Richard
-Naprawdę chcesz tam jechać? - Markus spogląda na mnie gdy ładujemy się do samochodu .
-Przecież jej tam nie zostawię.
-Wczoraj mówiłeś coś innego.
-Daj spokój. Byłem wściekły.Zresztą nadal jestem..
-Zależy Ci na niej -wpatruje się we mnie ze zdumieniem - naprawdę Ci na niej zależy.
-A tam od razu zależy - przed nimi nie muszę się przyznawać do cholery- martwię się o nią.
-Akurat , nawet nie skorzystałeś wczoraj z okazji - wybucha śmiechem Andreas.
-A co z każdą muszę sypiać?- prycham. Nie odpowiadają. I dobrze nie chce mi się gadać.
-Przecież jej tam nie zostawię.
-Wczoraj mówiłeś coś innego.
-Daj spokój. Byłem wściekły.Zresztą nadal jestem..
-Zależy Ci na niej -wpatruje się we mnie ze zdumieniem - naprawdę Ci na niej zależy.
-A tam od razu zależy - przed nimi nie muszę się przyznawać do cholery- martwię się o nią.
-Akurat , nawet nie skorzystałeś wczoraj z okazji - wybucha śmiechem Andreas.
-A co z każdą muszę sypiać?- prycham. Nie odpowiadają. I dobrze nie chce mi się gadać.
Klub nocny, tu nas jeszcze nie było.Już widzę te nagłówki gazet jak tylko ktoś nas zobaczy.Ale to nieważne, ona jest teraz najważniejsza.Przecież musi tu być.Nie dopuszczam do siebie myśli że jest inaczej.
Gdy tylko zajmujemy miejsce przy jednym z wolnych stolików , pojawia się przy nas wysoka blondynka.
-Szukacie towarzystwa?-uśmiecha się i siada pomiędzy nami.
-Szukamy Nadii-rzucam.
-Chętnie zastąpię Wam Nadię.
-To chyba nie jest konieczne -prycha Andreas.
-Znasz ją?Jest tutaj?
-Daj spokój , po cholerę Wam jakaś Nadia?
-Mogłabyś po prostu odpowiedzieć?-Markus jest coraz bardziej zirytowany.Mnie też zaczyna męczyć to miejsce. Jak ktoś może tu przychodzić i płacić za seks , tym wszystkim pannom.To jakiś obłęd.
-Nie ma tu żadnej Nadii-warczy zirytowana i odchodzi wiedząc że niczego nie ugra.
-Myślisz że mówiła prawdę?
-Nie mam pojęcia Stephan , nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
-Wydaje mi się że jej tu nie ma - Andreas stwierdza to o czym zaczynam się przekonywać.
-Założę się że Matthias nas zauważył.I nawet jak miała tu być i tak jej już dzisiaj nie ściągnie.
-Niepotrzebnie się tu zjawiliśmy Richard- spogląda na mnie Stephan- to Markus z Andreasem powinni tu wejść.
Teraz to wiem.Nawaliliśmy i kolejnej szansy już mieć nie będziemy.
-Nie ma sensu tu siedzieć, zbierajmy się -Markus pierwszy podnosi się z miejsca. Wstajemy zaraz za nim bo wiem że ma rację.
Nadia
-Zostajesz tu dzisiaj - Matthias staje w drzwiach. Jest wściekły.
Nie pytam dlaczego. Nie muszę wiedzieć . Ważne że nie muszę tam iść.
-Nie przyzwyczajaj się. To tylko dzisiaj - podchodzi bliżej i siada przy mnie na łóżku.
Mimowolnie odsuwam się nie chcąc nawet go dotknąć.
-Nie zapominaj że jesteś moją żoną- śmieje się wsuwając mi rękę pod sukienkę. Niestety nie zapominam. Tego nie da się zapomnieć.Mimo że tak bardzo bym chciała.
Zaciskam oczy myśląc o tym żeby już skończył.Nie wiem kto jest gorszy. On czy tamci na dole.
Nie pytam dlaczego. Nie muszę wiedzieć . Ważne że nie muszę tam iść.
-Nie przyzwyczajaj się. To tylko dzisiaj - podchodzi bliżej i siada przy mnie na łóżku.
Mimowolnie odsuwam się nie chcąc nawet go dotknąć.
-Nie zapominaj że jesteś moją żoną- śmieje się wsuwając mi rękę pod sukienkę. Niestety nie zapominam. Tego nie da się zapomnieć.Mimo że tak bardzo bym chciała.
Zaciskam oczy myśląc o tym żeby już skończył.Nie wiem kto jest gorszy. On czy tamci na dole.
Choć nie, jednak wiem. On , udawał że mnie kocha ożenił się ze mną, tylko po to żeby później na mnie zarobić.
-Zjedz coś w końcu- Thomas pojawia się w pokoju gdy tylko zamykają się drzwi za Matthiasem.
-Nie jestem głodna- odsuwam ze wstrętem talerz. Kawę jednak zabieram.
-Musisz jeść.
-Nie chcę, czego nie rozumiesz?
-Rób co chcesz- prycha , ale siada na przeciwko mnie .
-Czemu nie idę dziś na dół?
-Nie wiem. Matthias kazał mi z Tobą siedzieć.Ciesz się.
-Cieszyć się będę jak to się skończy.
-Jeszcze nie zrozumiałaś, że to się nigdy nie skończy? Nawet jak jakimś cudem stąd zwiejesz.On znowu Cię znajdzie.
-Wszystko się kiedyś kończy.
Patrzy na mnie , ale nie odzywa się.Dopijam kawę i zwijam się w kłębek na łóżku.Siedzi jeszcze przez chwilę , po czym wychodzi zostawiając mnie samą.
-Jeszcze nie zrozumiałaś, że to się nigdy nie skończy? Nawet jak jakimś cudem stąd zwiejesz.On znowu Cię znajdzie.
-Wszystko się kiedyś kończy.
Patrzy na mnie , ale nie odzywa się.Dopijam kawę i zwijam się w kłębek na łóżku.Siedzi jeszcze przez chwilę , po czym wychodzi zostawiając mnie samą.
Richard
-Dlaczego jej z Tobą nie ma ?- Selina wybucha płaczem, Mam ochotę zrobić to samo.
-Nie było jej tam. Pewno dlatego że on nas zobaczył.
-Mówiłam że pojadę z Wami.
-I co by to zmieniło? Ciebie też widział.
-Zrób coś. Znajdź ją- patrzą na mnie obie błagalnym wzrokiem.
-Jak Selina? Nie mam pojęcia gdzie ona może być.
-To Twoja wina - zaczyna okładać mnie pięściami. Nie odsuwam się bo wiem że ma rację.Gdybym jej wtedy nie pocałował. Gdybym nie myślał tylko o sobie.Ona nadal by tu była.
-Wiem- mówię tylko cicho i przytulam ją do siebie.
Wczorajsza złość ustępuje strachowi. Gdybym mógł dopiero dzisiaj odebrać ten telefon. Nigdy nie powiedziałbym czegoś takiego.Martwię się że po tym co usłyszała, nie będzie miała chęci by walczyć o siebie. Podda się i nie będzie nawet próbować mu się przeciwstawić. Kolejny raz zachowałem się jak skończony idiota.
Selina ma rację, nigdy nie będę na nią zasługiwał.
Nadia
Kolejny wieczór.Miało być lepiej.Niestety nie jest.Wydaje mi się że jest jeszcze gorzej i nigdy lepiej nie będzie.
Monica spogląda na mnie gdy wchodzimy do klubu.Od razu zabiera z baru dwa drinki i siada ze mną przy stoliku.
-Jak się trzymasz ?
-Koszmarnie.
-Z każdym kolejnym dniem będzie lepiej - mówi cicho.Nie wierzę w to. Jak może być lepiej w tym miejscu.
-Jak tu trafiłaś?
-Jak większość.Myślałam że szybko i łatwo zarobię.
-Jesteś tu z własnej woli? - nie jestem idiotką .Wiem że niektóre wybierają takie życie.Ale jednak dziwi mnie to.
-Chyba wszystkie jesteśmy tu z własnej woli.Ty za kilka dni też przestaniesz się buntować.
-To niemożliwe Monica.
-Zobaczysz że tak będzie.Przecież po tym jak prześpisz się z tyloma klientami nic Cię już na zewnątrz nie czeka.Każda po krótkim czasie zdaje sobie z tego sprawę.Bo co innego może robić dziwka?
Patrzę na nią kolejny raz przełykając łzy. Wiem że ma rację.No bo co innego mi pozostanie. Przed oczami widzę twarz Richarda. Przychylam szklankę wypijając wszystko za jednym razem.Muszę przestać o nim myśleć. Jestem dziwką, nie mam prawa.
Nie udało się odnaleźć Nadii. Faktycznie Richard z resztą, mogli to trochę lepiej rozegrać, a tak przeklęty Matthias się połapał i zatrzymał Nadię u Thomasa. Przeczuwałam, że to się może tak skończyć. Jej koszmar trwa nadal, a na dodatek Nadia powoli traci nadzieję, że uda się jej stamtąd uciec i zaczyna biernie podporządkowywać się zasadom tego strasznego miejsca. Dodatkowo ta jej "nowa koleżanka" tylko ją dołuje swoimi "złotymi radami", kompletnie nie znając historii Nadii.
OdpowiedzUsuńWszyscy bliscy Nadii, tracą powoli pomysły, jak ją odnaleźć. Mam tylko nadzieję, że się nie poddadzą i w końcu uda się im wymyśleć coś, co przyniesie pozytywny efekt. Przecież ona musi się stamtąd wydostać! Kiedy już myślałam, że ten Thomas jednak ma w sobie jakieś ludzkie odruchy i być może go on okaże się wybawieniem Nadii. Znowu zaczął zachowywać się, jak wierny sługa Matthiasa, który każe się jej pogodzić z niesprawiedliwym losem, jaki ją spotkał.
Czekam na następny rozdział, licząc że może akurat on okaże się tym przełomowym. 😀
Plan uratowania Nadii się nie udał. Nie przemyśleli tego do końca, bo faktycznie jakby wszedł Markus i Andreas to Mathias mógłby ich nie poznać. Swoją drogą nieźle to sobie wymyślił, że właśnie wtedy nie pozwolił Nadii schodzić na dól. On to jednak ma łeb!
OdpowiedzUsuńCo do Richarda to znowu mu się odwidziało i znowu kocha Nadię i chciał być jej rycerzem na białym koniu, ale mu się nie udało. Kto wie może będzie miał jeszcze okazję się wykazać?
Co do Nadii, nadal tkwi w tym okropnym miejscu zmuszana do strasznych rzeczy. Uwięziona w koszmarze stworzonym przez męża cwanego jak waż czy tam lis. Pilnuje jej Thomas, który nie wiadomo kim jest. Wiadomo za to, że czasami jak coś jej powie to aż mi ręce opadają. Boję się tylko, że jeżeli Nadia nie weźmie się w garść to zacznie przyzwyczajać się do tego miejsca, a wtedy o ucieczce czy ratunku nie będzie mowy.
Mocna końcówka, aż dała mi do myślenia. To o tych dziwkach jakoś ten tekst zapadł mi w pamięć. Nie mam zielonego pojęcia czemu, ale chyba ostatnim razem też tak miałam. Cóż więc oby tak dalej i życzę weny, która mam nadzieję w najbliższym czasie pomoże Nadii haha
N