Nadia
Kilka godzin późnej ubieram się i biorę do ręki walizkę, spoglądam ostatni raz na pokój w którym spędziłam ostatnie dni i łzy same cisną mi się do oczu.
-Jesteś pewna?-Richard staje w drzwiach i spogląda na mnie.
-Jestem, wiesz że muszę stąd zniknąć.
-On da Ci w końcu spokój.
-To nie tylko o niego chodzi, wyobrażasz sobie jak by wyglądała nadal nasza relacja?I co ze Stephanem?
-Może dałoby się to jakoś poukładać?
-Co?-podnoszę głos,choć nie mam takiego zamiaru-takich rzeczy nie da się poskładać, jak to będzie teraz wyglądać ?Mam wrócić do Stephana , powiedzieć mu że jednak zostaję i udawać że nic się nie stało?Może mam jeszcze zamieszkać u Ciebie ? I będziemy sobie żyć szczęśliwie w trójkę mając za płotem Matthiasa.
-Chyba masz rację-przyciąga mnie tylko do siebie, a ja bez słowa znikam w jego ramionach.
-Jesteś pewna?-Richard staje w drzwiach i spogląda na mnie.
-Jestem, wiesz że muszę stąd zniknąć.
-On da Ci w końcu spokój.
-To nie tylko o niego chodzi, wyobrażasz sobie jak by wyglądała nadal nasza relacja?I co ze Stephanem?
-Może dałoby się to jakoś poukładać?
-Co?-podnoszę głos,choć nie mam takiego zamiaru-takich rzeczy nie da się poskładać, jak to będzie teraz wyglądać ?Mam wrócić do Stephana , powiedzieć mu że jednak zostaję i udawać że nic się nie stało?Może mam jeszcze zamieszkać u Ciebie ? I będziemy sobie żyć szczęśliwie w trójkę mając za płotem Matthiasa.
-Chyba masz rację-przyciąga mnie tylko do siebie, a ja bez słowa znikam w jego ramionach.
Ponad dwie godziny jazdy do Monachium wpatruję się w okno samochodu, nie mając pojęcia jak teraz potoczy się moje życie,kolejny raz zostawiam wszystko za sobą i udaję się w nieznane. Teraz przynajmniej będą miała przy sobie Elizę, na której zawsze mogę polegać, która jest ze mną na dobre i na złe. Już wjeżdżając na parking widzę ją jak stoi z walizką w ręce i jedyne o czym marzę to przytulić się do niej. Richi nie zdąża wyłączyć jeszcze silnika gdy wybiegam z samochodu i obie śmiejąc się i płacząc na przemian wpadamy sobie w objęcia.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłam- śmieje się odsuwając się ode mnie po chwili.
- Ja też. Już zawsze będę Cię słuchać- mówię cicho , spoglądam na stojącego z boku Richarda i dodaję- poznajcie się. To jest Eliza , najważniejsza osoba w moim życiu, a to Richard.
-Spodziewałam się chyba kogoś innego -wybucha śmiechem, podając mu dłoń.
-Ostatnio sprawy się trochę skomplikowały -śmieje się brunet , a ja się czerwienię .
-Nadia uwielbia komplikować sobie życie.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłam- śmieje się odsuwając się ode mnie po chwili.
- Ja też. Już zawsze będę Cię słuchać- mówię cicho , spoglądam na stojącego z boku Richarda i dodaję- poznajcie się. To jest Eliza , najważniejsza osoba w moim życiu, a to Richard.
-Spodziewałam się chyba kogoś innego -wybucha śmiechem, podając mu dłoń.
-Ostatnio sprawy się trochę skomplikowały -śmieje się brunet , a ja się czerwienię .
-Nadia uwielbia komplikować sobie życie.
-Zdążyłem zauważyć.
-Jestem tutaj , zauważyliście?-śmieję się.
-Jestem tutaj , zauważyliście?-śmieję się.
Oboje wybuchają śmiechem, a Richard przyciąga mnie tylko do siebie co wywołuje jeszcze większe zdziwienie na twarzy Elizy.
-Musimy iść Nadia, zaraz odprawa-rzuca tylko i zwraca się do bruneta-dziękuję że jej pomogłeś.
-Ja też dziękuję. Nie wiem jak bym sobie poradziła w te ostatnie dni bez Ciebie-spoglądam mu w oczy, nie mam pojęcia dlaczego pod powiekami zbierają mi się łzy, w końcu powinnam być teraz szczęśliwa ,wyjeżdżam z Elizą już niedługo będę z dala od wszystkich.Tylko dlaczego czuję się jakbym traciła coś najważniejszego w życiu.
-To nic takiego-Richard zamyka mnie w swoim uścisku,a ja już nie staram się powstrzymywać łez-nie płacz, wszystko się w końcu ułoży.
-Chciałabym żebyś miał rację-mówię cicho, składając na jego ustach delikatny pocałunek, chcę się odsunąć, ale nie pozwala mi na to, pogłębia pocałunek , a ja kolejny raz nie jestem w stanie zaprotestować, przywieram do niego całym ciałem i marzę tylko o tym żeby tak pozostać.
Richard
Nie miałem ochoty w ogóle odwozić jej na to lotnisko, nie miałem ochoty wypuszczać jej z łóżka, jedyne czego chciałem to uciec razem z nią gdzieś na drugi koniec kraju, z dala od tego jej faceta, Stephana i wszystkich innych.
Przez krótki moment chcę jej zaproponować żeby została, ale szybko sprowadza mnie na ziemię i ma rację.Bo jak dalej wyglądałaby nasza znajomość, ona, Stephan, ja i jeszcze gdzieś ciągle z boku jej były. Taki układ nie przyniósł by nikomu nic dobrego. Zresztą jestem pewny że moje chwilowe zauroczenia jej osobą , zniknie równie szybko jak się pojawiło.Na dłuższy czas ona staje się nie do wytrzymania i nie potrafimy się ze sobą dogadać, a jedyne co nas łączy to seks.Nie mam ochoty przywiązywać się do jednej dziewczyny z tego powodu, jeśli jest ich tyle na około.
I tylko nie wiem dlaczego jak widzę łzy na jej twarzy, gdy wtula się na lotnisku w moje ramiona,znów nachodzi mnie ochota zająć się nią już na zawsze.
-Muszę iść- mówi cicho, odsuwając się ode mnie-jeszcze raz dziękuję.
-Wiesz gdzie mnie znaleźć -przytrzymuję przez chwilę jej rękę-a ja wiem gdzie znaleźć Ciebie.
-Lepiej nie-śmieje się przez łzy-zostawmy to tak jak jest.
Odchodzi szybko nawet się nie odwracając , a ja zastanawiam się kiedy będę miał najbliższą okazję żeby ją zobaczyć, wydaje mi się że przed świętami Bożego Narodzenia nie dam rady znaleźć czasu na powrót w rodzinne strony.
Nadia
Nie mam pojęcia dlaczego rozstanie z kimś kogo nie znoszę sprawia mi tyle problemów, nie potrafię się od niego oderwać , łzy ciągle spływają mi po twarzy gdy w końcu udaje mi się odejść i zmierzam w stronę hali lotniska.Eliza zerka na mnie i widzę że zżera ją ciekawość , powstrzymuje się przez całą odprawę , ale gdy zajmujemy swoje miejsca w samolocie , nie wytrzymuje.
-Mogłabyś mi to wszystko wytłumaczyć?
-Ale co?-udaję że nie mam pojęcia o czym mówi.
-No jak to co?Co to było?Co ze Stephanem?
-Ze Stephanem nic.Przecież wyjeżdżam, to od początku nie miało sensu Elizka.Musiałam to w końcu zakończyć.
-I postanowiłaś zacząć z Richardem?
-No coś Ty, mam dosyć wszystkich facetów.
-To co to niby było?Nie potrafiliście się od siebie oderwać.
-Przez ostatnie dni trochę się do siebie zbliżyliśmy .
-Trochę?-Elizka wybucha śmiechem, wywołując zainteresowanie u innych współpasażerów.
-No może troszkę więcej, ale to nic takiego.My ledwo się z sobą dogadujemy.
-Tak faktycznie, naprawdę było widać.
-Daj spokój Elizka, już nigdy się nie spotkamy.
-Właściwie to chyba powinnam Ci coś powiedzieć-spoglądam na nią , nie wiedząc o co chodzi-albo wiesz co może Ty mi powiedz na czym polegało to "trochę się do siebie zbliżyliśmy".
-Mów jak zaczęłaś-szturcham ją w bok, ale tylko się śmieje-no weź, nie wygłupiaj się.
-Nie nic Nadia, to nic takiego.Wolałabym lepiej usłyszeć o tym "trochę".
-Tu nie ma o czym mówić naprawdę, głupia chwila zapomnienia, nic więcej.Mieszkaliśmy kilka dni ze sobą i trochę nas poniosło.Ale tak naprawdę nadal się nie znosimy.
-Tak , zapewne-śmieje się mrużąc oczy-było widać, Ty płaczesz, on nie może oderwać od Ciebie wzroku.I oboje nie potraficie się rozstać.
-Wydawało Ci się naprawdę-próbuję skończyć ten temat, bo zaczynam się męczyć.
-Zobaczymy-uśmiecha się tylko i obie zakładamy słuchawki, cieszę się że nie próbuje bardziej ciągnąć tematu bo nie mam ochoty o tym wszystkim rozmawiać.Nawet z nią, nie mam siły wracać do tego co było między nami, bo mimo tego że bardzo chcę sobie wmówić że to nic dla nas nie znaczyło, zaczynam zdawać sobie sprawę z tego że to nieprawda. Może on za kilka dni o tym zapomni, albo nawet szybciej, ale obawiam się że mnie tak szybko się nie uda.
-Muszę iść- mówi cicho, odsuwając się ode mnie-jeszcze raz dziękuję.
-Wiesz gdzie mnie znaleźć -przytrzymuję przez chwilę jej rękę-a ja wiem gdzie znaleźć Ciebie.
-Lepiej nie-śmieje się przez łzy-zostawmy to tak jak jest.
Odchodzi szybko nawet się nie odwracając , a ja zastanawiam się kiedy będę miał najbliższą okazję żeby ją zobaczyć, wydaje mi się że przed świętami Bożego Narodzenia nie dam rady znaleźć czasu na powrót w rodzinne strony.
Nadia
Nie mam pojęcia dlaczego rozstanie z kimś kogo nie znoszę sprawia mi tyle problemów, nie potrafię się od niego oderwać , łzy ciągle spływają mi po twarzy gdy w końcu udaje mi się odejść i zmierzam w stronę hali lotniska.Eliza zerka na mnie i widzę że zżera ją ciekawość , powstrzymuje się przez całą odprawę , ale gdy zajmujemy swoje miejsca w samolocie , nie wytrzymuje.
-Mogłabyś mi to wszystko wytłumaczyć?
-Ale co?-udaję że nie mam pojęcia o czym mówi.
-No jak to co?Co to było?Co ze Stephanem?
-Ze Stephanem nic.Przecież wyjeżdżam, to od początku nie miało sensu Elizka.Musiałam to w końcu zakończyć.
-I postanowiłaś zacząć z Richardem?
-No coś Ty, mam dosyć wszystkich facetów.
-To co to niby było?Nie potrafiliście się od siebie oderwać.
-Przez ostatnie dni trochę się do siebie zbliżyliśmy .
-Trochę?-Elizka wybucha śmiechem, wywołując zainteresowanie u innych współpasażerów.
-No może troszkę więcej, ale to nic takiego.My ledwo się z sobą dogadujemy.
-Tak faktycznie, naprawdę było widać.
-Daj spokój Elizka, już nigdy się nie spotkamy.
-Właściwie to chyba powinnam Ci coś powiedzieć-spoglądam na nią , nie wiedząc o co chodzi-albo wiesz co może Ty mi powiedz na czym polegało to "trochę się do siebie zbliżyliśmy".
-Mów jak zaczęłaś-szturcham ją w bok, ale tylko się śmieje-no weź, nie wygłupiaj się.
-Nie nic Nadia, to nic takiego.Wolałabym lepiej usłyszeć o tym "trochę".
-Tu nie ma o czym mówić naprawdę, głupia chwila zapomnienia, nic więcej.Mieszkaliśmy kilka dni ze sobą i trochę nas poniosło.Ale tak naprawdę nadal się nie znosimy.
-Tak , zapewne-śmieje się mrużąc oczy-było widać, Ty płaczesz, on nie może oderwać od Ciebie wzroku.I oboje nie potraficie się rozstać.
-Wydawało Ci się naprawdę-próbuję skończyć ten temat, bo zaczynam się męczyć.
-Zobaczymy-uśmiecha się tylko i obie zakładamy słuchawki, cieszę się że nie próbuje bardziej ciągnąć tematu bo nie mam ochoty o tym wszystkim rozmawiać.Nawet z nią, nie mam siły wracać do tego co było między nami, bo mimo tego że bardzo chcę sobie wmówić że to nic dla nas nie znaczyło, zaczynam zdawać sobie sprawę z tego że to nieprawda. Może on za kilka dni o tym zapomni, albo nawet szybciej, ale obawiam się że mnie tak szybko się nie uda.
Nadszedł w końcu czas wyjazdu Nadii. Oby tym razem się jej udało i nareszcie odnalazła spokój. Zgadzam się z nią, że musiała wyjechać. Aktualnie pozostanie w tak bliskiej odległości od Matthiasa nie byłoby rozsądne. W końcu to nieobliczalny typ. No i jeszcze Stephan. Nikt nie czułby się dobrze w takim układzie. Pożegnanie Nadii z Richardem wcale nie było dla nich łatwą sprawą, zdążyli się do siebie zbyt mocno przywiązać w ostatnich dniach. Mimo to, wciąż próbują sobie wmówić, że to przecież nic nie znaczyło i za chwilę o wszystkim zapomną. 😁
OdpowiedzUsuńWątpię w powodzenie tego planu, przynajmniej ze strony Nadii, która powoli zaczyna zdawać sobie z tego sprawę.
Eliza musiała być nieźle zaskoczona, towarzystwem swojej przyjaciółki. Od razu też zauważyła, że wcale nie jest między nimi do końca tak, jak próbuje jej wmówić Nadia. Ale w końcu to jej przyjaciółka i zna ją, jak nikt inny. 😄
Zastanawiam się, kiedy ktoś w końcu uświadomi Nadię o tym, gdzie tak naprawdę się wybiera i co wiąże się z tym miejscem. Ciekawi mnie jej reakcja na tą wiadomość. Będzie zadowolona, czy jednak nie?
Nie mam zielonego pojęcia, co będzie teraz dalej. I jak to wszystko się poukłada. 😊
Zdradzę tylko że Nadia na pewno tak szybko o wszystkim nie zapomni, a co zrobi Richard dowiemy się już niedługo ;) Spotkanie z Matthiasem też w końcu będzie nieuniknione, ale na pewno przez kilka rozdziałów jeszcze go nie zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńW końcu wyjazd i dobrze bo to szansa na nowy rozdział chociaż nie wydaje mi się żebyś na to pozwoliła ☺
OdpowiedzUsuńNiby Nadia i Richard to tylko przypadek ale ich czyny świadczą o czymś innym. Kibicuje im, ale ciekawi mnie co teraz z biednym Stephanem.
Szkoda że tak krótko, więc ja też krótki komentarz ☺ pozdrawiam
N