sobota, 3 lutego 2018

44


                                                                           Nadia

Nie wiem jak długo tu  jestem.Tydzień, a może dwa. Wszystkie dni zlewają się w jedno i wyglądają tak samo. W dzień śpię, w nocy robię to co robię.Nie potrafię tego nawet nazwać. I nadal nie jest lepiej.Z dnia na dzień jest gorzej. Jestem coraz słabsza, prawie nic nie jem. Nie potrafię, wystarczy kawa i alkohol.
-Mogę?-sięgam po paczkę papierosów leżącą przy Monice.
-Przecież nie palisz- mówi, ale podsuwa ją w moim kierunku.
-Jakoś przyszła mi ochota- zaciągam się nerwowo , dostając ataku kaszlu. Następnym razem jest już lepiej. Jakoś mnie to uspokaja.
-Jesz coś w ogóle?
-Nie jestem głodna.
-Wykończysz się Nadia.
-Wtedy to wszystko się skończy.
-Zwariowałaś? Nie możesz nawet tak myśleć- chwyta mnie za rękę.
-Nigdy się do tego nie przyzwyczają.Nie chcę tu być.Gdzie indziej zresztą też już nie.
-Wydaje Ci się tak tylko.
-To nieważne Monica.I tak nikt na mnie nie czeka , tam w tym lepszym świecie.Straciłam go na zawsze .On nie chce mnie znać .
-Ten twój Richard?
-Już nie mój.
-On tu był, z trójką kumpli.Laura próbowała ich naciągnąć.Wściekła się bo jej nie wyszło.
Zamieram, przestaję oddychać.Jak to był? Po co? On nie chce mnie znać.
-Kiedy Monica?
-Na samym początku, nie wiem, wtedy gdy Ciebie nie było.
I już wiem dlaczego Matthias nie chciał żebym zeszła na dół.Na początku ogarnia mnie wściekłość, przecież mogłam się stąd wydostać.Gdybym była już wtedy na dole.Za chwilę jednak dociera do mnie że to dobrze.I co że był? Co to zmienia? Już nic. Ja już zawsze pozostanę tym kim jestem teraz.Dziwką.Nikim więcej. Nigdy z nim nie będę. Nienawidzę siebie tak bardzo.


Od kilku dni nie potrafię myśleć o niczym innym tylko o tym dlaczego Richard tutaj był. Przecież wyraźnie powiedział że nie zamierza mnie szukać.Więc po co? W jakim celu? Zresztą to już nieważne , nic już nie jest ważne.
Siedzę skulona na łóżku.Thomas jak zwykle przed wyjściem do klubu przynosi mi kawę i jedzenie.
Wkładam kanapkę do ust , próbując przełknąć choćby kawałek.Niestety nie potrafię, na samą myśl o jedzeniu mam ochotę biec do ubikacji.
-Możesz wyjść ? Chcę się ubrać- próbuję wstać, ale kręci mi się w głowie.
-Mówiłem że musisz jeść- Thomas dotyka mojej ręki- nie dasz rady iść dzisiaj do klubu.
-I dobrze- prycham cicho.
-Matthias się wścieknie.
-Nie boję się go Thomas.On nic więcej nie może mi zrobić- patrzę mu prosto w oczy.
-Jesteś inna niż one wszystkie-spogląda na mnie przez chwilę , zanim wychodzi.

Matthias zjawia się parę minut później.Jest wściekły , gdy wchodzi do pokoju.
-Myślisz że jak będziesz słaba , przestaniesz pracować?
Nie odpowiadam, jak zwykle .Nie mam ochoty na rozmowę z nim.Cisza z mojej strony wkurza go jeszcze bardziej. Widzę tą samą wściekłość w jego oczach , co wtedy w Obersdorfie. O dziwo naprawdę się nie boję. Patrzę mu prosto w oczy gdy zaczyna mnie bić.Znów czuję metaliczny smak krwi w ustach. Nie protestuję, nie próbuję nawet uciekać , nie mam siły i nie mam dokąd.


                                                                   Richard

Trzy tygodnie, już prawie tyle minęło od tej cholernej sylwestrowej nocy. Nie mam pojęcia gdzie ona jest. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić.Kilka dni temu przyjechałem  do rodzinnego domu, przed kolejnymi zawodami. Atmosfera jest napięta, tu też wszyscy się o nią martwią.
-Sprawdzicie jeszcze raz ten klub?- Selina nadal nie odpuszcza.Mimo że ja nie jestem już tak pewny że ona jest z nim.Przecież mieszkam koło niego.Całymi dniami jest w domu. A jej nie ma.
-To nic nie da Selina. Nawet gdyby tam była, to jak Matthias nas zobaczy nie ściągnie jej tam.
-Zaczynają się mistrzostwa w Obersdorfie Richard.Pogadajmy z chłopakami z innych kadr.Niech ktoś to sprawdzi.
-Postaram się młoda.
-Zabierzesz nas?
-Jasne, jak tylko chcecie - wiem co ona kombinuje. Zdaję sobie sprawę z tego że będzie sama chciała iść do tego klubu.
-Pójdziemy się spakować.
-Selina tylko bez numerów.Jeszcze tego brakowało żebyśmy musieli szukać Ciebie.


Podjeżdżamy pod hotel w Obersdorfie, późnym wieczorem. Ostatnio zacząłem się zastanawiać po co w ogóle startuję w tych wszystkich zawodach odkąd jej nie ma. Skoki przestały mnie cieszyć i tak naprawdę za każdym razem ledwo kwalifikuję się do konkursu.Chyba tylko po to żeby choć przez chwilę o niej nie myśleć.Ale czasem nawet gdy siedzę na belce startowej mam ją przed swoimi oczami. Inaczej nie potrafię.
 Zastanawiam się czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę.Czy będę mógł przytulić ją do siebie i przeprosić za wszystko. Czy będę miał okazję powiedzieć jej jak bardzo mi na niej zależy.


                                                             Nadia

Chyba straciłam przytomność. Otwieram oczy i widzę wpatrującego się we mnie Thomasa.Coś mi to przypomina.Tylko wtedy był przy mnie on.Wtedy byłam już bezpieczna. A teraz nie.
-Mówiłem że się wścieknie, Nadia.
-Mówiłam że się nie boję- odpowiadam cicho.
-Chodź , ogarniesz się jakoś- pomaga mi wstać. Spoglądam w lustro nad umywalką. Wspomnienia wracają, wyglądam tak samo koszmarnie jak wtedy.Tylko teraz nie ma przy mnie Richarda.
Przemywam twarz, nie potrafię podnieść rąk.Wszystko mnie boli.A jego tu nie ma żeby mi pomóc.
Wracam do pokoju, Thomas natrętnie przynosi mi kanapki.
-Zjedz , proszę.
-Prosisz?-jestem zdziwiona.
-Zjedz musisz mieć trochę więcej siły- patrzy na mnie tak jakoś inaczej niż wcześniej.Staram się coś przełknąć , choć do wstrętu dołączył jeszcze ból. Czeka tak długo aż talerz nie jest pusty.
-Prześpij się - wychodzi zostawiając mnie samą,kładą się  próbując zasnąć. Zastanawiam się nad jego słowami.Po co mi więcej siły?Teraz przynajmniej nie muszę tam chodzić.

-Wstawaj Nadia - Thomas delikatnie dotyka mojego ramienia.
-Nie mam siły, wszystko mnie boli- po co mnie budzi .Na dworze jest jeszcze ciemno.Ból całego ciała jest nie do zniesienia.
-Matthias pojechał już do domu.
-I budzisz mnie z tego powodu?-odbiło mu chyba kompletnie, spoglądam na zegarek.Dochodzi czwarta nad ranem.
-Musisz się ubrać- spogląda na mnie tak dziwnie nie wiem o co mu chodzi.Zakładam pierwsze z brzegu spodnie, wiszą na mnie jak na wieszaku.Wciągniecie bluzy przez głowę, kończy się łzami.Nie potrafię się ruszać.
-Buty i kurtka.
-O co chodzi Thomas?Nie mam siły nigdzie wychodzić.
-Musisz stąd uciec.Kolejnym razem Cię zabije.
Otwieram oczy wpatrując się w niego ze zdumieniem.On każe mi stąd uciec.Dlaczego?
-Dlaczego?Nie rozumiem dlaczego to robisz?
-Bo jesteś inna, nie pasujesz tu-patrzy mi w oczy, po chwili jednak prycha ze złością-Idź już do cholery , bo zaraz się rozmyślę.Trzymaj, więcej nie mam.
Wkłada mi do ręki zwitek banknotów.Chowam je do kieszeni spodni , próbując się uśmiechnąć.Zakładam buty i kurtkę najszybciej jak tylko potrafię przy tym bólu.Chwytam klamkę , gdy dotyka mojego ramienia.Strach  że się rozmyślił , paraliżuje mnie.
-Przepraszam- patrzę na niego nic nie rozumiejąc- to ja zauważyłem Cię na tej skoczni.
Kiwam tylko głową, mimo wszystko uśmiecham się delikatnie.Jest współwinny mojego koszmaru, ale pomógł mi teraz.Tylko to się liczy.
-I tak dziękuję.
Znikam za drzwiami, nie zważając na ból zbiegam po schodach.To koniec.Tylko co teraz? Nie mam gdzie pójść.Nie mam nawet pojęcia w którym kierunku.Wiem tylko że nie powinnam kierować się w stronę Obersdorfu.












2 komentarze:

  1. Na początku, byłam wręcz przerażona stanem Nadii. Tym, jak wszystko było jej obojętne. Straciła całą nadzieję i kawałek po kawałku, także własną siebie. Używki stały się jej jedyną odskocznią od rzeczywistości. To, co przeżyła w tym okropnym miejscu na pewno zostawi po sobie ślad. Oby tylko jakoś sobie poradziła z tymi traumatycznymi wydarzeniami.
    Na całe szczęście, być może skutecznie udało się jej wydostać z tego piekła. Thomas okazał, jednak jakieś oznaki człowieczeństwa i pozwolił jej uciec, rekompensując tym samym choć w minimalnym stopniu to, że w głównej mierze to on odpowiadał za jej ponowne znalezienie się w tym miejscu. Matthias zapewne mu tego nie daruje. Szkoda tylko, że zdecydował się pomóc Nadii, dopiero jak jego "cudowny" szef o mało co jej nie pobił na śmierć. Wciąż z niecierpliwością czekam na moment, aż Matthias słono zapłaci za wszystko, czego się dopuścił.
    Nie mam pojęcia, co się teraz wydarzy. Dokąd Nadia się uda i czy udało jej się skutecznie raz na zawsze uwolnić od tego psychopaty Matthiasa. Ale ta ucieczka dała jakiś promyk nadziei, że może wszystko się jakoś poukłada i jeszcze będzie dobrze. Ona zasługuje na szczęście. Zwłaszcza po tym, jak złych rzeczy doświadczała przez całe swoje życie. Choć po czymś takim, na pewno nie będzie to łatwe. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadia na początku wow mega przerażająca. Straciła sens istnienia. Głodziła się chociaż pewnie nie specjalnie, po prostu brzydziła się tego co musi robić. Zaczęła nawet myśleć o samej sobie jak o dziwce. Pewnie przez to, że straciła nadzieję, którą potem odzyskała na kilka sekund słysząc, że Richard był i jej szukał. Ale to tylko sekundy, który minęły tak szybko jak się pojawiły i znowu wróciły pesymistyczne myśli.
    Dzięki Bogu Thomas przejrzał na oczy, ale dopiero jak Mathias prawie zatłukł ją na śmierć. Widząc to chyba dotarło do niego, że ona dłużej tu nie przetrwa i to po części jego wina. Przyznał się, że to on ją znalazł na tej skoczni. Ciesze się, że pozwolił jej uciec i wyznał swoje grzechy, bo pewnie Mathias się teraz nim zajmie i to porządnie.
    Richard niby trochę załamka, ale jednak funkcjonuje. Musi to robić bo życie toczy się dalej i dalej, a on ma przed sobą przyszłość. Nie zapomniał jednak o Nadii, bo wymyśla rózne plany jakby ją uratować z tego piekła.
    Mam nadzieję, że dodasz next szybciutko i dowiemy się co czeka Nadię podczas ucieczki od męża kata. Może tym razem znajdzie szczęśliwe zakończenie?
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń