Nadia
Musiałam, po prostu musiałam go pocałować , niczego w tamtej chwili nie byłam tak pewna jak tego.Wiedziałam też że muszę skończyć z moimi wyprawami na skocznie w czasie treningów, teraz dopóki jest jeszcze czas, dopóki się w nim nie zakocham.Z każdym kolejnym dniem czułam się przy nim lepiej i zaczynał mi się bardziej podobać.Był całkiem inny niż Matthias,czułam się przy nim bezpieczna, choć zdawałam sobie sprawę że przy Matthiasie na początku też się tak czułam.Byłam jednak pewna że Stephan nigdy by mnie nie skrzywdził.Niestety moje rozmyślania na nic mi się już nie przydają, nigdy się nie przekonam jakby to było ze Stephanem, nie mam prawa nawet o tym myśleć.
Musiałam, po prostu musiałam go pocałować , niczego w tamtej chwili nie byłam tak pewna jak tego.Wiedziałam też że muszę skończyć z moimi wyprawami na skocznie w czasie treningów, teraz dopóki jest jeszcze czas, dopóki się w nim nie zakocham.Z każdym kolejnym dniem czułam się przy nim lepiej i zaczynał mi się bardziej podobać.Był całkiem inny niż Matthias,czułam się przy nim bezpieczna, choć zdawałam sobie sprawę że przy Matthiasie na początku też się tak czułam.Byłam jednak pewna że Stephan nigdy by mnie nie skrzywdził.Niestety moje rozmyślania na nic mi się już nie przydają, nigdy się nie przekonam jakby to było ze Stephanem, nie mam prawa nawet o tym myśleć.
W kolejne dni pojawiam się pod skocznią tylko popołudniami , staram się nawet wychodzić z domu tak żeby nie wpaść na Richarda,nie chcę rozmawiać z żadnym z nich.Ostatniego dnia przed ściągnięciem gipsu nawet to mi się nie udaje, gdy tylko pojawiam się na trybunach zjawia Richard, siada i wpatruje się we mnie bez słowa.
-Czego chcesz?-pytam tylko ze złością nie podnosząc głowy z nad telefonu.
-Dlaczego od razu się wściekasz?
-To chyba logiczne że gdy przestałam przychodzić na Wasze treningi to nie mam ochoty z Wami rozmawiać, po co tu przyszedłeś?
-Zauważ że to miejsce publiczne , każdy może tu wejść.
-Na kilka tysięcy miejsc na trybunach, nie musiałeś wybierać akurat tego przy mnie.
-Uspokój się choć na chwilę i przestań patrzeć w ten cholerny telefon-zabiera mi komórkę i chowa do kieszeni, a ja wybucham .
-Coś się mnie tak uczepił?Możesz dać mi spokój?
-Martwimy się o Ciebie, a raczej Stephan się martwi-ciągnie niewzruszony moją złością.
-To chyba widzisz że nic mi nie jest, jestem cała i zdrowa-próbuję wstać, ale chwyta mnie za ręce i sadza z powrotem.
-Do następnego razu?-spogląda mi w oczy, a ja nie potrafię wytrzymać jego spojrzenia i spuszczam wzrok.
-Nie będzie następnego razu, patrzę już gdzie chodzę.O nic się nie potknę i na nic nie wpadnę.
-Daj spokój.
-To Ty daj mi spokój.
-Co ze Stephanem?
-A co ma być?Od początku Ci mówiłam że nie jestem zainteresowana.
-Szkoda że zachowywałaś się tak jakbyś była.Po jaką cholerę go całowałaś ?Czemu udawałaś że Ci na nim zależy?
-Nigdy nie całowałaś się z nikim ot tak, bo akurat miałeś na to ochotę?
-Przez chwilę myślałem że jesteś inna, że pomyliłem się co do Ciebie,a jednak nie- kręci tylko głowa ,oddaje mi telefon i odchodzi .Spoglądam za nim przełykając łzy,wiem że najlepiej dla wszystkich będzie jak tak to się skończy.
Stephan
-Rozmawiałem z nią wczoraj -zaczyna Richard jak tylko spotykamy się na treningu -niestety powtórzę Ci to co kiedyś , odpuść.
-O czym Ty mówisz?
-Mam wrażenie że pobawiła się Tobą jak jej się nudziło.
-Ona taka nie jest.
-W ogóle jej nie znasz.Ona jest tyle samo warta co ten jej facet.To zwykła rozpuszczona małolata, myśli że wszystko jej się należy.
-Co Ci powiedziała?
-Tak w skrócie że nie ma ochoty z nami rozmawiać i mamy jej dać spokój.
-To niemożliwe Richard -nie mogę w to uwierzyć, choć tak naprawdę wszystko na to wskazuje .Odkąd wrócił jej facet nie pokazała się tutaj ani razu.Nie mam pojęcia dlaczego,myślałem że w końcu go zostawi że mamy szansę być razem. Czułem że też jej się podobam, że w końcu będzie chciała przynajmniej spróbować. Jak to możliwe że aż tak się pomyliłem, nie chcę dopuszczać do siebie myśli że Richard miał rację od samego początku, ale wszystko na to wskazuje.
Muszę to wyjaśnić, nie mogę tego tak zostawić, odliczam minuty do końca treningu który dziś ciągnie się niemiłosiernie. Gdy tylko oddaję ostatni skok , nie czekam nawet na chłopaków, idę się przebrać i zmierzam w stronę jej domu.Będę czekał tam tak długo aż nadarzy się okazja żeby z nią porozmawiać.
Nadia
Matthias osobiście odwozi mnie do przychodni na ściągnięcie gipsu,chyba chce mieć pewność że nie będę kombinować jakby to w ogóle było możliwe.
-Przyjadę po Ciebie wieczorem,masz być gotowa-rzuca tylko wypuszczając mnie pod domem z samochodu.Kiwam smutno głową i znikam za drzwiami ,wiem że moje protesty na nic się nie zdają, nie mam ochoty więc się narażać. Siadam zrezygnowana na kanapie ,nie starając się nawet powstrzymywać łez. Zdaję sobie sprawę że sama jestem sobie winna,gdybym tylko posłuchała Elizy, gdybym nie była w niego tak zapatrzona.
-Dlaczego płaczesz?-Stephan pojawia się nagle przy mnie chwytając mnie za ręce.
-Co tutaj robisz?
-Widziałem jak Cię przywiózł,nie zamknęłaś za sobą drzwi- ociera mi łzy z twarzy i dodaje- stęskniłem się za Tobą.Tak nagle przestałaś się pokazywać.
-Zapomnij o mnie, nie jestem taka jak myślisz.
-Nie mogę patrzeć jak cierpisz.
-Nic mi nie jest, naprawdę.
-To dlaczego płaczesz?
Nie mam pojęcia co odpowiedzieć, przecież nie powiem mu prawdy.Milczę więc wpatrując się w ścianę,a on przyciąga mnie do siebie bez słowa i składa na moich ustach pocałunek.
Odpycham go z trudem , ocierając twarz i staram się by mój głos brzmiał stanowczo.
-Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz, jestem szczęśliwa z Matthiasem , zostaw mnie w spokoju.
-Sama nie wierzysz w to co mówisz-wpatruję się we mnie przez chwilę,po czym wychodzi trzaskając drzwiami ,a ja nie myśląc wiele zrywam się z kanapy i biegnę za nim.
-Poczekaj-wołam cicho stając w drzwiach,odwraca się , już po chwili jest przy mnie i bierze mnie w swoje ramiona.Bez słowa zarzucam mu ręce na szyję i całuję go zachłannie, zapominając o wszystkim.Nie mogąc się od siebie oderwać, wchodzimy do pokoju i opadamy na łóżko zrzucając z siebie kolejne warstwy ubrań.Zatracam się w jego pocałunkach, chcąc choć przez krótki moment poczuć się szczęśliwa, nie martwić się nikim i niczym.Jego ręce błądzą po moim ciele , jest całkiem inaczej niż z Matthiasem, jest tak delikatny jakby bał się że może zrobić mi krzywdę.
Wpatruje się we mnie po wszystkim, na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech, a ja odwracam szybko głowę przełykając łzy, bo wiem że to niczego nie zmieni.Nie będziemy razem, to była tylko chwila słabości , do której będę wracać w myślach ciągle i ciągle , gdy będę trwać w swoim koszmarze.
-Zostaw go Nadia-Stephan odwraca mnie do siebie i spogląda mi w oczy.
-Nie mogę, to nie jest takie proste.
-Dlaczego?
-Idź już Stephan, proszę.Odezwę się jak tylko będę mogła.
-Obiecujesz?-przyciąga mnie do siebie, całując mnie w czubek głowy, a ja tylko kiwam głową, nie mając pojęcia czy kiedykolwiek to nastąpi.
-Czego chcesz?-pytam tylko ze złością nie podnosząc głowy z nad telefonu.
-Dlaczego od razu się wściekasz?
-To chyba logiczne że gdy przestałam przychodzić na Wasze treningi to nie mam ochoty z Wami rozmawiać, po co tu przyszedłeś?
-Zauważ że to miejsce publiczne , każdy może tu wejść.
-Na kilka tysięcy miejsc na trybunach, nie musiałeś wybierać akurat tego przy mnie.
-Uspokój się choć na chwilę i przestań patrzeć w ten cholerny telefon-zabiera mi komórkę i chowa do kieszeni, a ja wybucham .
-Coś się mnie tak uczepił?Możesz dać mi spokój?
-Martwimy się o Ciebie, a raczej Stephan się martwi-ciągnie niewzruszony moją złością.
-To chyba widzisz że nic mi nie jest, jestem cała i zdrowa-próbuję wstać, ale chwyta mnie za ręce i sadza z powrotem.
-Do następnego razu?-spogląda mi w oczy, a ja nie potrafię wytrzymać jego spojrzenia i spuszczam wzrok.
-Nie będzie następnego razu, patrzę już gdzie chodzę.O nic się nie potknę i na nic nie wpadnę.
-Daj spokój.
-To Ty daj mi spokój.
-Co ze Stephanem?
-A co ma być?Od początku Ci mówiłam że nie jestem zainteresowana.
-Szkoda że zachowywałaś się tak jakbyś była.Po jaką cholerę go całowałaś ?Czemu udawałaś że Ci na nim zależy?
-Nigdy nie całowałaś się z nikim ot tak, bo akurat miałeś na to ochotę?
-Przez chwilę myślałem że jesteś inna, że pomyliłem się co do Ciebie,a jednak nie- kręci tylko głowa ,oddaje mi telefon i odchodzi .Spoglądam za nim przełykając łzy,wiem że najlepiej dla wszystkich będzie jak tak to się skończy.
Stephan
-Rozmawiałem z nią wczoraj -zaczyna Richard jak tylko spotykamy się na treningu -niestety powtórzę Ci to co kiedyś , odpuść.
-O czym Ty mówisz?
-Mam wrażenie że pobawiła się Tobą jak jej się nudziło.
-Ona taka nie jest.
-W ogóle jej nie znasz.Ona jest tyle samo warta co ten jej facet.To zwykła rozpuszczona małolata, myśli że wszystko jej się należy.
-Co Ci powiedziała?
-Tak w skrócie że nie ma ochoty z nami rozmawiać i mamy jej dać spokój.
-To niemożliwe Richard -nie mogę w to uwierzyć, choć tak naprawdę wszystko na to wskazuje .Odkąd wrócił jej facet nie pokazała się tutaj ani razu.Nie mam pojęcia dlaczego,myślałem że w końcu go zostawi że mamy szansę być razem. Czułem że też jej się podobam, że w końcu będzie chciała przynajmniej spróbować. Jak to możliwe że aż tak się pomyliłem, nie chcę dopuszczać do siebie myśli że Richard miał rację od samego początku, ale wszystko na to wskazuje.
Muszę to wyjaśnić, nie mogę tego tak zostawić, odliczam minuty do końca treningu który dziś ciągnie się niemiłosiernie. Gdy tylko oddaję ostatni skok , nie czekam nawet na chłopaków, idę się przebrać i zmierzam w stronę jej domu.Będę czekał tam tak długo aż nadarzy się okazja żeby z nią porozmawiać.
Nadia
Matthias osobiście odwozi mnie do przychodni na ściągnięcie gipsu,chyba chce mieć pewność że nie będę kombinować jakby to w ogóle było możliwe.
-Przyjadę po Ciebie wieczorem,masz być gotowa-rzuca tylko wypuszczając mnie pod domem z samochodu.Kiwam smutno głową i znikam za drzwiami ,wiem że moje protesty na nic się nie zdają, nie mam ochoty więc się narażać. Siadam zrezygnowana na kanapie ,nie starając się nawet powstrzymywać łez. Zdaję sobie sprawę że sama jestem sobie winna,gdybym tylko posłuchała Elizy, gdybym nie była w niego tak zapatrzona.
-Dlaczego płaczesz?-Stephan pojawia się nagle przy mnie chwytając mnie za ręce.
-Co tutaj robisz?
-Widziałem jak Cię przywiózł,nie zamknęłaś za sobą drzwi- ociera mi łzy z twarzy i dodaje- stęskniłem się za Tobą.Tak nagle przestałaś się pokazywać.
-Zapomnij o mnie, nie jestem taka jak myślisz.
-Nie mogę patrzeć jak cierpisz.
-Nic mi nie jest, naprawdę.
-To dlaczego płaczesz?
Nie mam pojęcia co odpowiedzieć, przecież nie powiem mu prawdy.Milczę więc wpatrując się w ścianę,a on przyciąga mnie do siebie bez słowa i składa na moich ustach pocałunek.
Odpycham go z trudem , ocierając twarz i staram się by mój głos brzmiał stanowczo.
-Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz, jestem szczęśliwa z Matthiasem , zostaw mnie w spokoju.
-Sama nie wierzysz w to co mówisz-wpatruję się we mnie przez chwilę,po czym wychodzi trzaskając drzwiami ,a ja nie myśląc wiele zrywam się z kanapy i biegnę za nim.
-Poczekaj-wołam cicho stając w drzwiach,odwraca się , już po chwili jest przy mnie i bierze mnie w swoje ramiona.Bez słowa zarzucam mu ręce na szyję i całuję go zachłannie, zapominając o wszystkim.Nie mogąc się od siebie oderwać, wchodzimy do pokoju i opadamy na łóżko zrzucając z siebie kolejne warstwy ubrań.Zatracam się w jego pocałunkach, chcąc choć przez krótki moment poczuć się szczęśliwa, nie martwić się nikim i niczym.Jego ręce błądzą po moim ciele , jest całkiem inaczej niż z Matthiasem, jest tak delikatny jakby bał się że może zrobić mi krzywdę.
Wpatruje się we mnie po wszystkim, na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech, a ja odwracam szybko głowę przełykając łzy, bo wiem że to niczego nie zmieni.Nie będziemy razem, to była tylko chwila słabości , do której będę wracać w myślach ciągle i ciągle , gdy będę trwać w swoim koszmarze.
-Zostaw go Nadia-Stephan odwraca mnie do siebie i spogląda mi w oczy.
-Nie mogę, to nie jest takie proste.
-Dlaczego?
-Idź już Stephan, proszę.Odezwę się jak tylko będę mogła.
-Obiecujesz?-przyciąga mnie do siebie, całując mnie w czubek głowy, a ja tylko kiwam głową, nie mając pojęcia czy kiedykolwiek to nastąpi.
Spodziewałam się, że Nadia będzie próbowała uniknać Staphana i Richarda, gdy tylko Matthias pojawi się na horyzoncie. Po części ją rozumiem, zapewne stara się nie narobić im problemów. Sama także pewnie zwyczajnie się boi, reakcji narwanego męża. W końcu on uważa ją za swoją własność, która nie posiada większych praw.
OdpowiedzUsuńRichard mnie mimo wszystko, rozczarował swoją postawą. Nie rozumiem, jak mógł tak łatwo, dać wiarę słowom Nadii. Zamiast spróbować jej pomóc i jakoś wesprzeć w trudnych dla niej chwilach,to zwyczajnie się z nią pokłócił. 😑 Przecież chyba zadaje sobie sprawę, w jak trudnej jest ona sytuacji. Wydaje się być, najbardziej poinformowany o jej zagmatwanym życiu. Poza tym poznał ją już chyba na tyle, że powinien wiedzieć o tym, że nigdy nie bawiłaby się uczuciami drugiej osoby,jak to raczył zasugerować.
Na szczęście Stephan, nie dał się tak łatwo oszukać i nie odpuścił. A jego spotkanie z Nadią przybrało niespodziewany obrót. Nie spodziewałam się, że Nadia ulegnie i da się porwać tej chwili zapomnienia. Która tak naprawdę, nic w sumie nie zmienia. Ona nie widzi większych szans na ucieczkę z koszmaru w jakim się znalazła, a Stephan tak naprawdę chyba nie do końca zdaje sobie sprawę, co ona musi znosić i przeżywać.
Ciekawi mnie, czy Nadia po tym, co między nimi zaszło nadal będzie chciała go unikać, czy może będą się spotykać w tajemnicy przed Matthiasem, co może być bardzo ryzykowne. A przede wszystkim obawiam się jej ponownego pojawienia w klubie i roli jaką ma tam udegrać. Przecież ten podły typ, może nakazać jej robienie, jeszcze gorszych rzeczy niż wcześniej. Jako karę za to, że ostatnio nie mogła się tam pojawiać.
Wrócił i on...Mathias najgorszy z najgorszych. Nie dziwi mnie fakt że osobiście odwiozl Nadie na ściąganie gipsu, nie dziwi mnie też że myślał że bez niego mogłaby coś wykabinowac i gips nie został by ściągnięty...Dziwi mnie za to fakt, że podwiozl ja pod dom i nie zauważył Stephana, który tam czekał XDDD
OdpowiedzUsuńFajnie że pojawia się Richard, chociaż denerwuje mnie to, że tym razem występuje w roli jakieś wróżki, która pragnie naprawić wszystkie problemy świata. Wiadomo on od dłuższej chwili dobrze dogaduje się z Nadia, ale strasznie łatwo ja ocenia mimo tego ze nie zna wielu szczegółów, a szkoda bo gdyby przystopował i tak nie naciskał może udalo by mu się coś wymyślić.
Nasz Stephen, który strasznie myśli w taki dziewczęcy sposób czasami za bardzo ukobiecasz jego myśli i przez to momentami jego myśli brzmią jak jakiejś cioty XD Ale może to tylko moje wrażenie. Rozumiem że on kocha Nadie itp nieszczęśliwa miłość od pierwszego wejrzenia i ciągle te myśli o niej. Trochę nudne się to robi, bo jak chce żeby w końcu byli razem to niech jej pomoże, a ni liczy że wszystko samo się ułoży...
No i na koniec Nadia. Wrócił maż i nagle już z nikim nie rozmawia i wszystko skreśla. Powinna zawalczyć o siebie i swoją przyszłość. Poprosić o pomoc a nie zgadzać się na wszystko jak jakiś bezmozg. Przez swoją uległość może być zmuszana do gorszych rzeczy niż dotychczas.
Pisze ten komwnętrz na telefonie, więc mogą być błędy za które przepraszam. Czekam na to co wymyślisz w przyszłości i w wolnej chwili zapraszam do siebie.
N
Wrócił i on...Mathias najgorszy z najgorszych. Nie dziwi mnie fakt że osobiście odwiozl Nadie na ściąganie gipsu, nie dziwi mnie też że myślał że bez niego mogłaby coś wykabinowac i gips nie został by ściągnięty...Dziwi mnie za to fakt, że podwiozl ja pod dom i nie zauważył Stephana, który tam czekał XDDD
OdpowiedzUsuńFajnie że pojawia się Richard, chociaż denerwuje mnie to, że tym razem występuje w roli jakieś wróżki, która pragnie naprawić wszystkie problemy świata. Wiadomo on od dłuższej chwili dobrze dogaduje się z Nadia, ale strasznie łatwo ja ocenia mimo tego ze nie zna wielu szczegółów, a szkoda bo gdyby przystopował i tak nie naciskał może udalo by mu się coś wymyślić.
Nasz Stephen, który strasznie myśli w taki dziewczęcy sposób czasami za bardzo ukobiecasz jego myśli i przez to momentami jego myśli brzmią jak jakiejś cioty XD Ale może to tylko moje wrażenie. Rozumiem że on kocha Nadie itp nieszczęśliwa miłość od pierwszego wejrzenia i ciągle te myśli o niej. Trochę nudne się to robi, bo jak chce żeby w końcu byli razem to niech jej pomoże, a ni liczy że wszystko samo się ułoży...
No i na koniec Nadia. Wrócił maż i nagle już z nikim nie rozmawia i wszystko skreśla. Powinna zawalczyć o siebie i swoją przyszłość. Poprosić o pomoc a nie zgadzać się na wszystko jak jakiś bezmozg. Przez swoją uległość może być zmuszana do gorszych rzeczy niż dotychczas.
Pisze ten komwnętrz na telefonie, więc mogą być błędy za które przepraszam. Czekam na to co wymyślisz w przyszłości i w wolnej chwili zapraszam do siebie.
N