niedziela, 4 lutego 2018

45

                                                         
                                                                       Nadia

Nie mam siły iść dalej. Jest mi cholernie zimno, nogi odmawiają mi posłuszeństwa. W oddali widzę stację benzynową.Muszę tam dojść, ogrzeję się przynajmniej.Tylko jak mam tam wejść w tym stanie.
Zakładam na głowę kaptur , mając nadzieję że przynajmniej trochę zasłoni moją twarz.
Wchodzę i wygrzebuję z kieszeni pieniądze prosząc o kawę i papierosy.
-Potrzebujesz pomocy?- młody chłopak nie potrafi oderwać wzroku od mojej twarzy.
-Nie, tylko kawy- chcę już stąd wyjść.Ale tu jest ciepło i nie mam już więcej siły.
-Może zadzwonię po pogotowie?-nie ustępuje.A ja zaraz wyjdę stąd zostawiając tą cholerną kawę.
-Nie rozumiesz słowa nie? -podnoszę głos. Bez słowa wydaje mi resztę.Zabieram wszystko i mimo mrozu wychodzę.Nie mogę tu zostać.Wzbudzam zbyt duże zainteresowanie.
Niestety nie jestem w stanie odejść zbyt daleko.Ból wydaje mi się coraz większy.W zasięgu wzroku nie widzę żadnego budynku w którym mogłabym się schronić.Siadam na krawężniku, w miejscu w którym stoję.Pomału wypijam kawę , chcąc jak najdłużej czuć jej ciepło.Zaciągam się papierosem , gdy zatrzymuje się przy mnie samochód.
-Nie możesz tu siedzieć bo zaraz zamarzniesz-znam ten głos, Michael. Jeszcze tego mi brakowało. Pochylam niżej głowę, zasłaniając twarz kapturem i włosami.
-Jedź  Gregor to pewno jakaś ćpunka -czyjś głos dochodzi do mnie z głębi samochodu. Tak jedź, posłuchaj kumpla .
-A jak nie? Jest mróz. Przecież nie możemy jej tak zostawić- Gregor gasi silnik i wychodzi z samochodu - potrzebujesz pomocy?
Nachyla  się nade mną, dotykając mojego ramienia. Kręcę głową nie podnosząc jej.
-Popatrz na  mnie.Na pewno nic Ci nie jest ?
Nie chcę na niego patrzeć.Nie chcę żeby mnie oglądali w tym stanie.Nie chcę żeby w ogóle mnie oglądali. Nie odpuszcza,szarpie mnie za ramię , ból powoduje że odsuwam się do tyłu spoglądając na niego.
-Nadia ? - przerażenie na jego twarzy uświadamia mi jak koszmarnie muszę wyglądać- co Ci się stało? Gdzie byłaś?
-To długa historia - tylko tyle jestem w stanie powiedzieć.Michael podchodzi z mojej drugiej strony.
-Chodź. Nie możesz tu zostać.
-Nie,naprawdę. Właśnie miałam iść dalej.Nie musicie się martwić.
-Nie zostawimy Cię w tym stanie.Powinien zobaczyć Cię lekarz.
-I policja- dodaje Gregor.
-Żadnego lekarza i żadnej policji.
-Ale tutaj  nie zostaniesz- Michael nie odpuszcza chwytając mnie za rękę. Pomaga mi wsiąść do samochodu.Siadam z tyłu. Manuel przesuwa się robiąc mi miejsce.
- Co tutaj robicie ?
-Mistrzostwa Świata w lotach Nadia- spoglądam na niego z niedowierzaniem,to już.Minęły trzy tygodnie.Tyle trwał mój koszmar. Po chwili zdaję sobie sprawę że inni też tutaj będą.
-Nie mogę jechać z Wami
-Nie ma mowy.Niech Cię przynajmniej obejrzy nasz lekarz.
-Proszę-jeszcze raz próbuję, choć wiem że i tak nie mam szans.

Nie chcę  wyjść z samochodu.Boję się.Gregor stoi przy mnie i tłumaczy że lekarz jest konieczny.Poza tym  powinnam odpocząć.Wysiadam z ociąganiem.Mam tylko nadzieję że nikt mnie nie zobaczy.
-Nikt nie może się dowiedzieć że tu jestem -przystaję przed wejściem.
-Dlaczego? Wszyscy Cię szukali.Richard odchodził od zmysłów.
-Zwłaszcza on Gregor.Obiecaj mi .
-Dobra , chodź - rzuca bylebym tylko za nim poszła.
Prowadzi mnie do swojego pokoju.Michael jest już w środku .Towarzyszy mu jakiś mężczyzna.
-Nadia tak?
Kiwam tylko głową , stojąc przy drzwiach.
-Może wyjdziecie? To przecież nie Wasz kumpel z drużyny tylko dziewczyna -uśmiecha się w stronę chłopaków,a Ci posłusznie opuszczają pokój.
- Jestem Lukas -uśmiecha się do mnie .Ściągam kurtkę z grymasem bólu na twarzy.Nie spuszcza ze mnie wzroku- ściągniesz bluzę?
-Nie potrafię-rezygnuję po chwili.Podniesienie rąk przekracza moje możliwości.Pomaga mi ją rozebrać.Dotyka moich żeber wywołując jęk bólu.
-Musisz jechać na prześwietlenie. Możesz mieć złamane żebra. Nie jestem w stanie Ci tutaj pomóc.
-Nic mi nie jest.Minie niedługo.
-Co Ci się stało?
Nie odpowiadam. Wpatruję się w ścianę.
-Jestem lekarzem.Nikomu nie powiem.
-Mogę dostać tylko coś przeciwbólowego ?- udaję że nie było wcześniejszego pytania.Spogląda na mnie kręcąc głową.
-Jasne.Pozwolisz przynajmniej że zajmę się Twoją twarzą?Masz rozcięty łuk brwiowy i usta.Trzeba to przemyć i opatrzyć .
Kiwam głową, Lukas woła z powrotem chłopaków.
-I jak ?- siadają przy mnie gdy  się mną zajmuje.
-Powinna jechać do szpitala.W najlepszym razie może mieć tylko stłuczone żebra.Nie jestem w stanie stwierdzić niczego bez rtg.Nie potrafiła nawet się rozebrać.
-Nie zachowuj się jak dzieciak Nadia -Gregor spogląda na mnie mrużąc oczy.
-Nic mi nie jest. Wezmę tabletkę i zaraz będzie lepiej .
Nie odzywają się już.Lukas kończy opatrunek i wychodzi szepcząc jeszcze o czymś z Michaelem przy drzwiach.

-Trzymaj kawę- od godziny leżę w kącie łóżka, czekając aż ból ustąpi. Tylko jakoś tak się nie dzieje.
-Dzięki Gregor.Wypiję i się zbieram.
-Straszny z Ciebie uparciuch. Odpocznij kilka dni.
-Nie mogę tu zostać.
-Dlaczego ?- nie zdążam odpowiedzieć gdy słyszę pukania do drzwi.Gregor podnosi się i idzie w ich kierunku.
-Potrzebujemy Waszej pomocy -Selina, co ona tutaj robi.
-O co chodzi? - błagam Gregor nie wpuszczaj jej.Ona nie może mnie zobaczyć.
-O Nadię .Kawałek stąd jest klub nocny.Ona może tam być.Richard z chłopakami już tam byli.
-Wejdź- obiecałeś Gregor.
Słyszę trzask zamykanych drzwi. Siadam na łóżku patrząc wprost na nią.Staje nie wiedząc co się dzieje , już po chwili jest przy mnie.Wybucha płaczem , obejmując mnie. Łzy same lecą po mojej twarzy. Nie wiem czy z powodu bólu , czy ze szczęścia że znowu ją widzę.
-Co on Ci zrobił?- pyta cicho nie wypuszczając mnie z objęć.
-To nieważne Selina.
Odsuwa się , nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Richard-zrywa się z miejsca-pójdę po niego.
-Nie, Selina-prawie krzyczę.
-Co jest Nadia? Przecież on szaleje bez Ciebie.
-Nie chcę go teraz oglądać- mówię cicho.
-Przemyśl to proszę- uśmiecha się do mnie-jak się tutaj znalazłaś? Co się stało?
-Nie dzisiaj Selina, nie mam siły o tym mówić- nie jestem w stanie jej tego opowiedzieć, nie chcę - możesz załatwić mi coś do ubrania? Nie mam przy sobie niczego.Tylko tak żeby nikt się nie dowiedział.
-Przyniosę Ci na razie coś swojego lub Elizy-mierzy mnie z góry do dołu i znika za drzwiami.

-Widział Cię ktoś?-pytam gdy tylko pojawia się z powrotem.
-Richard zszedł z Elizą na śniadanie.Zapewne za chwilę zaczną mnie szukać.
-Idź lepiej , proszę.
-Nie zostawię Cię samej .Gregor przyniesie nam coś do pokoju mijałam się z nim na korytarzu.A teraz chodź .Pomogę Ci w łazience.
Jestem jej wdzięczna, nie mam pojęcia jak poradziłabym sobie sama.Ból nie chce zmniejszyć się po lekach. Nie potrafię się sama rozebrać. Selina spogląda na mnie gdy wychodzę z pod prysznica i zakładam jej ciuchy.
-Jadłaś w ogóle przez ten czas?
-Czasami, nie byłam głodna.
Kręci głową , rozczesując mi mokre włosy .

-Brat Cię szuka. Chyba myśli że zwiałaś do klubu- Gregor  z Michaelem stawiają przed nami śniadanie , gdy wychodzimy z łazienki.
-Idź Selina - biorę kawę do ręki nawet nie spoglądając na jedzenie.
Nie odpowiada, przytula mnie do siebie gdy rozlega się pukanie do drzwi. Podciągam nogi pod brodę i opieram głowę na kolanach. Jestem pewna że to on.Mam ochotę wstać i schować się w łazience.Wiem jednak że to dziecinne.Muszę się z tym zmierzyć i spojrzeć mu prosto w oczy.







3 komentarze:

  1. Nadia jest naprawdę w fatalnym stanie. Powinna przestać się upierać i udać na badania do szpitala. Tym razem, może się bez tego nie obejść. Wydaje się, być w dużo gorszym stanie niż po pierwszym starciu z Matthiasem.
    Szczęśliwy przypadek sprawił, że znalazły ją znajome osoby. Nawet nie chcę myśleć, jak tragicznie mogłoby się to dla niej skończyć, gdyby została na tym mrozie.
    Tak jak myślałam jej obecność u Austriaków nie dało się, zbyt długo ukrywać.
    Selina musiała być równocześnie szczęśliwa na widok Nadii, jak i przerażona jej stanem. Dodatkowo chęć ukrywania się Nadii przed wszystkimi, może sugerować, że wcale nie będzie chciała zbyt długo tutaj zostać.
    Mam wrażenie, że ta rozmowa czekająca nas w następnym rozdziale, wcale nie będzie łatwa i może tylko pogorszyć sytuację. W każdym bądź razie, nie mogę się już doczekać nowego rozdziału i reakcji pozostałych na wiadomość, że Nadia się odnalazła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez wyjazd na narty i problemy z internetem przegapiłam rozdział. Więc napiszę tutaj, że fajnie, że ktoś pomógł Nadii w potrzebie. Jeszcze, że dziwi mnie, że tak usilnie unika Richarda.
    Lecę czytać next,
    N

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Nadię i cieszę się, że znalazł się ktoś na kogo mogła liczyć w potrzebie. :)
    Czekam na następny i w wolnej chwili zapraszam do mnie: https://a-dlaczego--nie.blogspot.com/2018/02/6-faceci.html

    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń