Nadia
Od kilku dni znów wszystko toczy się jak w bajce, ale ja jakoś nie mogę się przemóc żeby zadzwonić do Elizy, wydaje mi się że od razu wyczuje że coś się stało, że coś jest nie tak.Wolę milczeć , mimo tego że tak bardzo mi jej brakuje.Ignoruję jej wiadomości , nawet nie odpisując.Ciągle nie mam pojęcia co jej powiedzieć, chyba po prostu wstydzę się tego, że to ona miała rację , a ja posądzałam ją o zazdrość.
Siedzę na skoczni wpatrując się w pusty zeskok, gdy Stephan siada przy mnie i obdarza mnie swoim uśmiechem.
-Dawno Cię tutaj nie było-rzuca , a ja wybucham śmiechem.
-Jestem tutaj codziennie, po prostu lubię być tutaj sama i staram się przychodzić gdy nikogo nie ma.
-No jak możesz?A ja ciągle Cię tutaj szukam-udaje oburzonego, ale widzę jak śmieją mu się oczy.
-Przepraszam że Cię zawiodłam-uśmiecham się, ale już po chwili uśmiech znika mi z twarzy gdy widzę jak mój sąsiad wpatruje się w nas z boku, podnoszę się szybko i zakładam słuchawki-muszę lecieć.
-Już?-w jego głosie słyszę rozczarowanie.
-Twój kolega na Ciebie czeka-wskazuję tylko głową w kierunku bruneta.
-Richard-macha na niego Stephan i zwraca się do mnie-pewno się już poznaliście, w końcu mieszkacie koło siebie.
-Niestety -prycham tylko i znikam im szybko z oczu.Gdy podchodzę pod dom ze zdziwieniem stwierdzam że samochód Matthiasa stoi na podjeździe, nie przypominam sobie kiedy ostatnio był tak wcześnie w domu.
-Gdzie byłaś?-spogląda na mnie mrużąc oczy.
-Pobiegać-nie mam pojęcia dlaczego nigdy mu nie powiedziałam o moich wyprawach na skocznie,chyba po prostu chciałam żeby to miejsce było tylko moje.Nie chciałam dzielić się nim z nikim, nawet z nim.
-Jedziemy na zakupy, chodź-ciągnie mnie za rękę w stronę samochodu.
-Na zakupy, teraz?
-Mam dla Ciebie pracę, musisz zacząć się inaczej ubierać.A nie ciągle trampki i spodenki, wyglądasz jak dzieciak.
-Nigdy Ci to nie przeszkadzało-patrzę na niego smutno.
-No i nie przeszkadza-przyciąga mnie do siebie, składając na moich ustach pocałunek-ale do nowej pracy potrzebujesz czegoś innego.
Nie podobają mi się te zakupy,nie podobają mi się ciuchy które tak naprawdę Matthias mi wybiera,kilka sukienek ledwo zakrywających mój tyłek, spódniczki o takiej samej długości,bluzki ledwo zakrywające mi piersi i do tego te buty.Nigdy nie miałam na nogach nic wyższego niż trampki,a te kilka butów które ładujemy do bagażnika samochodu przeraża mnie.Nie mam pojęcia jak włożę je na nogi , nie łamiąc się.
-Ubierz się i pomaluj-Matthias zwraca się do mnie tonem nie znoszącym sprzeciwu, a ja patrzę na niego w szoku.
-Teraz?
-Zaczynasz dzisiaj, mała-przyciąga mnie do siebie ,a mnie nie podoba się jego ton.
Zamykam się w pokoju , wciągając na siebie coś co rzekomo ma być sukienką, spoglądam na całą półkę nowych kosmetyków i delikatnie się maluję.Zejście po schodach w nowych butach sprawia mi najwięcej problemu,Matthias spogląda na mnie jak na lalkę z wystawy mierząc mnie od stóp do głowy.
-Wyglądasz cudownie-składa na moich ustach pocałunek nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Szkoda że tak się nie czuję.Matthias co ja mam w ogóle robić?Wyglądam jak dziwka.
-I tak masz wyglądać-rzuca śmiejąc się.
-Słucham?-podnoszę głos spoglądając na niego z przerażeniem.
-Myślisz że dlaczego Cię tu zabrałem?Uwierzyłaś w wielką miłość?Jesteś niezła to fakt, ale dzięki Twojej niewinnej buzi zarobię na Tobie jeszcze więcej.
-O czym Ty mówisz?-mam wrażenie że cały świat wali mi się na głowę.
-Oj mała , czas zacząć pracować na siebie.Dopóki będziesz grzeczna nie musisz z nimi sypiać,wystarczy że opróżnisz ich portfele.Z Twoją twarzą aniołka , to chyba nie powinno być zbyt trudne.
-Ty żartujesz?Powiedz że to jakiś głupi niesmaczny żart Matthias-krzyczę przełykając łzy.
-Tylko nie wyj mała.Zaraz cała się rozmażesz -przyciąga mnie do siebie , wsuwając mi rękę po sukienkę-uśmiechaj się słodko, bo obok znów całe towarzystwo siedzi w ogrodzie.Nie chcesz chyba żeby ktoś pomyślał że dzieje Ci się coś złego?
-Matthias, proszę -próbuję jeszcze coś powiedzieć,ale nie daje mi dojść do słowa.Obejmuje mnie mocno w pasie i wychodzimy,podnoszę wzrok spoglądając na dom obok , mam wrażenie że całe towarzystwo ucichło wpatrując się we mnie.Spuszczam szybko głowę i posłusznie idę za Matthiasem do samochodu, modląc się w duchu żeby się obudzić z tego koszmarnego snu.
Prawdziwe zamiary Matthiasa, w końcu wyszły na jaw. To do czego zmusza Nadię, jest okropne. Co z niego za podły i bezwzględny typ! 😩 Współczuję jej, nieświadomie wpakowała się w istne piekło. A chciała być tylko szczęśliwa i zmienić swoje życie na lepsze. Najgorsze jest to, że ona nawet nie ma do kogo zwrócić się o pomoc. Dodatkowo strach może spowodować, że nawet nie będzie próbować, komukolwiek powiedzieć jaki koszmar przeżywa.
OdpowiedzUsuńRichard zapewne po tym, czego był świadkiem na końcu rozdziału. Jeszcze bardziej będzie próbował przekonać Stephana, żeby trzymał się od Nadii z daleka. A jeśli on sam też widział ją widział, może nabrać o niej zupełnie innego zdania.
Ale jesteś szybka, dzisiaj chciałam przeczytać czwarty rozdział, a tu już jest piąty! Więc ten komentarz bd krótszy ☺
OdpowiedzUsuńMatthias jest okropny aż się go boje. Oszust kłamie i teraz jeszcze wykorzystuje Nadie!
Mam nadzieję że ta tragedia dziewczyny nie potrwa długo i ktoś jej pomoże, bo wątpię za sama da radę 😔
https://youreyeslooksad.blogspot.com/?m=1