiedziała.
-No to fakt , na tyle już Cię poznałem.To co z nim?
-Lubię go, to fajny facet-nie wierzę że rozmawiam o tym akurat z nim-ale chwilowo chyba mam dość facetów.Akurat Ty chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
-To on prawda?Nie potknęłaś się, ani za pierwszym razem , ani za kolejnym.
-Wybacz, ale nie chcę z Tobą na ten temat rozmawiać-spuszczam głowę mieszając łyżeczką w kubku kawy.
-Ale pamiętaj że jestem Twoim sąsiadem,jakbyś kiedykolwiek potrzebowała pomocy-chwyta mnie za rękę spoglądając mi w oczy.
-Będę pamiętać-rzucam , nie zdając sobie sprawy jak szybko to nastąpi.
-A na razie, dziękuję za kawę.I wpadnij wieczorem-otwiera drzwi i rzuca jeszcze przez ramię-jesteś o wiele fajniejsza gdy przestajesz się złościć.
-Taką radość sprawie Ci że Twój facet zostawia Cię na kilka dni?-pyta spoglądając na mnie.
-Lubię czasami pobyć sama.
-I z tego powodu budzisz całą okolicę z samego rana?
-Nie przesadzaj , chyba tylko Ciebie-wybucham śmiechem-jakoś nie widzę tłumów walących do mnie na kawę z tego powodu.
-Wpadłem zaprosić Cię na wieczór, będzie cała nasza ekipa,Stephan też-uśmiecha się do mnie.
-Poczekaj mam rozumieć że dajesz mi pozwolenie na zbliżanie się do Twojego kumpla?-mrużę oczy wpatrując się w niego.
-Nie, mam nadzieję że jak pozna Cię bliżej i przekona się jaką jesteś złośnicą w końcu odpuści-śmieje się.
-Złośnicą?
-Czasem mam wrażenie że rzucisz się na mnie z pazurami, jak wściekły kotek.
-Kotek?
-Jesteś całkowicie nieprzewidywalna, nie mam pojęcia co w danej chwili uderzy Ci do głowy, w jednym momencie ma się ochotę Ciebie przytulić ,a już w kolejnym miotasz się w złości.
-Chcesz jeszcze coś powiedzieć na mój temat?-próbuję sprawiać wrażenie poważnej , ale wiem że ma rację i nie umiem powstrzymać śmiechu.
-Chyba lepiej nie-patrzy na mnie z uśmiechem i pyta-to jak będziesz?
-Zastanowię się.
-Będzie Stephan-próbuje mnie przekonać.
-Już to mówiłeś, a ja już kiedyś mówiłam Ci że nie jestem zainteresowana.
-Myślałem że mówisz to żebym dał Ci spokój.
-Jakbym chciała żebyś dał mi spokój to bym Ci to powiedziała.
-No to fakt , na tyle już Cię poznałem.To co z nim?
-Lubię go, to fajny facet-nie wierzę że rozmawiam o tym akurat z nim-ale chwilowo chyba mam dość facetów.Akurat Ty chyba zdajesz sobie z tego sprawę.
-To on prawda?Nie potknęłaś się, ani za pierwszym razem , ani za kolejnym.
-Wybacz, ale nie chcę z Tobą na ten temat rozmawiać-spuszczam głowę mieszając łyżeczką w kubku kawy.
-Ale pamiętaj że jestem Twoim sąsiadem,jakbyś kiedykolwiek potrzebowała pomocy-chwyta mnie za rękę spoglądając mi w oczy.
-Będę pamiętać-rzucam , nie zdając sobie sprawy jak szybko to nastąpi.
-A na razie, dziękuję za kawę.I wpadnij wieczorem-otwiera drzwi i rzuca jeszcze przez ramię-jesteś o wiele fajniejsza gdy przestajesz się złościć.
Dobrze, że Matthias wyjechał. Przynajmniej na parę chwil, Nadia się od niego uwolniła. Mógłby już nie wracać, ale wiadomo że byłoby wtedy za pięknie.
OdpowiedzUsuńZ tej całej jej radości, aż Richard został obudzony. :D Rozumiem jego niezadowolenie, też nie lubię jak ktoś mnie budzi i to wczesnym rankiem. Ale dzięki temu Nadia dostała zaproszenie na wieczór i porozmawiali ze sobą bez żadnej kłótni, a w ich przypadku to duży postęp. Ciekawa jestem, czy ona się u niego pojawi i jak ogólnie przebiegnie to spotkanie.
Stephan pewnie będzie zadowolony, gdy będzie mógł spędzić trochę czasu w towarzystwie Nadii. Wyraźnie coś go do niej przyciąga.
Niepokojące są tylko słowa, że Nadia niedługo będzie potrzebowała pomocy. Zapewne okrutność Matthiasa, znowu da o sobie znać.
Czekam na nowy rozdział, bo coraz bardziej ciekawi mnie, jak to wszystko się dalej potoczy. :)
Podzielam radość Nadii że Matthias wyjechał. Dziewczyną sb odpocznie od niego chociaż przez chwilę...
OdpowiedzUsuńFajnie, że ten cały Richard zaprosił ja na grilla no i że sobie porozmawiaj. Chociaż dziwnie się zachowuje i mam przeczucie że z tego coś wyniknie
Oczywiście na końcu dorzucialas nutke tajemnicy i aż mnie zżera ciekawość co się wydarzy. Obstawiam że pewnie Matthias furia i że ktoś ja uratuje bynajmniej taka mam nadzieję...
Mam nadzieję że next bd tak szybko jak ten. Pozdrawiam,
N